nie_ma_niebieskich
10.10.22, 08:25
Zupełnie luźno sobie rozważam, po dość emocjonującym weekendzie związanym z tematem.
Co powoduje rodzicami, którym nie zależy na wykształceniu dziecka? Którzy wręcz doradzają słabe szkoły?
Mnie przychodzi do głowy, że gdy dziecko sobie nie radzi z nauką, to może być jedyne wyjście i oczywiście wówczas to też nie jest żadna tragedia.
Ale w sytuacji, gdy sobie dobrze radzi?
Albo skąd strach na wyrost, że każda nawet średnio dobra szkoła to stres, prowadzący do depresji czy nerwicy? Według mnie ten problem dotyczy nielicznych szkół i też nie wszystkich uczniów, którzy do nich chodzą - chyba jest jakaś grupa bardziej narażona na skutki przebywania w środowisku, w którym jest silna konkurencja i wysokie wymagania, ale - na Boginię! - przecież zdarzają się dzieci, które nawet tam się dobrze odnajdą, i to chyba mimo wszystko nie mogą być wyjątki, bo taki system by się przestał sprawdzać, a działa.
Tak sobie próbuję zrozumieć. Pomóżcie