motylicawatrobowa123
21.03.21, 18:12
Naszło mnie na wspominiki ( nie bez powodu) i tak sobie myślę, czy macie w pamięci jakieś najbardziej nieprzyjemne sytuacje rodzinne? Sytuację w których czułyście się niekomfortowo, źle i nie wiedziałyście jak macie zareagować itp. Nie pytajcie czemu pytam, chyba mam taką potrzebę, żeby o tym poczytać.
We mnie dość mocno siedzi jedna sytuacja. Nie było to strasznie dawno, ale też nie wczoraj czy tydzień temu. A przed koronawirusem.
Przyjechałam do rodziców, sama - bo tak wyszło. Mialam zostać dwa tygodnie.
Przyjechał mój brat z dziewczyną na tydzień.
(Mój rodzinny dom jest duży) i bywamy.
Z okazji postanowił skorzystać trzeci brat, który chciał przedstawić nową dziewczynę przy niedzielnym obiedzie u rodziców.
Wstałam więc rano, ogarnęłam się. Mama nie znosi pomocy w gotowaniu od zawsze, więc ugotowałam swój makaron (jak zawsze) i zrobiłam i nie plątałam się jej pod nogami, jak chciała. Ona akceptuje tylko pomoc w zmywaniu, które jesli byłam w domu, ja brałam na siebie od zawsze, od dzieciństwa. Także normalka.
Moja mama nie ma zmywarki, bo zabudowa kuchni nie pozwala. Uznała więc, że to nie praktyczne i tyle. (odpowiadam przed czasem).
No i pamiętam jak poszłam do pokoju gościnnego i zobaczyłam 6 nakryć. I nie było nakrycia dla mnie. Zorientowałam się po makaronie nałożonym na talerze. Ja jem ciemny, który sobie ugotowałam, bo mam alergie na pszenicę. Mówiąc szczerze nie wiedziałam o co chodzi i jak mam się zachować. Głupio mi było przy jednej dziewczynie brata zapytać czemu tylko 6, a nie 7 ( rodzice - 2, bracia - 2, dziewczyny - 2). Ogólnie było mi głupio. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Jakoś zrobiło mi się przykro. Myślałam, że to pomyłka, czy coś. Zdarza się. Poszłam do pokoju i serio czułam się dziwnie. Chciałam zniknąć.
Przyjechał drugi brat z dziewczyną. Dziwnie mi było się nie przywitać, ale nie widziałam jak się zachować. Podali obiad. Normalnie bym pomogła podawać, ale było mi głupio. Podam i co siądę na podłodze ? Wyjdę po podaniu? I nagle usłyszalam, żeby wziąć sobie rosół bo jest ciepły. Przez dziwi. Rosół leżał w kuchni. Na talerzu, z moim ciemnym makaronem. Nie wiedziałam jak mam zareagować. Posiedziałam w pokoju pół godziny. Popłakałam się, wzięłam kurtkę i wyszłam. Szlam przed siebie. Po dwóch godzinach, zadzwonił telefon gdzie jestem, może przyjdę do nich. Wróciłam do domu. Skłamałam, że musiałam coś załatwić. Schowałam dumę do kieszeni. Przyszłam się przywitać. Siadłam z boku na jakimś fotelu, bo przy stole nie było miejsca. Byłam zmarznięta. Dziewczyny bardzo sympatyczne, zamieniłam kilka zdań, dostałam sałatki, którą "zjadłam" na tym fotelu. Za stołem, patrząc na plecy dwojga ludzi. Przełknęłam. Wróciłam do domu na drugi dzień. Przepłakałam cały dzień. I do tej pory nie wiem, o co chodziło.
Nie radźcie mi, jak mogłam się zachować. Na tamten moment chciałam się zapaść pod ziemie. Nie wiem do tej pory jak powinnam była się zachować.
Nie wiedziałam, że jestem aż takim nikim w swojej rodzinie. Strasznie mnie to zabolało. Nie wiem czemu do tego wracam.