finansowo.zielona
09.05.22, 10:09
Droga ematko!
Wypada się na początek przedstawić: ematkę poczytuję od dłuższego czasu i nie mogę przestać, wpadłam chyba z tym jak śliwka w kompot, jestem specjalistką już nie taką wąską jak kiedyś, dzieci, mąż, pieseł i koteł, na stanie, bidetu nie mam, ale żeby wyjść z tej patologii będę miała bidetkę w nowym domu.
Mam obecnie pewien problem finansowy i założyłam nicka i piszę do Was
Otóż kupiliśmy wymarzony dom. Od dewelopera. Na kredyt. Wzięty w czasach, kiedy banki dawały na 2% z hakiem. Wykańczamy ten dom jak i siebie i powoli mamy dość tego pyłu i syfu oraz tych wszystkich ekip wykończeniowych i panów budowlańców.
Sytuacja jest obecnie taka, że dramatycznie wzrosła nam rata kredytu, a przy aktualizacji Wibor za kilka miesięcy będzie jeszcze wyższa.
I teraz dochodzimy do sedna sprawy: dom mamy już w dużej mierze wykończony, ale na wykończenie domu planujemy wydać jeszcze 200 tys. zł: głównie meble, meble kuchenne, sprzęt AGD, ogród i inne takie grubsze wydatki. Kredyt mamy na 300. Moglibyśmy spłacić całkowicie ten kredyt i jeszcze zostanie jakieś 50 tys. - takiej rezerwy na życie i inne wydatki. Tylko wówczas zabraknie nam 200 tys. na wykończenie. Ale tej kasy 200 tys. nie wydamy w jednej chwili tylko to będzie rozłożone gdzieś na rok jeszcze. Więc częściowo będzie można z bieżącej pensji wydawać. Razem z mężem mamy co miesiąc 15 tys. netto, śmieję się, że mąż mój to skarb złoty bo jest informatykiem

. Jakieś 7-8 tys. jesteśmy w stanie normalnie odłożyć - ale przy spłacanym kredycie robi się już tylko 4000 na miesiąc.
Boimy się że odsetki mogą dojść do 20 albo więcej procent rocznie. Wtedy ten kredyt nas mógłby zarżnąć.
Może lepiej pokazać bankowi środkowy palec, spłacić cały kredyt hipoteczny a resztę remontu finansować na bieżąco z pensji oraz z doraźnych pożyczek gotówkowych? One są oprocentowane podobnie do hipoteki, ale możemy je wziąć wtedy kiedy będzie zakup - np. 25 tys. na sprzęt AGD kupię jak będę montować. Ogród jak będę wydawać to wtedy pożyczę. A może nazbieramy.
Obecnie stan jest taki, że mamy kredytu 300 - codziennie wyciekają za niego duże odsetki ponad 7% oraz oszczędności które codziennie tracą na wartości a odsetki bardzo malutkie.
Mam wrażenie, że ta sytuacja jest bez sensu, bo nasza kasa cieknie strumieniem do pazernego banku za pożyczone pieniądze, które jeszcze nie pracują.
Co robiłaby w takiej sytuacji ematka? Co mi radzicie?
Pozdrawiam wiosennie - u mnie słoneczko, 20 stopni i ptaszki śpiewają.