rb_111222333
29.06.22, 18:18
Mam 3-miesięczne niemowle na stanie i ogromny dylemat co robić. Temat wędzidełka języka pojawił się u nas już na porodówce. Położone sugerowały podcięcie, lekarka powiedział, że jest ok. Pytałam też o to pediatry z poz, babka powiedziała, że może nie jest najlepsze, ale dziecko dobrze ssie, więc nie ma co rozkminiać. Niedawno byłam u fizjoterapeuty z dzieckiem, okazało się, że ma jakieś nieprawidłowe napięcia. Fizjoterapeuta zalecił wizytę i neurologopedy, bo dziecko ma stale wysunięty język. Na wizycie neurologopeda powiedziała, że wędzidełko jest absolutnie do podcięcia, że to taki klasyczny przykład, że w ogóle to cud, że karmię go piersią (karmię mieszanie), że on musi się o wiele bardziej namęczyć, żeby coś wyssać. No i, że to,że ma to nieprawidłowe wędzidełko powoduje te nieprawidłowe napięcia i konieczność wizyt u fizjoterapeuty. Dziś znowu wizyta u lekarki z POZ - wędzidełko według niej super, że była na konferencji, gdzie mówiono, że podcięcie wędzidełka nic nie daje, a jest ryzyko, że dziecko z bólu po zabiegu przestanie jeść,no i że dziecko ma wysunięty język,a przy skróconym wędzidle jest problem,żeby język wysunąć. Teraz jeszcze podam tło problemu - karmię synka piersią (+ dokarmianie mm) , ale jest to bardzo trudne doświadczenie, ocierające się o depresję - wszystkie moje poprzednie kontakty ze służbą zdrowia (dodatkowy pobyt w szpitalu, położone) to nakładanie na mnie presji na dokarmianie. Wypijam słód, multum wody i dałabym wiele, żeby móc go karmić bez strachu o odpowiednie przyrosty, więc taka wizja, że przytną mu wędzidło i nagle wszystko super się wyprostuje jest dla mnie kusząca, ale z drugiej strony nie chcę robić mu bolesnego zabiegu, który okaleczyli synka. Syn jest między 50 a 75 centylu, więc wagowo nie jest tak źle, ale ostatnio bardzo płacze przy piersi.