kosmos_pierzasty
10.01.21, 10:43
Chodzi oczywiście o mamę. Która ostatnio, gdy stałam już w drzwiach, by jechać do domu, i na pożegnanie powiedziałam "Trzymaj się!", odparła tak: "Nic mnie nie cieszy, ja bym chciała, żebyś ty tu była przez cały czas". Potem do niej zadzwoniłam i zapytałam, czy może czuje pogorszenie swojego stanu i może trzeba dobrać inne/więcej leków, więc zamówię jej domową wizytę psychiatry, specjalizującego się w problemach seniorów. "Nie, nie, ja nie chcę, ja nie umiem rozmawiać z obcymi".
Celem przypomnienia: Po tym jak latami bez sensu sama starałam się poprawiać jej stan psychiczny, w końcu zgodziła się na wizyty u psychiatry i psychologa, do których ją woziłam ze 2 lata temu i którzy owszem, rozwiązali doraźne problemy, ale potem mama odmówiła dalszej terapii. Z leków zapisanych przez psychiatrę zgodziła się brać jeden i bierze go do tej pory.
Teraz mam trzy wyjścia:
a) odpuścić (głos rozsądku)
b) zamówić tego psychiatrę (głos... diabli wiedzą czyj, czy przyzwoitości? )
c) sama iść na konsultację i po radę (głos męża)
Potrzebuję to rozkminić