hedna
09.02.21, 01:10
Dziś znowu ten gorszy scenariusz. Syn wrócił ze szkoły , zamykałam za nim drzwi i w tym czasie zdążył wbiec do kuchni i wylać cały garnek zupy na kuchenkę, szafkę. Bez powodu, bo tak. Pomijając wszystko to jest robota głupiego - gotuję/niszczy/sprzątam. Wczoraj w furii urwał z karnisza firankę i zasłony w swoim pokoju, krzyki, kopanie biurka. Szczypanie. Codziennie szczypanie, czasem bicie. 170cm silnego chłopaka. Często mam siniaki na rękach, dekolcie, szyi. To nie są sytuacje wyjątkowe, nie trwają długo, ale dzieją się. Jest niepełnosprawny.Oczywiście leki, oczywiście reagowanie i tłumaczenie, cierpliwość. Druga strona medalu jest taka,że to jest cudowny chłopczyk. Coraz więcej wie i powie, zaskakuje nas. Maluszek w dużym ciele. Nie wiem jak wyrazić słowami to co czuję... Miłość, ale i wielki smutek. Bezsensowny żal,że inni mają zdrowe dzieci.Zazdrość?... Nie wiem.
Bywa ,że popłaczę nad tym wszystkim. Różne problemy,zmartwienia. Moje zdrowie fatalne, ledwo chodzę, mój kręgosłup ze mną nie współpracuje.
Cieszę się ,że odkryłam szydełkowanie. To odpręża, cieszy. Czasem ktoś coś kupi, czasem jak teraz jest zastój.Dziś zaczęłam dziergać chustę na zamówienie, mam nadzieję ,że się uda.
Córka na szczęście wykaraskała się po zeszłorocznym upadku z konia. Nie nosi już gorsetu, za miesiąc rezonans,żeby już zamknąć sprawę. Bardzo lubię ,kiedy opowiada z przejęciem o przeczytanej książce,kiedy dzieli się ze mną swoimi sprawami. Młoda nastolatka, miewa różne nastroje, ale czy ja byłam tak bardzo inna...?
Za 4.5 godziny muszę wstać, a jeszcze się nie położyłam.
Reasumując - chyba chciałam się wygadać. Uważajcie na siebie, pozdrawiam.