barbibarbi
01.06.22, 11:02
Wyrasta się z tego? Córka ma 17 lat, od zawsze jej otoczenie to był chaos, jak była malutka to oczywiście ja układałam wszystko, potem dorastała, a ja zaczęłam odpuszczać, bo nie będę dziecka wiecznie obsługiwać, niech się uczy porządku. Od kilku lat sama pokój ogarnia i ma tam strasznie, strasznie. Najgorzej z ubraniami, ona nie układa, tylko takie kłęby wciska w półki, wiecznie zmięte, wiecznie czegoś szuka. Pokazywałam jej, uczyłam jak to zrobić, to nie to, że nie umie, tylko nie widzi takiej potrzeby. Kłócę się z nią, co jakiś czas robię awanturę, że w końcu niech będzie ułożone, to z bólem ułoży raz na miesiąc, a za dwa dni jest to samo! Do tego nie wyrzuca na bieżąco, puste butelki, talerzyki stoją kilka dni, jak coś wyjmie (książkę, długopis, kosmetyk) to nie wkłada na miejsce, tylko tak leży i się przewala. Generalnie ona żyje w bałaganie wygenerowanym przez nią samą, a tylko okazjonalnie robi wielkie porządki, nigdy sama z własnej inicjatywy. Walczę z nią od lat, radzę, pokazuję, podpowiadam patenty, ale ona zwyczajnie tak chyba lubi.
Czy ona ma szansę dorosnąć? Czy ludzie się zmieniają pod tym względem? Ja raczej zawsze byłam poukładana, nawet jako kilkulatka. Obawiam się o nią, jak będzie żyła samodzielnie, jak będzie kiedyś mieszkać z chłopakiem? Jak się trafi jakiś pedant to zwieje od niej po 2 dniach, a jak bałaganiarz to będą mieszkać w śmietniku. Ona traci mnóstwo czasu na szukanie rzeczy w chaosie, dzisiaj wywalała te kłęby z szafy przez 40 minut bo szukała spodni do szkoły, specjalnie wstaje wcześniej aby mieć czas na szukanie. Ręce mi opadają jak na to patrzę.