black_magic_women
30.08.21, 23:13
Od przechorowania covid w marcu, zaczęła się moje zdrowotna gehenna,. Mam 41 lat, jestem szczupła (bo niby long/post covid dotyka grubych), do feralnej wiosny nic mi specjalnie nie dolegało. Od tamtej pory uaktywnił się kręgosłup, już zdiagnozowany i coś. Przed samą majówka starszy kardiolog podejrzewał zapalenie osierdzia na które przepisał mi ibuprofen i coś tam jeszcze. Z wynikami holtera i rtg płuc poszłam do innego kardiologa i ten po kolejnych wizytach, ekg i tomografii serca nie widzi nic niepokojącego. Twierdzi, że moje bóle nie są "od serca". To co do cholery może jeszcze tu boleć, skoro płuca czyste? Co mogę zbadać? Neurolog też rozkłada ręce. Psychiatra dała mi leki niby na nerwice, skoro nikt nie wie co to, ale bólu to nie zmniejsza. Macie jakiś pomysł? Ps. Czekam na wyniki testu na borelioze.