marusia_ogoniok_102
16.09.21, 19:05
No i człowiek myślał, że po dojrzewaniu się uwolni. Ha-ha.
Za nastolęctwa miałam straszne pryszcze. Głównie na czole. Od 9 do 18 roku życia. Ani toniki, ani kremiki, nic nie pomagało. Pomogło noszenie grzywki.
Po liceum przeszło.
A teraz wróciło. Tylko wycwanione. Bo już nie na czole, które da się zakryć, tylko na policzkach i brodzie.
Peeling enzymatyczny dwa razy w tygodniu, mycie twarzy po powrocie do domu płynem z jednorożca (sądząc po cenie) ale nie za często, by nie przesuszyć, zmiana pościeli co dwa tygodnie i pranie w najdokładniejszym programie. I nic. I tylko wyskakuje IC więcej. Nawet nie krostek, kurcze, tylko takich obrzydliwych zaskórników dających efekt "kaszy" pod skórą
Pewnie przyczyniają się do tego skrupulatnie noszone maseczki, ale wolę mieć pryszcze niż płuca do wymiany (lekarz chorób zakaźnych w rodzinie, przypominam i apeluję). No i średnia dieta, którą staram się zmieniać średnio raz na tydzień.
Polećcie coś...