Dodaj do ulubionych

Granice bezczelności.

04.07.22, 15:34
Historia przeczytana na FB. Pani jest oburzona i rozżalona, bo mąż nie chce jej uczynić współwłaścicielką mieszkania, które dostał od rodziców. Oczywiście wszystkie świry z grupy piszą, że powinien, bo przecież ona dba i sprząta. No i mają wspólne dzieci. Pani planuje rozwód. Na pytanie, co zięciowi dali jej rodzice padła odpowiedź, że dużo serdeczności. Czyli z jednej strony serdeczność a z drugiej połowa mieszkania.
Mój mąż mieszka w moim domu. Sprząta i dba bardziej niż ja, bo ja jestem leniwa a on pedant. Dom traktujemy jako wspólny. Gdybym nagle usłyszała zadanie uczynienia współwłaścicielem to chyba by mi się jakaś lampka włączyła. Bo niby po co? Po mojej śmierci dziedziczy wraz z synem.
A jeszcze po rozwodzie pani mogła by się wprowadzić z nowym ukochanym, są różne przypadki. A wy przepisalyscie na współmałżonków domy czy inne wartościowe rzeczy? Albo jest tak w waszym otoczeniu?
Obserwuj wątek
    • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 15:39
      Ja już kiedyś pisałam: w naszym małżeństwie wszystko jest wspólne, nikt niczego od drugiej strony nie żąda, bo jest to oczywiste.
      Dokładnie tak samo jak nie ma u nas podziału na jego problemy i moje problemy, rozwiązujemy je razem i wspólnie podejmujemy decyzje.
      Gdybym miała sie przygotowywać na rozwód to bym sie rozwiodła już, nie będę w związku z kimś, komu nie ufam.
    • sabina211 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 15:41
      Jestem współwłaścicielką przedmałżeńskiego mieszkania męża, gdybym takie posiadała to on też byłby współwłaścicielem. U nas nie ma wątpliwości, jak rozwiązywać podobne kwestie, ale nie twierdzę, że to jedyny możliwy wariant. Ważne, żeby mieć to uzgodnione i nie żyć w poczuciu krzywdy.
      • igge Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 21:43
        A ja teraz zapytałam męża czy chce być współwłaścicielem mojej kawalerki. I że możemy pójść do notariusza - a on na to " ale PO CO ???"
        Wydaje mi się, że od zawsze ( 30 plus lat) I na zawsze mamy 100% zaufanie do siebie nawzajem.
        A ja i tak chyba w głębi ducha lubię mieć coś swojego. Pazerna jestem czy co. I tak wszystko, co mamy ( I będziemy mieli) traktujemy jako cosie należące tak naprawdę do dzieci kiedyś.
        • igge Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 21:46
          W sumie to niekoniecznie coś swojego. W ogóle wolę mieć niż nie mieć. Typem posiadacza jestem. Jak mój najstarszy pies.
          • igge Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 22:02
            Lubię jak moja rodzina, najbliżsi coś mają. W tym i ja.
    • mister-monster Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 15:47
      zerlinda napisała:
      > Mój mąż mieszka w moim domu. Sprząta i dba bardziej niż ja, bo ja jestem leniwa
      > a on pedant.
      > ? Po mojej śmierci dziedziczy wraz z synem.


      Mężczyźni żyją krócej niż kobiety, więc nasprząta się a i tak nie odziedziczy domu.
      • zerlinda Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 15:52
        Docelowo i tak wszystko dla naszego wspólnego bombelka.
        • mister-monster Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 15:59
          zerlinda napisała:
          > Docelowo i tak wszystko dla naszego wspólnego bombelka.

          Zdarza się, że bombelek zabija rodziców.
          Nie twierdzę że wasz was zabije, ale jakieś tam ryzyko jest.
          • heca7 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 16:04
            No ale to już będzie wina bombelka, że zabił rodziców i nie dostanie spadku tongue_out
            • mister-monster Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 16:15
              heca7 napisała:
              > No ale to już będzie wina bombelka, że zabił rodziców i nie dostanie spadku tongue_out
              >

              A nie wina rodziców że go tak wychowali?
              A jeśli bombelek zaburzony czy chory psychicznie, to rodzice tego nie widzieli?
              • gryzelda71 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 19:13
                Co ty pierdo.... wymyślasz.opcje z dup... a potem pierdaczysz o jakiejś winie. Debil
            • mamkotanagoracymdachu Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:37
              Jak zabije to nie dostanie spadku? Z automatu?
              • chatgris01 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:57
                Jak z premedytacją, to z automatu, tak.
      • vivi86 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:48
        Nie zawsze. Znam i wdowców.
      • mava1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 00:55
        >Mężczyźni żyją krócej niż kobiety, więc nasprząta się a i tak nie odziedziczy domu.

        ale chętnie żre co mu żona podstawia pod nos, przez kilkadziesiąt lat?
        Sprząta raz na tydzień (co nawyżej) a żre codziennie. Ba, nawet 3 razy dziennie.
        • mister-monster Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 01:16
          mava1 napisał(a):
          > ale chętnie żre co mu żona podstawia pod nos, przez kilkadziesiąt lat?
          > Sprząta raz na tydzień (co nawyżej) a żre codziennie. Ba, nawet 3 razy dziennie
          > .

          Jego żona jest leniwa, więc nie wiadomo czy mu podstawia jedzenie pod nos. A on jest pedantem więc pewnie sprząta częściej niż raz na tydzień.
          zerlinda napisała:
          > Mój mąż mieszka w moim domu. Sprząta i dba bardziej niż ja, bo ja jestem leniwa
          > a on pedant.

          • gryzelda71 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 07:19
            Niech przestanie. Spr,atanie za posiłek.
            • zerlinda Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:40
              gryzelda71 napisała:

              > Niech przestanie. Spr,atanie za posiłek.

              Nie da rady. To jest silniejsze od niego. A co do posiłków to faktycznie. Rzadko podstawiam pod nos. Głównie w niedzielę.
              • gryzelda71 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 18:47
                i git.
    • daniela34 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 15:48
      A to nie była ta sama pani, która tu jakiś czas temu pisała, że nie miałaby serca sprzątać i gotować w mieszkaniu męża? Niedawno był watek z takim dziwacznym wpisem. Można uwspólnić, można nieuwspòlniać, ale argumentu "bo ja sprzątam" nie rozumiem. Sprzątałam 3 lata wynajmowane. Nie oczekiwałam przeniesienia udziału 😁
      • daniela34 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 16:04
        * nie uwspólniać
      • anorektycznazdzira Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:33
        Nie przepisali sami z siebie? Bez serca i przyzwoitości te ludzie som!
        • daniela34 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:41
          😄
          Powiem więcej, w naszym obecnym układzie życiowym rodzice czasem sprzątają mieszkanie należące do mnie. No i teraz, o ile można argumentować, że w odwrotnej sytuacji "sprzątam, bo to w przyszłości będzie moje"(jako jedynaczka spotkałam się z takim argumentem na emamie), o tyle- jeśli nie wpadnę pod tramwaj i nie zginę tragicznie w kwiecie wieku, to rodzice raczej po mnie nie odziedziczą.
    • triss_merigold6 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 15:49
      Pani chyba na głowę upadła.
      • bergamotka77 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 10:02
        Dokładnie. Ale znam takie przypadki - pierwszy, gdy pani przepisała na pana połowę domu "aby się nie czuł źle" a potem się rozwiedli i ja wyrąbal - została z małym mieszkankiem. I drugi, gdy pan dom wybudowany i otrzymany od rodzicow zapisał na ich oboje z żoną i ta para żyje szczęśliwie.
        • bergamotka77 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 10:04
          *na nich
        • anorektycznazdzira Re: Granice bezczelności. 06.07.22, 16:52
          Potwierdzam.
          Ja obserwowałam spektakularny podział majątku kolegi polegający na tym że:
          - kolega mieszkał w domu rodziców, do którego wprowadziła się pani żona po ślubie z wkładem zero ever
          - rodzice kolegi wkrótce przepisali dom na nich oboje, no bo przecież małżeństwo
          - pani żona znudziła się mężem, przyprawiła rogi i rozwiodła, a na sprawie majątkowej zażądała połowy domu
          - sąd się zgodził, że połowa jest jej (bo przecież była) i zasądził łaskawie, że kolega ma ją spłacić.
          Nie jest tak łatwo spłacić z połowy domu, kolega nie chcąc go sprzedawać i wyprowadzać się do mniejszego ze starą matką i babcią wziął kredyt hipoteczny pod tenże dom i tę hipotekę od kilkunastu lat spłaca.
          Kurtyna.
          • mamkotanagoracymdachu Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 13:06
            anorektycznazdzira napisała:

            > Potwierdzam.
            > Ja obserwowałam spektakularny podział majątku kolegi polegający na tym że:
            > - kolega mieszkał w domu rodziców, do którego wprowadziła się pani żona po ślub
            > ie z wkładem zero ever
            > - rodzice kolegi wkrótce przepisali dom na nich oboje, no bo przecież małżeństw
            > o
            > - pani żona znudziła się mężem, przyprawiła rogi i rozwiodła, a na sprawie mają
            > tkowej zażądała połowy domu
            > - sąd się zgodził, że połowa jest jej (bo przecież była) i zasądził łaskawie, ż
            > e kolega ma ją spłacić.
            > Nie jest tak łatwo spłacić z połowy domu, kolega nie chcąc go sprzedawać i wypr
            > owadzać się do mniejszego ze starą matką i babcią wziął kredyt hipoteczny pod t
            > enże dom i tę hipotekę od kilkunastu lat spłaca.
            > Kurtyna.
            >

            Wiesz co, naprawdę trudno z automatu powiedzieć, że sytuacja jest niesprawiedliwa dla pana.
            Bo co by się działo, gdyby jednak tego domu nie było? Pewnie razem wzieliby jakis kredyt i razem spłacali. Przez to również pani standard życia przez całe lata by sie obniżył, ale potem mieliby wspólna nieruchomość. Oboje korzystali z faktu, że nie muszą tego robić, więc nie widzę, dlaczego teraz pani miałaby wyjść z tego związku z niczym, a pan z domem, w którym oboje mieszkali i pewnie oboje o niego dbali?

            W takich sytuacjach jedynym uczciwym wyjściem jest kupno przez panią na starcie osobnego lokum, które może wynajmowac póki jest dobrze, ale ma zabezpieczenie w razie gdyby jednak sie rozstali. Bo inaczej pani zostaje po latach bezdomna, nawet jeśli całe zycie pracowała.
            • anorektycznazdzira Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 17:01
              "Oboje korzystali z faktu, że nie muszą tego robić, więc nie widzę, dlaczego teraz pani miałaby wyjść z tego związku z niczym, a pan z domem"
              Serio??? Sama sobie odpowiadasz dlaczego w pierwszej części zdania. Oboje korzystali. Pani też. Nikt jej nie bronił robić oszczędności, które będzie można podzielić, lub zaciągnąć i spłacać kredyt na inną nieruchomość, które będzie dorobkiem. Zamiast tego pani korzystała.

              "dlaczego teraz pani miałaby wyjść z tego związku z niczym, a pan z domem, w którym oboje mieszkali i pewnie oboje o niego dbali?"
              Jezu. OBOJE dbali. Jeśli do byłby jego (nieprzepisany) to w jaki sposób ich wspólne dbanie dodawałoby praw własności jednej osobie a drugiej, dbającej tak samo odejmowało?

              "jedynym uczciwym wyjściem"
              ale mówimy o dorosłych osobach mających pełnię praw publicznych, pani się mogła zabezpieczać i oszczędzać na tysiąc sposobów i jeśli tego nie zrobiła, to nie zrobiła, nie jest ofiarą nieuczciwości tylko własnych decyzji. Ale nie bój nic, ta akurat eks mojego kolegi spłacającego jej kasę za pół chałupy nie jest ofiarą tylko mocno do przodu.
              • mamkotanagoracymdachu Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 17:57
                anorektycznazdzira napisała:


                > "dlaczego teraz pani miałaby wyjść z tego związku z niczym, a pan z domem, w kt
                > órym oboje mieszkali i pewnie oboje o niego dbali?"
                > Jezu. OBOJE dbali. Jeśli do byłby jego (nieprzepisany) to w jaki sposób ich wsp
                > ólne dbanie dodawałoby praw własności jednej osobie a drugiej, dbającej tak sam
                > o odejmowało?
                >

                Odpowiem może tylko na te cześć, bo to chyba wyczerpuje całość.
                Nakłady z majątku wspólnego na majątek odrębny. W taki.
                • anorektycznazdzira Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 19:50
                  Jakie "nakłady"?
                  Nie mówimy o ruinie którą doprowadzano do użytku, tylko o nieruchomości w świetnym stanie, której również nie rozbudowywano. Malowanie 2x w tym czasie? Naprawa klamek i wymiana karniszy? Gdyby nawet zrobili gdzieś wymianę paneli czy wstawili np. nowe drzwi wejściowe, to nadal- kilkaset tysięcy za to? Deal życia.
    • annaboleyn Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 16:09
      Pani z jakiegoś powodu nie ufa małżonkowi, nie wiem czy ma powody, może.
      Argument "niech uwspólni, bo ona tam sprząta" mnie zdumiał do spodu. Sprzątam lub współsprzątam miejsce, w którym mieszkam, lub współmieszkam, niezależnie od prawa własności chyba? Ona sprząta wypisem z aktu notarialnego, czy co., bo nie pojmuję, szyby tym papierem poleruje i innym nie może czy o co chodzi? wink
      Nieruchomości w związku, przed sformalizowaniem i po posiadaliśmy kilka, były i takie, przy których oświadczałam u notariusza, że nie moje, mimo, że nabyte w małżeństwie i nie chcę, żeby były moje - bo nie chciałam wink Może pani wydaje się, że papier na cokolwiek chroni przed jakimikolwiek trudnościami, niech ją może ktoś zapewni, że czasem wręcz przeciwnie wink
      • nelamela Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 16:34
        Znam historię małżeństwa gdzie pan dostał od rodziców udziały w dużym gospodarstwie rolnym. On sam.Zona tak długo nim manipulowala że w końcu dopisał ją do majątku, mało tego kupił mieszkanie bo kobieta musi mieć coś swojego (to wersja pani).Teraz są już po rozwodzie A pani przejęła lekko dwa miliony zlotych. Rozwód bez orzekania o winie chociaż pani zaczęła się spotykać z księdzem.Mozna-mozna 😉 się dorobić.
      • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 16:53
        Pomijając kwestię sprzątania, bo masz absolutną rację to nie tylko pani nie ufa małżonkowi, małżonek dokładnie tak samo nie ufa pani.
        • annaboleyn Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:17
          Ogólnie - para dobrana w niebie, najwyraźniej wink
          • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:22
            smile
    • brytyjska.mgla Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 16:32
      Dlatego takie rzeczy ustala się na początku wspólnego mieszkania. Czasy się zmieniły, rozwody stały się powszechne, a o własny kąt jest coraz trudniej, więc ludzie stali się bardziej pragmatyczni. I bardzo dobrze!
      Zamieszkując razem powinni się dogadać, że będą mieszkać u niego, ale ona część swojego dochodu przeznacza np. na kredyt hipoteczny i własne m, które w międzyczasie wynajmuje. Albo, że pan zabezpiecza ją testamentem, żeby w razie rozstania on nie stracił połowy mieszkania, ale w razie jego zgonu ona nie została na lodzie sama z dziećmi. Albo, że kupują wspólne mieszkanie, a to pan sobie zostawia i wynajmuje. Opcji jest sporo, każdy powinien wyłożyć swoje racje i się dogadać. Natomiast oczekiwać, że ktoś odda nam połowę swojego życiowego zabezpieczenia jest w dzisiejszych czasach trochę naiwne. smile Ileż już było takich historii, że pan/pani kupuje mieszkanie dzięki wsparciu rodziców, potem się zakochuje i czyni obiekt swych uczuć współwłaścicielem, ten po kilku latach odchodzi i nagle nie dość, że tyle lat miał darmowy dach nad głową to teraz trzeba jeszcze oddać mu połowę własnego mieszkania. Chyba, że dorabiamy się razem- wtedy to inna historia.
      • triss_merigold6 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 16:54
        Co Ty bredzisz? Małżonka po śmierci męża dziedziczy wraz z dziećmi z mocy ustawy w częściach równych. Testament jest doskonale zbędny.
        • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:24
          Testament nie zawsze jest zbędny, bowiem ludzie nie zawsze umierają w takiej kolejności jaka by się mogła wydawać najbardziej prawdopodobna i historie spadkowe mocno się komplikują. Zawsze, gdy nam zależy by dziedziczyła konkretna osoba, warto to jednak zapisać w testamencie.
          • brytyjska.mgla Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:36
            A ludzie nie zawsze biorą ślub. wink
            • triss_merigold6 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:47
              Bez ślubu nie ma statusu męża/żony więc nie ma dziedziczenia ustawowego. A niezależnie od zapisu w testamencie, dzieciom i tak przysługuje zachowek.
            • danka88 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:52
              Obserwuje i trafiam też na takie osoby , które wykorzystują i czują się pewniej a za razem pozwalaja sobie na więcej w przypadku kiedy to one są właścicielami mieszkania w którym mieszkają z partnerem / żoną mężem .
              • vivi86 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:54
                W drugą stronę też się zdarza
            • vivi86 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:53
              Bez ślubu dziedziczą dzieci.
        • mackowy2003 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 10:33
          Nie w równych częściach, mąż/żona dziedziczy połowę majątku, druga połowa jest dzielona miedzy dzieci, niezależnie od tego ile ich jest.
          • tt-tka Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:13
            mackowy2003 napisał(a):

            > Nie w równych częściach, mąż/żona dziedziczy połowę majątku, druga połowa jest
            > dzielona miedzy dzieci, niezależnie od tego ile ich jest.

            Nonsens. Zona nie dziedziczy polowy, tylko jest wlascicielka polowy, za zycia meza tez - no, chyba ze panstwo maja rozdzielnosc. A dziedziczy polowe tej polowy wspolmalzonka, jedna trzecia lub jedna czwarta, w zaleznosci od liczby dzieci, ktore wspolmalzonek pozostawil.
            • arwena_11 Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 11:55
              Nie mówimy o współwłasności małżeńskiej a o majątku odrębnym ( majątek przedślubny, darowizny, spadki )
              Małżonek jest współwłaścicielem tylko wtedy jak została rozszerzona współwłasność małżeńska o majątek odrębny. Jak nie
          • arwena_11 Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 11:53
            Dawne czasy. Teraz chyba tylko jest tak, że jak więcej dzieci - to żona dziedziczy min. 1/4
      • vivi86 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:52
        W razie jego zgonu to ona dziedziczy.
        • triss_merigold6 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:55
          Pod warunkiem, że jest żoną.
          • vivi86 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:59
            Oczywiście. Jak nie to dzieci. Jak nie ma dzieci lub chce by i ona dziedziczyła to dobrze ten testament skrobnąć.
      • agniesia331 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 18:46
        Oczekiwanie że ktoś odda nań połowę tego,na co pracowali latami jego rodzice jest kuriozalne. Rodzice chcieli dać dziecku swojemu. Gdyby chcieli dać jego żonie to by dali
        • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 23:48
          Jeśli rodzice coś dali to już nie jest ich i nie oni decydują co z tym będzie.
          Jak chcieli decydować to mogli ńie dawać.
          Sorry, ale mąż jest dla mnie o wiele ważniejszy niż rodzice, jest moją najbliższą rodziną i to ja decyduję czym chcę się z nim dzielić.
    • aankaa Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 17:53
      Pani jest oburzona i rozżalona, bo mąż nie chce jej uczynić współwłaścicielką mieszkania, które dostał od rodziców. Oczywiście wszystkie świry z grupy piszą, że powinien, bo przecież ona dba i sprząta. No i mają wspólne dzieci. Pani planuje rozwód. Na pytanie, co zięciowi dali jej rodzice padła odpowiedź, że dużo serdeczności. Czyli z jednej strony serdeczność a z drugiej połowa mieszkania.

      rozwód, bo mąż nie przepisuje mieszkania? Może to i lepiej, pan ma dowód uczuć (jeszcze) małżonki big_grin
    • tanebo001 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 18:04
      W sumie to jak ma się ona poczuć u siebie skoro on nie chce przepisać?
    • rb_111222333 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 18:15
      Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Znam małżeństwo, które wprowadziło się do domu rodziców pani. Dom został powiększony o jedno piętro, małżeństwo ładowało w dom pieniądze, dbali i remontowali jak swoje. To małżeństwo już samo dorobiło się wnuków. I teraz, po śmierci swoich rodziców pani przepisała dom na siebie, a pan ma pretensje. Moim zdaniem trochę racji nie można mu odmówić
      • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 07:39
        to jest inna sytuacja.
      • arwena_11 Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 11:57
        Po śmierci rodziców to pani dostała spadek a nie przepisała na siebie.
    • kachaa17 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 19:09
      Różnie w życiu bywa. Ojciec mojej koleżanki kupił do niej mieszkanie i po ślubie darował im obojgu lub jakoś to inaczej załatwił ale oboje są właścicielami tego mieszkania.
      • igge Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 21:05
        Mój dziadek tak zrobił z mieszkaniem dla cioci.

        Na szczęście moja mama wtedy jeszcze męża nie miała więc sama dostała od ojca i mamy mieszkanie.
        Dobrze się stało bo przy rozwodzie różnie może być. Moją mamę ex teściowie mocno namawiali na sprzedaż jej mieszkania bo mieli plany zakupowe swoje...Dobrze że młodziutka mama aż tak głupia nie była, żeby teściom ulegać.
        • kachaa17 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 21:37
          Tylko w sytuacji gdy jedna osobą ma mieszkanie a druga nie trochę trudno jest tej drugiej inwestować w nieswoje mieszkanie. Ja bym nie chciała wkładać. Wiem, że nie ma sytuacji idealnych ale wg mnie najlepiej nic nie mieć i się razem dorabiać. Wtedy jest czysta sytuacja i nikt się nie czuje poszkodowany.
          • igge Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 21:55
            Akurat w sytuacji nowego mieszkania własnościowego nie widzę pola do jakichś wielkich inwestycji.
            Ojciec powinien był się cieszyć, że mają oboje plus dziecko ja potem mieszkać i tyle. On o tym chyba zresztą nie myślał. Jego rodzice byli paxerni i chcieli się wzbogacić kosztem młodziutkiej synowej, sprzedać jej mieszkanie, kupić coś swojego upatrzonego...
            W modelu/ modelach małżeństw,które znam jest tak jak u nasturcji chyba.
            Wszystko wspólne i nikt nie wnika czyi rodzice, co kupili i czego sami się dorobili.
            Ale w moim otoczeniu jest ekstremalnie ie mało rozwodów akurat. Znajomi to same długoletnie dobre szczęśliwe małżeństwa.
            I tam jakichś wielkich analiz i formalności ekstra notarialnych nie ma.
            Przyjaciółce ostatnio sama tłumaczyłam, że dom na ich wielkiej działce należy w połowie do niej bo zbudowali go razem w trakcie małżeństwa ( 30 rocznica w sierpniu). Ona myślała, że formalnie jest męża bo dostali tę działkę że starym mini domkiem od jej męża rodziców. Tzn jej mąż dostał przed ślubem.
            Mnie się wydaje że w takiej sytuacji działka owszem jest jego ale dom połowa jej formalnie też.
            I tak nie ma to znaczenia jak w związku dzieje się dobrze.
            • chicarica Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 22:06
              Źle tłumaczyłaś. Dom jest tego, czyja jest działka, a ona musiałaby co najwyżej domagać się spłaty, ale sądownie. Dom na działce męża nie jest jej.
            • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 23:52
              To źle tłumaczyłaś przyjaciółce, bo źle Ci sie wydaje.
              I chyba źle zrozumiałaś moją wypowiedź, bo u nas jak najbardziej wszystko jest wspólne także notarialnie i formalnie a nie tylko w gadaniu o tym.
              • igge Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 02:00
                Ok.
                Dziękuję w takim razie chicarica i nasturcja za poprawienie.
                Koleżanka ucieszy się, że miała rację.
          • igge Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 22:01
            Ja nie dzielę kasy partnerów na " Twoją" I: moją". Trudno więc mi widzieć kiedy kto i ile inwestuje wcokolwiek np w mieszkanie formalnie będące własnością partnera/ partnerki. Bo kasa jest, niezależnie kto i ile I vzy w ogóle zarabia - wspólną. Czyli inwestują zawsze oboje.
        • zosia_1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 08:51
          Igge , co Ty piszesz, gdyby mama sprzedała wtedy mieszkanie i te pieniądze przeznaczyła na zakup większego mieszkania wystarczyłby zapis w akcie notarialnym, że mama wkłada pieniądze z majątku osobistego
          • igge Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:16
            Nie pomyślałam o tym, fakt. Dzięki zosiu.
            Mama wtedy miała 22 lata tylko, nie wiem czy pomyślałaby o tym sama. Co prawda tata był prawnikiem.
            Większe mieszkanie z tym zapisem ok ale gdyby młodzi sami mieli mieszkać.

            Matka zresztą nie chciała tego sporego dla niej samej i partnera mieszkania sprzedawać. A jej ex teściowie byli naprawdę mega nieciekawymi osobami.
            W tamtych czasach dwa duże pokoje dla młodych z 1 dzieckiem były wystarczające.
            " Pluli" i pogardliwie wyrażali się o matki mieszkaniu w atrakcyjnym mieście i chcieli jakieś hektary kupować za to na zadupiu...
            Ja osobiście każdy pomysł mieszkania z teściami uważam za idiotyczny, mąż to samo i nigdy za nic na to nie zdecydowałabym się nawet w pałacu. ( a akurat miałam i mam fajnych i lubianych teściów tzn samą teściową już teraz. I owszem , miała taki pomysł zamieszkania z nami i kusiła kasą i rozbudową itd)
            Moim zdaniem dziadek z babcią ze strony ojca chcieli mamę wykorzystać finansowo i jeszcze kontrolować młodych mieszkając razem.
            To na pewno nie był dobry pomysł, a naciskali mocno.
      • koronka2012 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:40
        kachaa17 napisała:

        > Różnie w życiu bywa. Ojciec mojej koleżanki kupił do niej mieszkanie i po ślubi
        > e darował im obojgu lub jakoś to inaczej załatwił ale oboje są właścicielami te
        > go mieszkania.

        Rodzice mojej koleżanki też tak zrobili - przepisali dom po dziadkach na oboje małżonków, po czym po paru nastu latach Pan znalazł sobie młodszą I panią z jej rodzinnej posesji wysiudał bo nie była w stanie go spłacić…
        • igge Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:27
          No, a u nas bardzo szybko był rozwód. Matka moja została z 2/3 letnim dzieckiem sama. Po cholerę byłoby jej jeszcze dzielenie się z ojcem czy teściami majątkiem w postaci mieszkania czy domu, ziemi. Tylko kłopot. Nerwy i czas. Widziałam takie akcje u kogoś z dalekiej rodziny. To nie są łatwe podziały.
          Miała pracę i malucha na głowie, bez pomocy dziadków. Do przedszkola chodziłam już w wieku 2 lat. Została po prostu w swoim własnym mieszkaniu i koniec. Ja miałam swój pokój ona swój i tyle. Więcej nie było trzeba. Ojciec wyniósł się i musiał szukać sobie mieszkania.
    • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 19:19
      Niestety oboje biedaki, al gdyby maz miał przedmałżeńskie mieszkanie, to już w początkach małżeństwa bym nim zakręciła, by mnie dopisał. Gdybym ja miala takowe, nie dalqbym się wmanewrować w przepisanie części na męża 😆 identycznie przejęłam jego konto i jestem tam współwłaścicielem i zachowalam swoje konto jako moje indywidualne 😁

      Myślałam, że wątek o czym innym, znowu historyjki o bezczelnych ludziach i akurat miałam cos do opowiedzenia o sąsiadce.
      • vivi86 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 21:26
        Podwójne standardy
        • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 21:38
          Ofkors 😎
          • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 07:40
            Nie ma się czym chwalić.
            • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 10:36
              Ja uważam inaczej. Ja zadowolona, mąż zadowolony, więc co to ie przeszkadza nasze standardy. Miej swoje, oddaj wszystko chłopu.
              • zosia_1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:41
                Ok, dawaj historię o sąsiadce
                • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:50
                  Nic spektakularnego ale ze to ta sama osoba to się gromadzą kolejne bezczelności. To ta sama sąsiadka co kuwetw kocia miała na klatce, czesze tego kota przed blokiem nalawxe i można sobie usiąść na ławce w kocich kudłach. Nie oddala mi talerza, bo wyniosła do kogoś i przepadł ale przyszla pożyczyć zastawę 12 takich samych żeby było, bo byle jak to ma w domu 😆
                  No i teraz sasiqdka zgubiła kolczyk jakiś dziwaczny co się pcha w chrząstkę ucha i nie może tego kupic ponoć w okolicy. Dowiadując się, że jadę do lekarza do dużego miasta, zleca mi zakup tam odpowiedniego kolczyka. Ignoruję polecenie, bo do lekarza jeżdżę z dziećmi i nie pasuje mi jeszcze szukanie tam.kolczykow. No.wiec kolejne 3 dni mnie zagaduje, Kasia jedz na Warszawska, kup mi kolczyka bo zgubiłam. Za trzecim.razem proponuję, że mogę ją zabrac i przejeżdżając przez te ulice mogę ją wysadzic, to sama sobie kupi. No i sąsiadka kwituje: ale mnie się nie chce... Te ulice mamy kwadrans spacerem od domu.
              • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:43
                Ja mówię o tym - Niestety oboje biedaki, al gdyby maz miał przedmałżeńskie mieszkanie, to już w początkach małżeństwa bym nim zakręciła, by mnie dopisał. Gdybym ja miala takowe, nie dalqbym się wmanewrować w przepisanie części na męża
                • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:55
                  Ja tez o tym tongue_out Nie podniecaj się tak cudzymi niestniejacymi mieszkaniami, bo to niezdrowo...Podniety na własny związek zachowaj.
                • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:00
                  Zapamiętaj sobie jeszcze przezorny zawsze ubezpieczony, a kobieta musi myslec o sobie. W naszej rodzinie taka tradycja, że majątek należy do kobiet. I np teściowa miala prawo własności do mieszkania a tesc nie. U mnie w domu rodzinnym to samo. U mojego brata jeszcze gorzej, bo on pomaga w spłacie kredytu na mieszkanie, które formalnie jest jego żony.
                  • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:05
                    spłacają z majątku wspólnego jak mniemam. co do reszty OK, tylko wtedy nie powinnaś się czepiać jakby maż nie chciał rozszerzyć własności mieszkania kawalerskiego. Nie lubię podwójnych standardów, w żadną stronę.
                    • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:23
                      To sobie nie lub, co mnie to obchodzi co ty lubisz a czego nie? Ty ze swoim starym rob jak sobie tam uważasz. A ja z moim będę robiła tak jak podoba się mnie. Chalupe by przepisał na mnie i nie widzę tu żadnego pola do dyskusji na ten temat z obcymi ludźmi. A jak mnie zezłościsz, to.xi jeszcze powiem, że cała bym.wyludzila a nie tylko współwłasność 😆😆😆
                      • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:26
                        Facet nie ma nic do gadania? Cóż, jak jest z tym szczęśliwy to oby pozostał.
                        • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:31
                          Jak mówię, są to czysto teoretyczne dywagacje, bo jesteśmy z biednych rodzin i weszliśmy w dorosłe życie goli. Ja się cieszyłam, że ze studiów beż długów wyszłam. Przykład konta pokazuje jak to dziala u nas w praktyce. Ale ale... widzę, że nie czytałaś co napisałam w wątku, kto u was w związku jest inteligentniejszy, o mezaliansie intelektualnym😆😅😅
                  • mister-monster Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:21
                    szmytka1 napisała:
                    W naszej rodzinie taka tradycja, że majątek należy do kobiet. I np teśc
                    > iowa miala prawo własności do mieszkania a tesc nie. U mnie w domu rodzinnym to
                    > samo. U mojego brata jeszcze gorzej, bo on pomaga w spłacie kredytu na mieszka
                    > nie, które formalnie jest jego żony.

                    Czyli w waszej rodzinie wybieracie sobie tak zwane pizdy a nie rozumnych i przewidujących mężczyzn.
                    • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:27
                      Grunt, że było w kim wybierać. Ty brałeś co popadnie? Bo drugi raz by okazji nie było? 🤭
    • igge Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 21:00
      Nie przepisałam na męża, w sumie przez przypadek. Tak wyszło.
      Jemu obojętne.
      To mieszkanie, w którym mieszkamy jest wspólne.
      Zastanawiam się, co z naszymi dziećmi, w sensie czy cokolwiek na nie przepisywać bo one są hojne i myślę, że chętnie podzieliłyby się własnością z partnerami. A tego ja nie chcę. Partnerzy raz są, a za kilka lat nie ma. Mieszkanie to spory wydatek w moim dużym mieście. Mężowi chyba obojętne, dzieci decyzja. A mnie nie. Nie chcę, żeby kiedyś zostały na lodzie.
      Na razie nie wiem co zrobię.
      • mamkotanagoracymdachu Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:45
        igge napisał:

        > A tego ja nie chcę. Partnerzy raz są, a za kilka lat nie ma.

        Oooo, moja ex-teściowa też była taka milutka. Bardzo to pozytywnie wpływa na relacje rodzinne, mówię Ci.
        • igge Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 03:30
          Mam wyjątkowo dobre relacje rodzinne.
          Z partnerami/ partnerkami dorosłych dzieci także.
          Ale jestem trochę ostrożna jeśli chodzi o większą kasę w postaci mieszkania.
    • 71tosia Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 22:05
      Znajomy inwestowal w dom swoich tesciow - przedwojenna willa mocna zdewastosowana z lokatorami kwaterunkowymi ktorym trzeba bylo zapenic lokum. Zona nie pracowala zawodowo wiec wszelkie koszty pokrywano z jego dochodow. Byli zgodnym malzenstwem wiec do formalnosci nie przypisywal wagi, formalnie dom nalezal do zony. Kilka lat temu zona zachorowala (rak mozgu), on sie nia opiekowal do konca ale mimo ze choroba byla terminalna nie mial sumienia mowic o testamencie. Po smierci zony okazalo sie ze testament napisala, wszystko zapisala ich synowi. Znajomy mieszka w 'swoim' domu ale u syna, niedawno syn sie ozenil, urodzilo sie dziecko. a tata zostal poproszony o wyprowadzke na strych, ktory sam sobie do mieszkania musi przystosowac. Wiec... jezeli moj maz inwestuje w nasze dom (pierwsze mieszkanie pomogli nam kupic moi rodzice) to uwazam ze powinien byc jego wspolwlascicielem, w przypadku mojej smierci powinien dziedziczyc dziedziczyc dom razem z corka, oboje maja do tej nieruchomosci prawo.
      • triss_merigold6 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 22:27
        Po smierci zony okazalo sie ze testament napisala, wszystko zapisala ich synowi.

        mógł wystąpić o zachowek
        • 71tosia Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 22:54
          pewnie tego nie zrobi bo obawia sie ze to pogorszyloby stosunki z synem, wystapienie o zachowek oznaczaloby koniecznosc sprzedania domu do ktorego obaj panowie maja duzy sentyment. Z synem sie jakos tam dogaduje, ale zastanawiam sie co by sie ze znajomym stalo gdyby syn nagle zmarl a synowa dom odziedziczyla? Duza szansa ze wyladowalby na ulicy.
          • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:45
            Tym bardziej - zachowek.
        • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:42
          I powinien. W ogóle to nie powinien żenić się z babą typową madką ze wścieklizną maciczną, dla której rodzina to tylko bombelek.
          • 71tosia Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:55
            Ciężka choroba zrobiła swoje, z tego co mówi znajomy wcześniej przez wiele lat żyli dość zgodnie
            • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:17
              Albo tak mu się wydawało...albo żyli zgodnie, a ona i tak wszystko dała synusiowi nie patrząc na to, że jak synek zejdzie to wszystko dziedziczy wdowa po nim i wnuk, a jej mąż zostaje na starość bez niczego.
              • kamin Re: Granice bezczelności. 06.07.22, 12:48
                Może bała się, że mąż się ożeni po raz drugi i podaruje swoje udziały eksi.
                Tak źle i tak niedobrze.
                • vivi86 Re: Granice bezczelności. 06.07.22, 13:48
                  Chyba najlepiej z ustawy-polowe wdowiec resztę dziecko/dzieci.
      • pyza-wedrowniczka Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 09:34
        W tej historii to większym największym problemem są relacje z synem. Bo mnie np. trudno sobie wyobrazić, że wyrzucam ojca z mieszkania.
        • 71tosia Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 09:52
          Nie, problemem jest to ze żona zadbała tylko o syna, pewnie licząc ze jakoś się dogadają z ojcem. I pewnie tak będzie ale gdyby syna zabrakło to ojciec zostanie z niczym, tego już nie przewidziała. Ja mimo ze relacje córka mamy dobre nie chcialabym liczyc jedynie na jej dobra wole, ze mnie kiedys z mojego domu nie wyzuci smile
          • koronka2012 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:42
            Problemem przede wszystkim jest to że wieloletnim rzekomo zgodnym małżeństwie żona trzymała fakt Testamentu w tajemnicy…
            • 71tosia Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:33
              Żona była ciezko chora, testament można było z tego względu podważyć ale znajomy się nie zdecydował.
              • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 16:41
                Ale to nie jest odpowiedź na wpis Koronki.
        • vivi86 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:47
          Mnie trudno sobie wyobrazić potajemny testament wykluczający współmałżonka wyłącznie zarabiającego na doprowadzenie domu do stanu używalności.
          • 71tosia Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:52
            A jednak … z tego co pisza tu panie to chyba standart, skoro dom jest „mój” to nie ważne ile mąż się do niego dołożył i ile w nim mieszkał, w przypadku rozwodu czy mojej śmierci ma za karę zostać z niczym smile
            • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 16:42
              Nie, nikt tutaj nie napisał, ż e potajemny testament wykluczający współmałżonka to standard.
              • 71tosia Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:39
                Gdyby pani zrobiła pana współwłaścicielem to testament nie bylby potrzebny, pan dziedziczyłby ustawowo, ale oczywiście gdyby pan ożenił się po raz drugi to syn by na tym kiedyś stracił. Pani podobnie jak panie z forum pewnie uznała ze dom tylko jej i mężowi z którym była ponad 20 lat nic się nie należy, zabezpieczyć należy syna, meza, który mógłby sie z kimś związać nie ma co uwzględniać w testamencie.
                • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 03:53
                  Pan dziedziczyłby ustawowo niezależnie od tego czy byłby współwłaścicielem nieruchomości czy nie, jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
                  Dziedziczenie ustawowe (lub nie) zależy od tego czy jest testament, od niczego więcej.

                  Pan wiedział, że dom nie jest jego, mógł nie inwestować, skoro żona od początku małżeństwa mu nie ufała.
                  A że pani zachowała się jak świnia to inna sprawa.
                  • vivi86 Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 06:49
                    Względnie rak jej mózg wyżarł. Ale jeśli to była decyzja podjęta w pełni władz umysłowych i to jeszcze w tajemnicy to świństwo i albo totalna bezmyślność albo tak dobrze w tym związku nie było.
                  • 71tosia Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 13:27
                    Czyli jezeli wspolmalozenek wystąpi z propozycja dopisania jako wspolwlasciela do nieruchomosci to „szczyt bezczelność” a jak nie wystąpi to dom w którym mieszka z rodzina 20-30 lat ma sie zawalić bo inwestycji, w nie swoje nie należy robić? smile
                    • vivi86 Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 13:39
                      No tak by chyba zdaniem większości forumowiczów to wyglądało.
    • nena20 Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 22:19
      Nigdy w życiu , co moje to moje. Dziś czasy niepewne jak wiernosc małżeńska.
    • sueellen Re: Granice bezczelności. 04.07.22, 23:51
      Co jego, to wspólne, ale moje pozostaje moim - jedyny układ jaki uważam za sprawiedliwy 😌😉
      • bergamotka77 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 10:03
        sueellen napisała:

        > Co jego, to wspólne, ale moje pozostaje moim - jedyny układ jaki uważam za spra
        > wiedliwy 😌😉

        big_grin
    • tt-tka Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 09:03
      zerlinda napisała:

      > A wy przepisalyscie na współmałżonków domy czy inne wartościowe rze
      > czy? Albo jest tak w waszym otoczeniu?


      Roznie bywa, i przepisuja, i nie przepisuja... znakomita wiekszosc moich znajomych zenila sie/wychodzila za maz z milosci i z pelnym zaufaniem do partnera/rki. Mniej wiecej jedna czwarta rozwodzila sie. Te i ci, ktorzy nie dopisali wspolmalzonka do przedslubnej wlasnosci bardzo sobie tego gratulowali, z pozostalych niektorzy zalowali, a niektorzy bardzo zalowali, ze poczynili wspolwlasnosc.
      • 71tosia Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 09:57
        nawet rozwodzac się uważalabym ze wychodząc ze związku po wielu latach obie strony powinny mieć jakiś start i ze majątek należy podzielić.
        Ps nasze pierwsze mieszkanie w znacznej części kupili nam moi rodzice.
        • szmytka1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 16:47
          Tak a gdyby to mieszkanie w całości kupili tobie, a ty rozwodząc się zdecydowałabyś.polowe podarować mężowi, zapewne skróciłabym rodzicom życie. Nie kochasz ich, że chcesz aby szlag jasny ich z miejsca trafił, czy masz nadzieję na duży spadek. Trochę niegrzeczne pytanie, ale w życiu nie znam.zadnego.rodzica.co by radośnie.przyklasnal takiemu.rozwiazaniu
          • 71tosia Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 17:50
            Z pewnością znasz moich rodziców lepiej niż ja smile moi rodzice podobnie jak ja uważaliby ze to jak dzielimy swój majątek to moja i męża sprawa a my podzielilibyśmy majątek po połowie.
    • wena-suela Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 10:18
      Jestem przeciwniczka sformalizowanych związków i nie jestem religijna, więc małżeństwo odpada. W związku jestem od 30 lat, mieszkamy w domu, który jest mój. Oprócz tego mamy nieruchomości wspólne, bo partner nie dziedziczy po mnie, a nie chcę żeby został "goły" w razie czego. Te kwestie nigdy nasz nie zaprzatają.
    • olkka_99 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:02
      Ja bym nie przepisała. I znam kilka takich przypadków, gdzie rodzice wspolfinansowali/finansowali zakup mieszkania dorosłej córce pod wyraźnym zastrzeżeniem, że ma być jedyną i wyłączną właścicielką. Z pkt widzenia rodziców to jak najbardziej rozsądne i uzasadnione postępowanie.
      • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 16:45
        Nie, z punktu widzenia rodziców całkowicie nierozsądne ponieważ, gdy tylko córka stanie się wlaścicielką mieszkania może z num zrobic co chce, także podarować część lub całość mężowi lub partnerowi. Jeśli chcieli by tego nie zrobiła mogli jej nie kupować mieszkania.
        • olkka_99 Re: Granice bezczelności. 06.07.22, 06:29
          Wiesz, na papierze ofcoz tak, ale gdyby matka kupiła mi mieszkanie i ja bym jej OBIECALA, że nie uczynię współwłaścicielem mojego męża, to bym dotrzymała słowa. Ale ja dziwna jestem, wiem. Dane słowo traktuje poważnie.
          • panna.nasturcja Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 03:55
            Ja bym zwyczajnie takiej rzeczy nigdy nie obiecała.
            Mąż dla mnie jest ważniejszy niż rodzina pochodzenia.
            Ale jak dziwna jestem, wiem.
            • chatgris01 Re: Granice bezczelności. 07.07.22, 13:50
              Nie dziwna, tylko może masz niefajną rodzinę pochodzenia, która nie zasługuje (popieram).
              Są jednak też fajni rodzice, z którymi ma się silną więź (dla mnie mąż nie jest ważniejszy od rodziców, są równie ważni).
    • chococaffe Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:06
      Ta dyskusja przypomina mi komentarz ciotki mojej koleżanki. "Pamiętaj Kasiu, żebyś związała się z godnym przeciwnikiem" . Chodziło o godne zachowanie w przypadku kryzysu, przyzwoitość bez względu na to czy jest dobrze czy źle.

      smile
      • tt-tka Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:20
        Rada cioci bezcenna i trafna smile, jeden szkopul - nie przewidzisz, jak sie zachowa drugi czlowiek w sytuacji kryzysowej, nawet jesli takie sytuacje juz wczesniej byly i zachowal sie godnie. Uwarunkowania, kryteria przyzwoitosci, potrzeby, mozliwosci, to wszystko bywa zmienne...
        • chococaffe Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:22
          pewne to podatki i wiadomo co
          • chococaffe Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:25
            p.s. plus wiadomo, że to ma działać w obie strony
          • tt-tka Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 13:21
            chococaffe napisała:

            > pewne to podatki i wiadomo co
            >

            No otoz
            i ja nie mowie, ze nie mozna zostac przyzwoitym czlowiekiem do konca i wedle kryteriow obu stron. Mozna i zdarza sie. Byc moze ze wspolnota rozwodzacy sie maz czy zona takze zachowaliby sie godnie. Ale jednak pewna pocieche i spore poczucie bezpieczenstwa daje fakt, ze nie maja mozliwosci zachowac sie niegodnie smile
    • nenia1 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:14
      zerlinda napisała:

      > Historia przeczytana na FB. Pani jest oburzona i rozżalona, bo mąż nie chce jej
      > uczynić współwłaścicielką mieszkania, które dostał od rodziców.

      Bo ta pani pewnie wierzy w wielką miłość, gdzie co moje to twoje. Najczęściej zwolennicy
      takiej miłości nie mają nic więcej niż własne uczucia.
      • zerlinda Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:29
        No pani uważała, że skoro jej rodzice okazali zięciowi dużo serca i sympatii, to mąż i jego rodzice powinni dać jej pół mieszkania. A że planuje rozwód, to by miała coś na start, prawda? Ale takie historie pokazują, że należy własne dziecko uczyć podstaw prawa. Że miłość miłością a w życiu bywają też rozwody.
    • purchawka2020 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:27
      Pod warunkiem, że pan maż nie narobi dzieci na boku lub po rozwodzie.
      Wtedy sukcesja nie jest taka oczywista.
      Mieszkam u męża i nawet mi w głowie nie postanie żeby przepisywał mi na siebie pół domu.
      Tak samo nie przepisze na męża połowy mojego mieszkania które kupili w którym żyją moi rodzice.
      Jak się będziemy rozwodzić to każdy wie co jest czyje i nie ma problemów.
    • net.mynia Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 11:52
      Tak. Mój znajomy przepisał na żonę dom, po rozwodzie żonka wyrzuciła go z domu i został bez niczego. Teraz wynajmuje mieszkanie. Tak go załatwiła. Ale głupich nie sieją... nie wiem dlaczego dał się tak omamić. Do tej pory pluje sobie w brodę. Oczywiście mógł walczyć w sądzie ale wtedy nie miał kasy.
    • ogorkowa1377 Re: Granice bezczelności. 05.07.22, 12:20
      My mamy zarówno nieruchomości wspólne jak i oddzielne. Mieszkamy w domu który jest wyłącznie własnością mojego męża. Kiedyś w żartach powiedziałam że to nie moje a ja sprzątam, dbam i chyba mi się coś za to należy. Na to on, że w zamian mam mieszkanie gratis i za czynsz mu nie muszę płacić 🤣
      Nawet jakby mi zaproponował to bym nie chciała żeby na mnie cokolwiek przepisywał. Żeby później jego rodzina mi wypominała? W życiu!

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka