kochamruskieileniwe
31.05.22, 06:45
Można się pośmiać, chociaż mną wczoraj rzucało po ścianach.
Z reakcją postanowiłam poczekać do dzisiaj, żeby przespać się z tym i trochę uspokoić

W każdym razie wiem co robić i już wysmarowałam stosowne pismo (pierwsza, podstawowa reakcja).
Zebrało się w klasie syna sporo spraw, które wyglądają nie tak jak to powinno wyglądać. Ale wczorajszą wisienka na torcie było to, co opisuje poniżej.
5 klasa szkoły podstawowej, 11-12 latkowie. W tym roku nowa wychowawczyni. Ta, co była poprzednio - kompletnie sobie nie radziła. Szkoła sama doszła do wniosku, że trzeba to zmienić. My rodzice, myśleliśmy, że gorzej nie będzie. Myliliśmy się...
Klasowe wyjścia są w 99% z klasą równoległą. Nacisk na to kładą wychowawczynie - obie. Pod szyldem integracji klas. Rodzice maja mieszane uczucia, zwłaszcza po doświadczeniach ubiegłorocznych, gdy na dwóch we dwóch wycieczkach pod koniec roku uczestniczyli rodzice do pomocy (z pewnych względów było to pożądane).
Każda wycieczka kończy się w ... McDonaldzie. Inicjatorem tego (to obserwacje z zeszłego roku) była wychowawczyni równoległej klasy, nawiasem mówiąc - pani od przyrody i biologii. Gdy po raz pierwszy tak się zdarzyło - część dzieciaków nie miała ze sobą pieniędzy. Wcześniej, nie było o tym wzmianki. Ten mac wyszeł "spontanicznie". Na protesty towarzyszących rodziców, podnoszących ten argument - oj tam, jakoś sobie poradzą

Na zebraniu (online), na którym było omawiane wczorajsze wyjście do teatru, po tym jak wychowawczyni kilka razy podnosiła kwestię cen biletów - ze drogie itp, poinformowała, że może po tetrze pójdą... właśnie do maca! Rodzice zaczęli protestować, że może niekoniecznie każde wyjście musi się tym kończyć (pisze oględnie, bo dyskusja była trochę inna

). Pani - no ale dzieci proszą o to! (pytałam syna kto prosi - otóż głównie najmocniej trója , z czego dwójka, jest oględnie mówiąc - największych gabarytów...
W kazdym razie stanęło na tym, że wyjscia do maca po teatrze nie będzie.
W sobote pani przysłała na librusie wiadomość dotyczącą szczegółów wyjścia (cały poprzedni tydzień była na zwolnieniu lekarskim, zresztą dzieciaki miały też wolne wtorek-czwartek). Przypominała, żeby wziąć bilety, legitymację, kanapke i wodę..
O pieniądzach cisza. Myslimy - jest dobrze. Nie bedzie maca.
Nie było dobrze.
Było KFC przed teatrem
A co z ta hipokryzją - w klasach I-III wałkowali ciągle tematy dotyczące zdrowego żywienia. W klasie IV mieli cały dział na przyrodzie na ten temat. Był do wykonanie projekt, było odpytywanie, klasówka. Przez panią od przyrody - wychowawczynie równoległej klasy....Główna inicjatorkę wypraw do przybytków z fastfoodami.
Wczoraj sporo dzieciaków nie miało ze sobą kasy. W tym jeden Aspi. Tak się złożyło, że KFC było pod pracą jego matki i matka, poinformowana, gdzie są - zeszła by dać mu jakieś pieniądze. Była swiadkie, , że pani od biologi kupiła mu frytki, których on nie chciał - bo to niezdrowe. Usłyszał od niej - oj tam, oj tam...
I tak myślę sobie, że jeszcze tylko trzy lata by zakończyć ten etap edukacji. Tylko trzy, czy aż trzy?
(Tak, wiem. Mogę dziecku zmienić szkołę