Dodaj do ulubionych

Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze?

29.07.22, 10:03
Sytuacja nastepujaca. Rodzice oboje bardzo chorzy, ale kazde w inny sposob. Mama niby mobilna, ale ledwo widzi, bole kregoslupa po urazie, cukrzyca, miazdzyca, nerki. Ojciec moze chodzic z balkonikiem (zwyrodnienia), serce, prostata. Z domu nie wychodzi. Domaga sie pelnej obslugi przez mame i ogolnie przez te nogi (ma bole) uwaza ze tylko on chory. Do toalety podejdzie, do lodowki 2 metry dalej juz nie, bo nie. Ona gotuje mu jedzenie, on ze nie bedzie tego jadl, bo nie. Ona placze mi w telefon, ze juz nie moze z nim. Cyrk na kolkach. Mozna by sprzedac mieszkanie i oboje do osrodkow, ale oni jednego dnia chca, drugiego kategorycznie nie, trzeciego jedno chce, drugie nie. Na to, zeby jedno poszlo do osrodka nie ma szans, bo trzeba by utrzymywac to w osrodku i to, ktore zostaje w mieszkaniu. Jedyne sensowne co mi do glowy przyszlo to opiekunka. Jest nawet wolny pokoj, w ktorym by mogla mieszkac. Oni na to, ze nie i absolutnie nie. Glowa mi peka, co z nimi zrobic. Terapeuta radzi zostawic jak jest i czekac, az sami cos zaproponuja. Ale to cholernie trudne. I tak, oboje nie byli rodzicami roku i oboje zrobili mi z dziecinstwa pieklo. To jeszcze bardziej frustruje... Kto dobrnal do konca proszony o rade. Dziekuje!
Obserwuj wątek
    • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:06
      Ahhh i juz raz byla sytuacja, ze osrodek zalatwiony, mieszkanie wystawione na sprzedaz a oni w ostatniej chwili sie rozmyslili, ze jednak nie 🤦‍♀️
      • kafana Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:00
        I wtedy bym już powiedziała, ze niech sobie radzą sami i żadnych żali nie słucham.
      • hanusinamama Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 01.08.22, 11:56
        Niech sobie radzą sami. Nie chca do ośrodka ich decyzja. Czemu wysłuchujesz żale matki, która matką dobra dla ciebie nie była. Oni się nie zmienią, ty masz szanse wyjsc z tego kręgu toskyczności.
    • profes79 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:09
      Podstawowe pytanie - rodzice w PL czy AT?
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:13
        Polska. Ja AT. Brat w poblizu, ale musi tez pracowac i powoli sam wysiada. Bo oni nie daja sobie pomoc. Np. zakupy on by chetnie zrobil i zawiozl. Ale nie, bo matka wie lepiej, co kupic. Nic to, ze pada pod sklepem i obcy ludzie dzwonia na cito, ze ma mame zebrac z przystanku, albo spada ze schodow. Nie, bo nie.
        • profes79 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:19
          To niestety ale zostaje sprawa sądowa o ubezwłasnowolnienie i procedowanie wszystkiego siłą. Bo lepiej nie będzie, problemy będą się nasilać a niestety wszystkie procedury trwają. A problem na dobre sie zacznie jak któreś padnie i będzie wymagało stałej opieki.

          I nie, rada terapeuty nie jest dobra bo takie odkładanie w czasie próby rozwiązania problemu zwykle skutkują tym, że ten problem wybucha w najmniej odpowiednim momencie.
          • nowel1 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:31
            Ubezwłasnowolnienie? A na jakiej podstawie w opisanym przypadku?
          • yadaxad Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:32
            Za charakter, nawet starczy, się nie ubezwłasnowolnia. Zresztą brać na siebie odpowiedzialność za czyjeś czyny, bo wtedy za to co wywiną odpowiada się tak, jakby się to samemu zrobiło, to skórka za wyprawkę.
          • daniela34 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:33
            profes79 napisał:

            > To niestety ale zostaje sprawa sądowa o ubezwłasnowolnienie i procedowanie wszy
            > stkiego siłą.

            To ja tylko dyskretnie napomknę, że ubezwłasnowolnić można osobę, która z powodu choroby psychicznej, niedorozwoju umysłowego albo innego rodzaju zaburzeń psychicznych, w szczególności pijaństwa lub narkomanii, nie jest w stanie kierować swym postępowaniem. No i z opisu nie widzę tu ani choroby psychicznej ani niedorozwoju ani póki co innego rodzaju zaburzeń psychicznych. Są fizyczne dolegliwości. Chyba że czegoś nie doczytałam.
            • profes79 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:39
              No według mnie ww. osoby nie są w stanie racjonalnie kierować swoim postępowaniem; opis sytuacji nie wskazuje wyłącznie na dolegliwości fizyczne. Oczywiście z Tobą Danielo spierać się nie będę, ale pozostawienie problemu bez rozwiązania nie rozwiąże sprawy. Do tego wykończy przebywającego w PL brata na którym to wszystko się skupia z racji tego, że jest na miejscu. Przerabiałem to; nawet z opiekunką z MOPS miałem problem dopóki nie ruszyła sprawa bo babcia nie wyrażała zgody albo nie była jej w stanie wyrazić a MOPS bez tego palcem nie chciał kiwnąć (w sumie i słusznie bo nie miał na jakiej podstawie). Okres między złożeniem wniosku w sądzie a uzyskaniem opieki prawnej (co trwało około roku) to był jakiś koszmar. Tylko to ja byłem na miejscu (chociaż w innym mieście) a siostra za granicą.
              • daniela34 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:47
                Ale sąd nie bada, czy osoba, której dotyczy sprawa chce wykończyć dziecko przebywające w Polsce i zatruć życie temu w Austrii, tylko czy ta osoba jest zorientowana w czasie i przestrzeni, świadoma tego, co się z nią dzieje, nie ma zaburzeń pamięci, wie gdzie się znajduje, nie ma urojeń, omamów itd.itp. Jak na razie to nic takiego tu nie widzę. I raczej mało prawdopodobne jest, żeby oboje symultanicznie "nadawali się" do ubezwłasnowolnienia.
              • hanusinamama Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 01.08.22, 11:58
                Ale to nie ma być wg ciebie a wg prawa w PL. Daniela ci pisze jakie jest prawo...a ty jak zwykle wymyślasz swoje...
          • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:43
            Uwierz mi, ze gdybym mogla tak bym zrobila, zeby to uporzadkowac. Ale nie znajde podstaw do tego. Jak Daniela mowi. Ojciec alkoholik, ale teraz ze wzgledu na leki nie pije. Matka miala epizody psychotyczne jak jej nerki wysiadly, ale wykaraskala sie. To dwoje, ujmijmy to tak bardzo prostych intelektualnie ludzi, ktorzy na starosc zmienili sie w dzieci nie do opanowania. Ale to nadal nie podstawa do ubezwlasnowolnienia.
          • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:52
            Ja pierdziele, ematki najchętniej ubezwłasnowolnilyby kazdego kogo zachowanie wywołuje u nich stany lękowe
            • profes79 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:53
              Ja swoje przejścia z taką osoba mam za sobą; powiedzmy, że przemawia przeze mnie doświadczenie.
            • daniela34 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:54
              To raczej eojciec chce. Póki co kilka ematek napisało, że "nie bałdzo" w tym wypadku.
              • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:56
                Może i że eojciec, nie zaglądam nickom w majty 🙊
                Ale ubezwlasnowolnieniem zdarza się tu szafować na prawo i lewo, co najmniej jakby sądy miały je w promocji.
                • profes79 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:59
                  W promocji nie mają. Ale za chwile pojawi się problem bo któreś z rodziców spadnie ze schodów i się połamie i będzie wymagało trwałej opieki na która nie wyrażą zgody. Ja naprawdę wiem jak wygląda życie z taką osobą, próba ogarnięcia czegokolwiek i ewentualne konsekwencje niedopilnowania czegoś. To nie jest tak, że ja sobie rzucam z sufitu "ubezwłasnowolnić" tylko mam świadomość jakie mogą być konsekwencje pozostawienia sprawy samej sobie przez dłuższy okres czasu.
                  • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:07
                    Oni są zdrowi na umyśle, wolno im spadać ze schodów i odmawiać leczenia
                    • ixiq111 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:31
                      Tak, tylko oczekują i wręcz wymagają, że konsekwencje poniosą na dzieci...
                      • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:37
                        ixiq111 napisała:

                        > Tak, tylko oczekują i wręcz wymagają, że konsekwencje poniosą na dzieci...
                        >

                        To nie jest podstawą to ubezwlasnowolnienia
                    • paskudek1 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:56
                      mid.week napisała:

                      > Oni są zdrowi na umyśle, wolno im spadać ze schodów i odmawiać leczenia
                      A płacić za leczenie, opiekę kto będzie jak mamusia i tatuś odmówią dostępu do konta dzieciom a sami nie będą w stanie iść do banku?
                      • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 17:04
                        paskudek1 napisała:

                        > mid.week napisała:
                        >
                        > > Oni są zdrowi na umyśle, wolno im spadać ze schodów i odmawiać leczenia
                        > A płacić za leczenie, opiekę kto będzie jak mamusia i tatuś odmówią dostępu do
                        > konta dzieciom a sami nie będą w stanie iść do banku?
                        >


                        To również nie jest podstawą do ubezwłasnowolnienia
                        • paskudek1 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 17:20
                          mid.week napisała:

                          > paskudek1 napisała:
                          >
                          > > mid.week napisała:
                          > >
                          > > > Oni są zdrowi na umyśle, wolno im spadać ze schodów i odmawiać lecz
                          > enia
                          > > A płacić za leczenie, opiekę kto będzie jak mamusia i tatuś odmówią dostę
                          > pu do
                          > > konta dzieciom a sami nie będą w stanie iść do banku?
                          > >
                          >
                          >
                          > To również nie jest podstawą do ubezwłasnowolnienia


                          Niestety. Polskie prawo ma w dupie dzieci opiekujące się rodzicami, osobami chorymi. Brak środków, brak wsparcia systemowego oraz kompletny brak narzędzi prawnych.
                          • kamin Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 18:21
                            To się zdziwisz ale coraz silniejszy w Polsce jest trend, żeby w ogóle nie ubezwlasnowalniać, nie budować nowych dpsow i w ogóle zapewniać wszystkim opiekę w domu.
                            Dla mnie to szkodliwi idioci, ale mają spory aplauz:
                            www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/4942

                            www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/1772310;jsessionid=91D42842500E70BADC613BD428625EFE?ci=document_add_comment&mid=1773956&state=am
    • gorzka.gorycz Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:12
      Posłuchać terapeuty. Nie ma niej drogi.
    • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:12
      Terapeuta radzi zostawic jak jest i czekac, az sami cos zaproponuja.

      dobrze radzi, zajmij się czymś innym
      Mam podobny problem, choć w duzo mniejszje skali. Na telefony z jękami odpowiadam, że jak już sie zdecydują na jakieś rozwiązanie to pomogę w realizacji ale marudzenia wysłuchiwać nie mam zamiaru.
      • hanusinamama Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 01.08.22, 12:02
        Bo tu pewnie chodzi własnie o marudzenie, o zwracanie na siebie uwagi.
    • ixiq111 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:14
      >> oboje nie byli rodzicami roku i oboje zrobili mi z dziecinstwa pieklo

      Nadszedł czas, żeby karma do nich wróciła...

      Olej, zostaw, odetnij się, bo i z obecnego życia zrobią Ci piekło.
    • abecadlowa1 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:14
      A opiekunka dochodząca, np. na 2 godziny dziennie?
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:18
        Ich odpowiedz nie, bo nie
        • ewcia.1980 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:23
          annanichtvergessen napisał(a):
          > Ich odpowiedz nie, bo nie

          No to jak nie to nie.
          🤷‍♀️🤷‍♀️🤷‍♀️

          Nie da się pomóc komuś kto tej pomocy nie chce.
    • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:17
      Dzieki, podejrzewalam, ze to tez potwierdzicie. Zostawie jak jest. Gorzej niz z dziecmi. 🙄🤦‍♀️
    • borsuczyca.klusek Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:18
      Olać. Są to dorośli, nieubezwłasnowolnieni ludzie.
      Jeżeli przyjdzie taki moment, że już rzeczywiście nie dadzą rady to sami wyjdą z propozycją co dalej.
    • kropkacom Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:20
      Przede wszystkim to oni sami powinni mieć pomysł na swoje życie. Wy będziecie z tym handlować. Czekać...
      • afro.ninja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:22
        Starsi, schorowani ludzie, nie mają racjonalnej oceny rzeczywistości. Bardzo takim ludziom pomóc, to nie jest takie proste.
        • kropkacom Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:51
          Owszem, ale na siłę nic nie zrobisz, prawda?
    • afro.ninja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:20
      Terapeuta ma rację. Nie ma żadnych podstaw, żeby siłą załatwić im opiekunkę, albo ośrodek. Ewentualnie taka pani, co na chwilę przyjdzie, moze by się oswoili?! Bo jeśli chcesz wprowadzic opiekunkę, musisz z rodzicami i z nią, zamieszkać choć na trzy tygodnie. Żeby oni się przyzwyczaili do jej obecności. Rozwiązań jest sporo, ale przez telefon do niczego ich nie przekonasz. Daj się matce wyżalić i tyle.
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:33
        Tez tego nie chca, opiekunki na 2 godziny. Wola ta drame. Z placzami spadaniem ze schodow. Wzajemnym wykonczaniem sie. A my dzieci wychodzimy na ciuli ostatnich, bo jak to rodzicow starych tak zostawic. Najbardziej mi brata szkoda, ktory musi to wszystko ratowac, jak juz pozar jest.
        • afro.ninja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:31
          Co bys nie zrobiła, nie poczujesz się lepiej. Z ośrodka tez będą do ciebie dzwonić. Ale może im leki tam lekarz ustawi...
    • berdebul Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:23
      Gotowe obiady tylko do podgrzania, plus produkty z których można zrobić sensowne śniadanie/kolację. Dieta jest bardzo ważna we wszystkich powyższych schorzeniach.
      Fizjoterapia i rehabilitacja - krio, czy inne lasery może cudów nie czynią, ale pomagają żyć. Plus środki przeciwbólowe/oklejanie taśmami itd. Ludzie, których boli zachowują się nieracjonalnie i są agresywni.
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:37
        Zapomnij! Probowalam tez tak. Chcialam oplacac, zeby dowozili. Nie tez nie, bo nie. To jak walenie glowa w mur.
        • berdebul Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:54
          Zamawiałam u pani, która miała być opiekunką. Pakowała w moje pudełka i wiozłam. suspicious „zrobiłam więcej bo wiem, ze lubicie xyz”. Nie jest to idealne wyjście, ale lepsze to niż pomysłu seniora pt kiełbasa smażona z cebulą na smalcu.
        • kafana Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:03
          Ale dlaczego chcesz im tak usilnie pomagac skoro każda pomoc odrzucają? To samo brat.
          • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:07
            kafana napisała:

            > Ale dlaczego chcesz im tak usilnie pomagac skoro każda pomoc odrzucają? To samo
            > brat.

            Bo wyrzuty sumienia, bo źle samopoczucie, bo ja tymi telefonami wbijają w poczucie winy
          • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:15
            Bo dzwonia z placzem o pomoc, ale kazda odrzucaja? A co brat mial by niby zrobic na telefon: pana mama lezy na ulicy i odmawia pogotowia? Chce zeby pan ja zabral. Powiedziec sorry, ale to mi wisi?
            • ixiq111 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:29
              >> Powiedziec sorry, ale to mi wisi?

              Oznajmić dzwoniącemu, że niestety nie jest w stanie/ nie potrafi pomóc matce. Dać telefon do ojca. I się rozłączyć.
              Brutalne, ale skuteczne - zostawić dzwoniącego z problemem. Dla matki będzie to lekcja, że syn to nie całodobowa darmowa i na każde skinienie pomoc.
              • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:46
                Telefon do niewychodzacego ojca? Wiem co chcesz powiedziec, ale chyba tez wiesz, ze to niemozliwe
                • ixiq111 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:12
                  Dlaczego?
                  Niech ojciec przekonuje matkę, organizuje inną pomoc. Gadać przez telefon może i świetnie mu idzie. Numer 112 też powinien ogarnąć.

                  Ale nie - telefon do syna - i załatwione. Problem z głowy. Do następnego razu.
              • sweterwkrate Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:34
                ixiq111 napisała:

                > Oznajmić dzwoniącemu, że niestety nie jest w stanie/ nie potrafi pomóc matce. D
                > ać telefon do ojca. I się rozłączyć.

                Tylko, że wtedy z problemem nie zostawia matki, ale całkiem obcą osobę, która chce kobiecie pomóc i w tej sytuacji nie może samej leżącej kobiety zostawić na ulicy.

                • ixiq111 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:37
                  Obca osoba nie będzie mieć sentymentów, zadzwoni po odpowiednie służby.
              • lumeria Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 19:15
                >Oznajmić dzwoniącemu, że niestety nie jest w stanie/ nie potrafi pomóc matce.

                I poprosić, by zadzwonił po pogotowie.

                Jeśli ktoś leży na ulicy, to dzwoni się po pogotowie tak czy inaczej, a nie wdaje w dyskusje i nie wydzwania do rodziny.
            • agaagaaga123 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:04
              annanichtvergessen napisał(a):

              > Bo dzwonia z placzem o pomoc, ale kazda odrzucaja? A co brat mial by niby zrobi
              > c na telefon: pana mama lezy na ulicy i odmawia pogotowia? Chce zeby pan ja zab
              > ral. Powiedziec sorry, ale to mi wisi?

              Powiedziec "sory jestem na kwarantannie za granica / mam zlamana noge / jestem pijany / jestem w pracy i nie moge wyjsc, wezwijcie pogotowie"
            • blue_meerkat1 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 22:59
              'A co brat mial by niby zrobic na telefon: pana mama lezy na ulicy i odmawia pogotowia?'

              Poprosic o adres i samemu zadzwonic na pogotowie?
            • hanusinamama Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 01.08.22, 12:07
              BO tu chodzi o te telefony. Bo muszą byc ci biedni i nieszczęsliwi. Nie chcą aby było im lepiej. Chcą się użalac nad sobą. Nie daj się w to wciagnąć. Szczególnie ze piszesz, ze jako rodzice zawiedli
          • birch70 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:25
            Możliwe, że DDA, skoro ojciec alkoholik. Takie zachowania są wdrukowane... 😔
            Niestety, wiem co mówię, mam podobnie - i sytuacja podobna, choć na razie w mniejszej skali (ale powoli zaczyna eskalować...).
            • hanusinamama Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 01.08.22, 12:08
              Jak stosunki w rodzinie toskyczne to toskyczny rodzic wie jak grać na emocjach dziecka. Nawet dorosłego.
    • ichi51e Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:32
      opiekunka dochodząca?
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:34
        Nie bo nie, do domu nikogo nie wpuszcza.
    • ponis1990 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:38
      Ja myślę, że terapeutka ma rację.
    • cegehana Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:39
      Chyba terapeuta dobrze radzi. Częsty to problem, kiedy starsze osoby same sabotuja działania które mogłyby im pomóc. Nie do rozwiązania póki rodzice sa w stanie dobrym na tyle że mogą decydować. Nie miej wyrzutow sumienia z powodu ich decyzji.
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:47
        Dzieki 🌺
    • turbinkamalinka Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:40
      Ja to wredna jestem, ale poinformowałabym ich, że mają kilka możliwości i żeby mi du... nie zawracali swoimi kłótniami. Coś na zasadzie "Mamo nie interesuje mnie, że tata nie chce obiadu, niech nie je." "Tato to nie mój problem, że ci nie smakuje, podejdź do lodówki zrób sobie coś lepszego". Jak któreś zacznie narzekać na zdrowie, że nie daje rady mówisz "Już tyle razy proponowałam pomoc ze sprzedażą mieszkania i załatwieniem ośrodka, że do puki nie podejmiecie decyzji, ja nie będę się do was wtrącać". Może za którymś razem dotrze. I dobrze by było, żeby brat mówił to samo.
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:51
        Taka wczoraj rozmowe z matka odbylam, bo mi sie przelalo. Ze skoro torpeduja wszystko, niech sobie sami radza. Skoro ojciec ma czynne rece niech poczlapie do tej lodowki i wezmie cos do paszczy, co chce. Ze skoro tak chca, to musza sobie sami radzic a nie wykanczac przy tym wlasne dzieci. 🙄🤦‍♀️
        • turbinkamalinka Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:56
          To rób tak za każdym razem. "Mamo macie takie i takie możliwości, podejmijcie jakąś decyzję, ja waszych małżeńskich problemów nie będę rozwiązywać." Brat powinien mówić to samo, a jedyne pożary jakie gasić, to te zdrowotne.
        • afro.ninja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:59
          Może zaprowadź matkę do geriatry, da ojcu i matce leki. Moze ich dopadła depresja starcza?! Gadaniem nic nie załatwisz.
        • afro.ninja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:03
          W jaki sposób oni was wykańczają?! Bo odbuerasz od nich telefony?! Pomieszkaj z nimi kilka miesięcy, wtedy może faktycznie wpłyną znacząco na twoją psychikę. A tak telefon odbierz, matce potakiwaj, ponarzekaj razem z nią na ojca, na świat, życz jej zdrowia i do następnego telefonu. Żeby faktycznie zmienić coś w życiu twoich rodziców, musiałabyś się nieźle namęczyć.
          • kafana Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:15
            Jest to strategia może niegłupia ale żeby tak robić to trzeba się odciąć emocjonalnie a przy własnych rodzicach jak widać na załączonym obrazku bardzo trudne. Ględzenie obcej baby nie ma na nas takiej wpływu i można przytakiwać.
            • afro.ninja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:25
              Uwierz mi, odbieranie telefonów od smutnej i schorowanej matki z dalekiej Austrii, to pikuś, przy próbie realnej pomocy, czyli ona tam jedzie i próbuje coś zmienić. Juz bardziej bratu współczuję, ale on tez na co dzień z nimi nie mieszka.
              • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:42
                Nie jestes w moich butach i to latwo oceniac. Tez jechalam do PL na cito bo byla faza, ze chca do osrodka. Szukalam. Zalatwilam. Mieszkanie wystawilam na sprzedaz. Wszystko w stresie, byleby zalatwione bylo. To telefon od brata mnie sciagnal. Wszystko bylo zapiete na ostatni guzik. Wracam do Austrii i co? I guzik. Bo oni jednak nie. Moja wina, ze daleko mieszkam? Mam rzucic tu zycie, zeby sie poswiecac? To nie jest tak proste jak myslisz.
                • afro.ninja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:24
                  W stresie nic nie załatwisz, bo jeszcze bardziej ich wystraszysz. Raczej jedziesz tam z mocnym postanowieniem, ze przekonacie ich do ośrodka, choć lepiej opiekunki. Bo oni nie sa ubezwłasnowolnieni i mogą z tego ośrodka wyjść. To nie jest sprawa do załatwienia za jednym wyjazdem. Przecież nikt ci nie mówi, ze masz sie poświęcać, ale odebrać telefon od chorej matki możesz, przedstawić swoja rację, ona swoją i do widzenia. To nie jest tak obciążające, jak częste wizyty i realna pomoc rodzicom. Albo zamieszkanir z opiekunką, aby rodzice się do niej przyzwyczaili. I brać poprawkę, że może się nie udać.
                • lumeria Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 19:34
                  >Wszystko bylo zapiete na ostatni guzik. Wracam do Austrii i co? I guzik. Bo oni jednak nie.

                  Ale nie bylo, skoro rodzice do Domu Opieki sie nie dostali.

                  Znajomy tak sie bujal przez pare lat, wreszcie on i siostry zebrali się tak, ze wszystko pozałatwiali ponownie, tylko tym razem odwieźli rodziców do DO.

                  Matka była mobilna ale miała demencje, a ojciec z Parkinsonem odwrotnie. Po kilku dniach pobytu ojciec dzwonił do syna z podziękowaniami, ze wreszcie odpoczął, bo zona trafiła na oddział grupowy, gdzie mogla sobie pogadać z nowymi kolezankami, a on miał oddzielny pokój gdzie nie musiał pilnować co zona zmaluje. Był covid, wiec nawet odwiedzać się nie mogli - ale dziadek odetchnął, zona tez zadowolona.
                  • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:17
                    Piekna historia, tyle ze to ONI odmowili. I musialam wszystko odkrecac. Nie mam prawnego ruchu, zeby ich do czegos przymusic. To byla ich chec i ich tez odwolanie w ostatniej chwili. Ja tylko latalam z papierami w te i wewte. I tak marzylam o takim zakonczeniu.
                    • lumeria Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:22
                      Ale czemu wyjechałaś przed odstawieniem ich do DO?
                      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:42
                        Bo musialam do pracy?
                        • lumeria Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:56
                          Chyba dobrze dziewczyny radzą - odpuść trochę tego poczucia odpowiedzialności za nich. Dasz rade?
                      • panna.nasturcja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 30.07.22, 03:13
                        Bo odmówili pójścia do domu opieki. Czego Ty, Lumeria, nie rozumiesz?
                        Dorosłego czlowieka nie na da się zmusić do pójścia do domu opieki nawet jeśli to jest najlepsza dla niego opcja. A jak pójdzie to następnego dnia może wyjść i nikt go nie ma możliwości zatrzymać.
              • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:13
                Nie "pikuś" tylko inna sytuacja. Jesteś daleko, nie masz realnie możłiwosci wstać i iść do osoby która do ciebie dzwoni. A dzwoni rodzic, z którym wplatana jesteś w nienajzdrowsze relacje. To jest bardzo obciążające i naprawdę nie jest łatwo nabrać dystansu i nie przeżywać.
              • kk345 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 13:03
                To kto zasługuje na twoje współczucie? Bo córka za granicą, bombardowana telefonami-nie, brat- ściągany w sytuacjach awaryjnych, nie znający dnia ani godziny-też nie. Trzeba się urabiać przy niewspółpracujących rodzicach po pachy, 24/7 i wtedy przyznasz medal z ziemniaka?
      • daniela34 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:53
        Bingo! Ja bym jeszcze raz spróbowała (i to wspólnie i w porozumieniu z bratem, takie współsprawstwo) przedstawić rodzicom możliwości jakie istnieją:
        1) dom opieki
        2) opiekunka
        3) póki co brat robi zakupy z mamą, ale raz w tygodniu dajmy na to, czy tam jak mu z grafiku wynika, albo mama spisuje listę

        A jak się nie zgodzą, to metoda zdartej płyty: "Proponowaliśmy rozwiązania takie, śmakie i owakie. Nie chcieliście."
        • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:50
          Dzieki Daniela! Sprobuje.
      • iwoniaw Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:55
        Z powyzszym sie zgadzam, tylko uważam to za jedyne racjinalne podejście a nie wredotę. No nie chcą to nie chcą, dorosłych ludzi nie zmusisz do nieczego, skoro wiedzą lepiej. Ale samej tez nie ma sie co zmuszac do wysluchiwania pretensji nie wiadomo o co - jedyne pytanie, jakie można tu zadać, to "czego ode mnie oczekujesz w związku z tym?" - i tu ewentualnie jest pole do reakcji (tzn. dać im to, czego sobie życzą lub tak jak oni odpowiedzieć "nie ma opcji, bo nie", w zależności co uważamy na konkretny temat).
      • mid.week Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:00
        Nie jesteś wredna tylko zdrowo asertywna.
        Dobrze działa też pytanie "co w związku z tym mam zrobić?" zazwyczaj następuje zwiecha i zakończenie tematu.
      • sweterwkrate Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:51
        turbinkamalinka napisała

        Popieram. Metoda konkretu a nie użalania.
        Muszą sami podjąć decyzję co dalej, a w ten sposób dasz konkretnie do zrozumienia jaki mają wybór i że nie będziesz się użalała nad każdym narzekaniem typu nie będę jeść.



    • gaskama Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:45
      Mam podobną, aczkolwiek gorszą sytuację. Olać. Nie ma innego wyjścia. Nie uszczęśliwiaj ludzi, którzy tego nie chcą.
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:07
        Wspolczuje gaskama.
      • afro.ninja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:10
        Ludzie starsi, może by i chcieli, ale oni są przerażeni i niedołężni. W takiej sytuacji nie widzą wyjścia z sytuacji i po prostu się do niej przystosowują. A dzieci nie wiedzą jak się zachować i zwyczajnie dają im wolną rękę. Rodzice może w marzeniach widzą jak córka przyjeżdża i nad nimi skacze, pomaga, przecież to nic wielkiego, a oni tacy chorzy. Obca osoba, jawi im się jako potwór. W sumie rodzice zachowują się jak dzieci.
        • kk345 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 13:07
          >W takiej sytuacji nie widzą wyjścia z sytuacji
          Mają podane opcje A,B i C, skoro żadnej nie chcą, a są dorośli i decydują o sobie, to pozostaje zadawać im do skutku pytanie "Nie chcieliście opcji A,B i C, więc czego konkretnie ode mnie oczekujecie"? Jak z pięciolatkiem, nie pytanie "jaką zupkę zjesz", tylko "pomidorowa czy rosół"?
        • iwoniaw Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 13:14
          W sumie rodzice zachowują się jak dzieci.

          Tak, tylko o dziecku mozesz zadecydować i cos mu kazać/zabronić. Rodzic jest dorosly i ma prawo do dowolnie absurdalnych pomysłów i dopóki sąd go nieubezwlasnowolni (a w przypadku rodzicow autorki nie ma chyba żadnej demencji ani choroby psychicznej, żeby w ogóle były do tego podstawy) może robić, co chce. A że przy okazji odchodzą historie typu "obcy czlowiek zbiera z ulicy omdlałą staruszkę targajacą w 30 stopniowym upale wagon zakupów, starsza pani ochoczo podaje kontakt do dzieci, które ma, ale cóż, wyrodne najwyraźniej", no to kto by się nad "wyrodnym" dzieckiem pochylał. Kij z tym, że niechęć do przywiezienia matce zakupów polega na tym, że nie jest skłonne robić ich koniecznie w środę o 13.35 i koniecznie w sklepie x.
          • triss_merigold6 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:37
            Okurfa, moja teściowa. Dopóki mogła wychodziła i tachala te zakupy, bo nie, nie mogła poczekać do popołudnia albo soboty, żeby syn jej zrobił hurtem. Zdarzyło jej się przewrócić raz, drugi, trzeci, potłuc, sąsiedzi ją zbierali, #wyrodnedzieci. Bo ona nie będzie robiła kłopotu i sama etc. Potem mój jej w zakupach towarzyszył, pół soboty schrzanione, bo każdy produkt w innym sklepiku..uncertain
            • daniela34 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:43
              Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, nikt ci nie narobi tyylu kłopotów, ile osoba, która nie chce ci robić kłopotu. Jest to moja maksyma życiowa, która stworzyłam w moje osiemnaste urodziny.
              • triss_merigold6 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:54
                Amen. Case babuni koleżanki, która musiała, po prostu musiała umyć okna dla Jezusa osobiście, zyebala się z zydelka i złamała kość szyjki udowej, upieprzajac rodzinę w opiekę na długie tygodnie.
              • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:56
                Masz tyle racji w tym, ze hej! Daj mi problem, to go rozwiaze, albo sprobuje przynajmniej i go razem rozkminimy. Ale nie w ten sposob. 🤦‍♀️
            • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:50
              Moja zlamala kregoslup bo musiala koniecznie truskawki w kobialce targac, zeby sie nie zniszczyly a pakiet jajek w drugiej rece. Spadla z polpietra. Ale co tam. I absolutnie nie, nie ma sie nikt mieszac. I jej wydaje sie to smieszne. 🙄
              • aqua48 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 22:35
                Cóż, teść z parkinsonem dopóki mógł (choć nie powinien)to wychodził do sklepu albo po gazetę i regularnie przewracał się na chodniku. A ponieważ otrzymanej komórki z rozmysłem nigdy nie włączył, to kontaktu z nim nie było. Przypadkowi ludzie wzywali pogotowie. Gdy dłużej nie wracał to było dzwonienie po szpitalach gdzie jest...Ale przetłumaczyć sobie nic nie dał.
            • auksencja15 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 22:37
              Dżizas. Ile wytrzymalisxie? Takie sobotnie latanie po sklepach dla babci mnie swego czasu tez wykończyło
            • turbinkamalinka Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 30.07.22, 06:46
              Triss, ale mimo tej schrzanionej soboty, to masz konkret. Pojedźmy do sklepu x,y,z i jeszcze a,b,c. Przy okazji pomóż mi obrać warzywa, wynieś śmieci, odkurz jak możesz. A tu masz dorosłych zachowujących się jak 4 letnie dzieci. Pomóż mi, nie powiem ci jak, sam się domyśl.
    • po_godzinach_1 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 10:45
      Jest. Zrobić tak, jak radzi terapeuta
      • lumeria Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 18:38
        Chyba tylko to pozostaje, nie?

        Bo nawet sama Anna pyta co zrobić, ale na wszystkie propozycje jest "tak, ale niedasie".

        Czyli niedasie, trzeba to po prostu przyjąć i ogarnąć własne emocje. Rodzice umrą. Ale dopóki są w stanie, to niech stanowią o sobie samych, nawet jeśli dla dzieci jest to głupie.
    • eukaliptusy Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:18
      Co byś poradziła koleżance z takim samym problemem:

      1. Zaburzeni rodzice zrujnowali mi dzieciństwo
      2. Odrzucają wszelkie próby pomocy
      3. Dzwonią do mnie i wciągają mnie w ich wzajemną relacje

      Znasz ten dowcip?

      Ilu psychoterapeutów jest potrzebnych żeby zmienić żarówkę?

      Ani jednego, to żarowka musi sama chcieć się zmienić.
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:05
        Dziekuje to rzeczywiscie dobry dowcip. Trudne, ale postaram sie zmienic zarowke i mam nadzieje, ze brat tez.
    • auksencja15 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:30
      No dobra, a jakie oni maja oczekiwania? Wiemy czego nie chcą. Oczywiście to nie znaczy, ze trzeba je spełniać
      • daniela34 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 11:34
        Może być tak, że w sumie sami nie wiedzą, czego oczekują. W zasadzie to cofnięcia czasu. A może być tak, że to, czego oczekują nie jest możliwe do zrealizowania.
        • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:42
          Dokladnie tak jak mowisz. Oboje chcieli by cofnac czas a rownoczesnie oboje sa splatani, co by w tym czasie chcieli. Ich pomysly to cyrk. Tato teraz w szpitalu. Mama moze odezchnac a ja z bratem miotamy sie. Bo jeszcze gorsze problemy przyjda. Musimy sie odciac od tego jak sie da.
          • bergamotka77 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 17:21
            I tu wraca kwestia tego "niepotrzebnego" rodzeństwa. Dobrze, że masz brata i że cię wspiera w opiece nad rodzicami a nawet wyręcza. Pomyśl, co by było, gdyby go nie było na miejscu i nie miałby kto gasić pożarów?
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:14
        To nie jest tak, ze im cos ktos narzucal. To oni wychodzili z propozycjami/zyczeniami i my robilismy pod ich dyktando. I nagle bylo nie, jednak nie. Chcialam z bratem zrobic to co najlepsze dla nich i zeby sie z tym dobrze czuli. Ale to jak z dziecmi, nie ogarniasz. Podam przyklad tato zazyczyl sobie osrodka z grilem. 🤦‍♀️ Bo on bedzie grilowal. 🤦‍♀️🤦‍♀️🤦‍♀️ a jak nie, to niech oddam go do domu dla bezdomnych. To jak rozmowa z malymi dziecmi. Jedno skarzy sie na drugie. A ich pomysly od czapy.
        • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:18
          Chodzilo mi na przykladzie o pokazanie poziomu absurdu
        • berdebul Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:55
          Dogadanie się z domem opieki co do grilla, to akurat mały problem. Jest szansa, ze tata ze szpitala zostanie wypisany do ZOL lub podobnej placówki?
          Macie w pobliżu jakiś np. dzienny dom opieki? Odbierają z pod drzwi i odwożą, taka świetlica dla staruszków.
          • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 13:15
            On nie moze wychodzic. To sa marzenia dziecka. I zeby mu kontenerek wybudowac, bo on by tam mieszkal. A mama marzy, ze do mnie przyjedzie. I ciul z tym, ze nie zna jezyka, ze nie wejdzie do mnie. Ale ona by tak teraz chciala. Jutro powie, ze sbsolutnie nie...
            • auksencja15 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 16:50
              Starość jest smutna. Najlepsza byłaby pomoc domowa i opieka dla nich w domu.
              • iwoniaw Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 17:28
                auksencja15 napisała:

                > Starość jest smutna. Najlepsza byłaby pomoc domowa i opieka dla nich w domu.

                Przecież oni sie nie zgadzają na wpuszczanie do domu opiekunki/pomocy domowej, autorka z bratem proponowali.
              • triss_merigold6 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:32
                Ale tego właśnie nie chcą.
                • auksencja15 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 22:40
                  Wiem, czytam. To by było dl nich najlepsze wg mnie. Z drugiej strony nie ma co uszczęśliwiać na sile 💁🏼‍♀️
    • buka-123 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:02
      To jest klasyczna przemoc emocjonalna. Robią tak, żeby ciebie i brata zadręczyć bo wiedzą że będziecie ulegać. Może sami nie zdają sobie z tego sprawy ale tak jest. Cała karuzela jest po to aby byli w centrum uwagi i mogli wywoływać w was poczucie winy. Nie ma prostych rozwiązań. Pytanie jest do was, na ile potraficie się zdystansować emocjonalnie, wtedy racjonalne metody pomocy się znajdą. Jeżeli nadal będziecie przedmiotem manipulacji żadne rozwiązania nie są możliwe do wdrożenia. Byłam, widziałam, przerobiłam.
      • ewenny58 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 30.07.22, 10:40
        100/100
    • asfiksja Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 12:22
      >Ona placze mi w telefon, ze juz nie moze z nim
      Problem jest w tobie. Powinnaś takie płacze wpuszczać jednym uchem, a wypuszczać drugim, bez przystanku przy emocjonalnej części mózgu, to wymaga treningu i nie jest łatwe. Paradoksalnie dłużej im w ten sposób pomożesz - bo jeśli będziesz brać odpowiedzialność za efekt bez wpływu na proces to się wykończysz.
      Powinnaś też wiedzieć, że nie jesteś moralnie zobowiązana do osobistej pomocy, jeśli rodzice zrobili ci z dzieciństwa piekło.
      No i najważniejsze - jeśli masz dzieci to przeanalizuj, gdzie rodzice popełnili błędy, żeby ich nie powielić.
    • heniek.8 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 13:00
      matka płacze do słuchawki ale żyć w tym układzie nie chce przestać, moim zdaniem terapeuta ma rację - nie decydować za nich, nie wtrącać się - obserwować!
    • extereso Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 17:01
      My powiedzieliśmy, słuchajcie załatwiliśmy taka i taka pomoc, przyjdzie wtedy i wtedy, my też przyjdziemy, żeby wprowadzić w sytuację, żebyście dobrze się czuli. Czy to wam pasuje? I okazało się ok, przedtem jak rozmawialiśmy na zasadzie co by tu zrobić to nie dało się podjąć decyzji
    • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 18:05
      Znow byly placze matki i wiszenie na telefonie. Ale tez telefon z bratem po. I wspolna akcja odpuszczamy i tyle. Na ile sie da i koniec.
      • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 18:13
        A i znow jak mantre powtarzalam, to co w koncu chcecie od nas? Odpowiedzi sensownej zero. Coz bedzie tak trwalo. Wypowiedzielismy z bratem chyba najwazniejsze slowa, ze trudno i ze bedziemy stac z boku i patrzec jak koncza.
        • lumeria Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 18:47
          Przestań dyskutować, jakbyś miała sensownego rozmówcę. BO NIE MASZ. Trochę wysłuchaj, a jak więcej nie dasz rady, to kończ te rozmowy.

          Znam sytuacje, gdzie córka walczyła z matką cukrzyczką, by ta nie jadła słodyczy, no bo wiadomo. A matka mówiła, ze jest stara i chce jeść słodkie w czasie, który jej został. Tez chciała matkę ubezwłasnowolnic by nie pogarszała swojego stanu, nie stwarzała dodatkowych problemów rodzinie i opiekunom. Dopiero lekarz nakazał córce zaprzestania kontrolowania diety (i życia) matki, bo ta miała prawo stanowić co dla niej jest priorytetem, nawet jeśli to nie odpowiadało innym.
          • iwoniaw Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 18:54
            Dopiero lek
            > arz nakazał córce zaprzestania kontrolowania diety (i życia) matki, bo ta miała
            > prawo stanowić co dla niej jest priorytetem, nawet jeśli to nie odpowiadało in
            > nym.

            Ciekawe, czy ten lekarz takie samo zdanie wyraża na temat powinności corki, gdy mu matkę, która nie pozwolila sobie kontrolowac diety i życia przywożą odwodnioną na oddział, a córka telefonicznie odmawia ponoszenia jakejkolwiek odpowiedzialności za bieżący stan matki i jej losy po wypisaniu ze szpitala, bowiem mamusia ma prawo decydować, co jest jej priorytetem i nikt się nie będzie jej wtrącał... (vide watek triss o rytualnym artykule na kanikułę szpitalną).
            • lumeria Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 19:08
              Przeciez córka tez ma prawo decydować na ile chce i może zajmować się matką, nie?
              • iwoniaw Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 19:31
                lumeria napisała:

                > Przeciez córka tez ma prawo decydować na ile chce i może zajmować się matką, ni
                > e?

                W teorii (ktora popieram gorąco) owszem, zwracam tylko uwagę na fakt, że tzw. otoczenie ma często na tyle dużo do powiedzenia na ten temat, że presja wywierana na dzieci potrafi też nieźle im namieszać w głowie - że zaczynają rozważać scenariusze kompletnie nieracjonalne...
          • triss_merigold6 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 20:30
            A potem ten sam lekarz będzie prezentował głośno focha i robił rodzinie uwagi, gdy pani z cukrzycą zostanie w złym stanie przywieziona do szpitala. Będzie, ale jak to, dlaczego RODZINA nie zadbała?!
            • auksencja15 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 22:41
              Oczywiście. na bank tak będzie…
          • hanusinamama Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 01.08.22, 12:26
            Ok ale pod warunkiem ze ta sama matka nie wydzwania i nie żali się na cukrzyce córce. A tu jest tak, ze pomocy nie przymują ale dzwonią i trują.
        • bergamotka77 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 18:58
          To ja ci napiszę, czego chcą od was - opieki osobistej. Abys np. wzięła matkę do siebie do Austrii a brat ojca do siebie. Dlatego torpeduja inne rozwiązania.
          • annanichtvergessen Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 19:21
            Oni chca tego ode mnie. To moj przyrodni brat i z ojcem sie nienawidza. Caluje brata po nogach za to, co mimo wszystko dla niego robia. I nie, nie rzuce swojego zycia dla nich. Ta opcja nie wchodzi w rachube. Dalismy im rozwiazania, ktore sami chcieli niby. Nie chca to trudno. Ich zycie. Wyslucham bo wyslucham. Ale musze sie odciac, brat tez.
            • auksencja15 Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 29.07.22, 22:42
              Ale wyrazili wprost taka prośbę i dostali odpowiedz ze to niemożliwe?
            • hanusinamama Re: Jest jakies wyjscie, ktorego nie widze? 01.08.22, 12:28
              To moze czas najwyśzy powiedziec im jasno ze takiej możliwosci nie ma. Nie i koniec. Nawet jezeli dojdzie do scen dantejskich "ty wyrodna córka jestes"

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka