paola.brunetti
12.10.22, 13:12
Drogie emamy, co robicie w następującej sytuacji?
Licealistka odmawia zjadania śniadań w domu, ale także nie chce zabierać drugiego śniadania do szkoły. Rano pije kawę z mlekiem i to wg niej wystarcza. Problem w tym, że czasami ma lekcje do 15 czy 16, a do tego dojeżdża ok 45 minut w jedną stronę, więc dzień robi się naprawdę długi. W szkole czasami robi jej się słabo, o czym dowiedziałam się od wychowawcy, bo już kilka razy wychodziła z lekcji do szkolnej pielęgniarki. Młoda twierdzi, że kupuje sobie czasem coś w szkolnym sklepiku, ale zakładam, że pewnie jest to jakiś baton albo ciastko, na pewno nic zdrowego. W domu zjada normalny obiad, czasem też kolację lub jakiś deser.
No i teraz nie zmuszę jej do zjadania śniadań, bo to już nie ten wiek, poza tym ona twierdzi, że od jedzenia rano robi się jej niedobrze. Czy jest jakiś sposób, żeby trafić do niej i wytłumaczyć szkodliwość braku tego śniadania? Czy też lepiej pogodzić się z tym, że idzie głodna do szkoły? Wiem, że są ludzie, którzy tak funkcjonują, no ale chyba bycie bez jedzenia do popołudnia to jednak zbyt długo.
Dla wyjaśnienia, wagę ma normalną w stosunku do wzrostu, tzn jest szczupła, ale nie wychudzona. Miesiączkuje normalnie.