tojaba
15.08.22, 10:42
Zainspirowana wątkiem o spontanicznym zaproszeniu na obiad,
trochę przygnieciona brzemieniem niespodziewanych problemów...
Na początek: od kilku lat jestem teściową. Mam przekonanie, że bardzo dla mojej synowej nieidealną.
Myślę, że staram się dopasowywać do jakiegoś wzorca, który kiedyś stosowałam do mojej teściowej,
ale ten wzorzec dzisiaj jest już nieaktualny. Mam kilka pytań.
Po pierwsze: czy są pytania, które mogą być odbierane przez synową jako obraźliwe?
Jak znaleźć złoty środek (i czy w ogóle jest to możliwe od strony teściowej) między "troską" a "brakiem zaufania"?
Jeśli potrzebna jest pomoc przy wnuku - lepiej, żeby babcia (teściowa) szła do wnuka, czy żeby wnuk był przywożony do babci?
Czy z chwilą związania się syna z synową o wszystkich ważnych i mniej ważnych sprawach należy rozmawiać wyłącznie z obojgiem?
Będę wdzięczna za wypowiedzi, ale nie zdziwię się, jak zignorujecie.