jeszcze_blizniaki
27.01.21, 05:28
Uwaga, nie czytać przy śniadaniu.
Odważni czytają dalej.
Kot w nocy shaftował robaka, jakby dość długa nitka. Będę się umawiać do weta rano. Tabletki wezmę dla kota i psa. Ostatnio odrobaczane na jesień. Kot wychodzący na wsi.
Pytanie: jak duże ryzyko, że domownicy się zarazili, cokolwiek to jest? Zadzwonię do pediatry/internisty i o jakie leki poprosić?
Oddawać materiały do badań? Jak "zabezpieczyć teren" dopóki leki mu zwierząt nie wybiją robaków? W sensie jak sprzątanie, małe dziecko, spanie kota na końcu w salonie itd. Poproszę rady. Poczytałam o toksokarozie i nicka z głowy.
Nawiasem mówiąc: jak łatwo źle i niesprawiedliwe ocenić sytuację i własne starsze dziecko: dziś po północy, słyszę, że się tłucze po schodach jak słoń wielki długi nastolatek, w tę i z powrotem. Tłucze w kuchni, gada przez telefon, noż cholera.
Idę wściekła, drę twarz, a ten: mamo, aleeeee. Żadne ale, masz spać o tej porze. Mamo aleeeee.
W końcu mi powiedział, że ogarniał haftującego robakiem kota, sprzątał, mopował, wypuszczał na dwór a potem czekał i wolał na dworzu aż wrócił kot. Także ten. Biedne te nastolatki.