lily_evans011
20.03.22, 12:39
Dla tych zatroskanych, że ukraińskie dzieci naszym zabiorą miejsce - był już przecież taki wpis, jak to dziecka koleżanki nie przyjęli i koleżanka płakała niczym ta słynna kuzynka.
Dziecko mi trafiło w piątek na SOR, przyczyna nieważna, ale zostało od razu zaopiekowane stosownie do problemu, jeszcze zanim zdążyłam tam dojechać. Trafiło akurat na bardzo sympatyczną zmianę lekarzy i pielęgniarek - ta kolejna była już mniej serdeczna dla małolatów, ale sprawna.
Zaraz potem na tę salę dotarło dziecko z Ukrainy - straciło wcześniej przytomność, pogadałam z babcią za pomocą google translatora, jechali 4 dni do Polski, dzieciak prawie nic nie jadł, w stresie, więc miał różne niskie parametry, dostał kroplówki itp. itd.
Nie widziałam żadnej różnicy między traktowaniem dzieci polskich a ukraińskich, a w pewnym momencie był wysyp ludzi i naszych, i tamtych. Wszystkie były triażowane stosownie do swojego stanu. Chodziła babka z recepcji i mówiła każdemu, co jest i za ile czasu kto zostanie przyjęty przez lekarzy.
PS. U mojej wszystko bardzo ok, ale wyglądało najpierw źle i stosownie do tego ją na początku potraktowano.
Tak że naprawdę nie wierzcie w te pierdy...
A mnie znacie, przynajmniej część i wiecie, że lubię narzekać i zawsze szukam dziury w du.... A jestem pod wrażeniem sprawności, pomocy i ogólnej życzliwości dla rodzica (młoda parę lat temu zwichnęła rzepkę i kontakt z tamtejszym chirurgiem plus zaproponowane działania były po prostu fatalne).
Nie mam teraz czasu na dalsze komentowanie, znikam, pozostawiam ruskim trollom i tzw. pożytecznym idiotkom przyjemność zapluwania się, jak to ukraińce wszystko nam odbierajo.