Niemcy mieszkanie i studia

[kozaki_za_kolano]

Widzę, że jest tu dużo dziewczyn z Niemiec. Szukam informacji o miejscach dobrych do mieszkania i studiowania. Robię bardzo wstępne rozeznanie.

Jaki rejon Niemiec jest przyjazny do mieszkania i dla studentów? Gdzie jest czysto i bezpiecznie? Które uczelnie otwarte na cudzoziemnców?

[astomi25]

Zalezy od kierunku.
Ale polecilabym: Heidelberg, Greiswald, Hamburg, Berlin, Dresden, Frankfurt /O.
W tej kolejnosci.

[kozaki_za_kolano]

Dziękuję

[dorota_g1972]

Heidelberg jest fantastyczny. Doskonała uczelnia ( podobno kierunki medyczne najlepsze w Niemczech, z naciskiem na podobno). Ładnie. Połozony nieźle pod wzgledem komunikacyjnym- lotnisko we Frankfurcie około 40 min autostradą.
Dość drogo. Dużo się dzieje .

[snakelilith]

dorota_g1972 napisała:

> Heidelberg jest fantastyczny. Doskonała uczelnia ( podobno kierunki medyczne na
> jlepsze w Niemczech, z naciskiem na podobno).

Tak, Heildlberg jest znakomitym miejscem do studiowania medycyny. Ale tam trudno się dostać, na medycynę są ogarniczenia i wielu studentów wybiera to miejsce w podaniu na studia medyczyne. Wysoko w rankingu medycyny są także uczelnie w Aachen, Lübeck i Münster. To mniejsze miasta, mogą dla kogoś z większą potrzebą bezpieczeństwa i kameralności być dobrym adresem. Zwłaszcza Münster, bo to miasto nie należy do najdroższych, a uczelnia w ogóle jest godna polecenia.
Aachen przy granicy z Holandią jest za to dobre także do studiowania kierunków technicznych. RWTH Aachen to jedna z lepszych technicznych uczelni w Niemczech. Jeżeli chodzi o dojazdy, to lotnisk w NRW jest kilka, a dojazd z nich ekspresem regionalnym do Münster I Aachen nie jest skomplikowany. Lübeck jest za to pięknym miastem i do tego niedaleko Hamburga. Na zachodzie bardzo dobry uniwersytet ma też mały Bonn nad Renem.
Ale jak ktoś chce bliżej Polski, to bardzo dobrą renomę opórcz Berlina mają też uczelnie w Magdeburgu i Dreźnie.

[dorota_g1972]

Do Aachen mam osobisty bardzo pozytywny stosunek, ale niczego nie powiem o tamtejszych uczelniach. Munster jest super. Kameralnie i prześlicznie. A studia wysoko oceniane. Jest też lepiej pod względem wynajęcia mieszkania i zdecydowanie taniej niż w Getyndze.
Heidelberg jest drogi, ale wokół jest całej mnóstwo "satelitarnych" miejscowości, tam życie bywa tańsze ( nie zawsze jest, ale bywa) i najczęściej latwiej o mieszkanie.
Jeśli ktoś chce mieszkać taniej, choć nie bardzo tanio, może zaczepić się w Mannheim - do centrum Heidelbergu jedzie się tramwajem około 35-45 minut ( zalezy skąd).

[alpepe]

Tak z ciekawości, piszesz nie Akwizgran, tylko Aachen, ale już Getynga zamiast Göttingen, dlaczego?

[dorota_g1972]

Tak napisałam, tak mi się napisało.

[wkswks]

Mannheim jest strasznie depresyjne Ale jako sypialnia jak najbardziej może być.

[dorota_g1972]

Czy ja wiem czy takie depresyjne? Fakt, że dużo Turków, niewiele się dzieje, mało atakcji, ale....dworzec kolejowy, z którego praktycznie wszędzie dojedziesz, wspomniany tramwaj do Heidelbergu, taniej niż choćby w- tu bedę trzymała się geografii- w Heidelbergu, niezła baza wypadowa.

[wkswks]

W zeszłym roku byłam w bad duerkheim w ferie jesienne. Tam jest przepięknie. Jednego dnia postanowiliśmy zwiedzić Mannheim i jakoś taką właśnie beznadzieję tam wyczuwam.
Turcy na ta beznadzieję nie wpływają. Raz ze oni sa wszedzie, dwa ze mi osobiście wydają sie jedna z sympatyczniejszych mniejszosci w Niemczech.

[dorota_g1972]

Nie jestem fanką Mannheim, ale widzialam bardziej beznadziejne miasta. W Niemczech i nie tylko. Jest to miasto- razem z Ludwigshafen- będące "zagłebiem" przemysłowym, zwłaszcza przemysłu chemicznego. Jest dość specyficzne centrum, ogromne kłopoty z parkowaniem i wieża ciśnień jako jedna z niewielu atrakcji. Watpliwych zresztą.
Turcy są rózni, tak samo jak wszystkie mniejszości, są też, niestety, dość głośni.
Jestem dala od wychwalania Mannheim, ale do beznadziejności jest dość daleko.
P.S. Większość "badów" jest przepiękna. Nie porównujmy.

[sylwiastka]

MIeszkalam 5 lat w Heidelbergu. NIkt z moich znajomych i wspolpracownikow ekspatow nawet nie myslal, zby przeniesc sie do Mannheim. Tam mozna bylo pojechac pociagiem aby pochodzic po sklepach, pojsc do kina (jesli w Heidelbergu nie wyswietlali wersji oryginalnej folmu), do restauracji gdy Heidelberskie sie znudzily oraz na dworzec. Gdy chce sie zaoszczedzic na wynajnie w Heidelbergu to nie szuka sie w popularnych dzielnicack, a wioskach satelickick. Wioskach, ale nie w Mannheim.
Ja Heidelberg polecam i na studia, ale bardziej na rozwoj kariery naukowej w naukach scislych: doktoraty i staze postdoktorskie. Sa tam oferowane dobre stypendia, za ktore da sie wynajac dobre lokum w Heidelbergu. Tylko trzeba pamietac, ze to jest male, hermetyczne miasto i szybko zna sie tam prawie wszystkich.

[dorota_g1972]

NIE mieszkałam w Mannheim. Nie jestem fanką tego miasta. Ma dużo wad, ale bez przesady. Znam wiele gorszych.
Wioski , które są zupełnie inne niż to co w Polsce rozumie się pod pojęciem "wioska" lub małe miastaczka ( a w aglomeracji jest ich dużo) też są droższe niż mieszkanie w Mannheim. I powtorze do znudzenia - w Mannheim jest duży dworzec kolejowy- to nie jest bez znaczenia.
W jednym z miasteczek nieopodal Heidelbergu wynajem mieszkań jest drogi, miasteczko przeurocze , czyste, położone bliżej lotniska we Frankfurcie niż Mannheim, ale podróz na lotnisko trwa dużo dłużej ( chyba, że jedzie się samochodem).
P.S. Do Mannheim do pracy dojeżdża ( o ile nie pracuje zdalnie) sporo ludzi z sąsiednich landów.Hesji, Palatynatu.

[sylwiastka]

Jesli chodzi o dojazd na lotnisko we Frankfurcie, to akurat z Heidelbergu sa busy, ktore w przeciwienstwie do pociagow sie nie spozniaja. Mzemy tez obracac sie w innych srodowiskach. Moje branze sa glowie w Heidelbergu (DKFZ, Univerytet, Max Planck Institut, EMBL, szpitale, firmy biotechnologiczne i startupy) oraz Merck i BASF. MIalam propozycje pracy w Mannheim i dojezdzalabym tam z Heidelbergu, bo to lepsze miejsce do zycia.
Jesli chodzi o miejsccowosci satelickie to Leimen, Sandhausen, Eppelheim czy Neckargemund. Jednak wystarczy nie szukac mieszkania w Weststadt, Altstadt czy nowym Bahnstadt tylko Rohrbach czy Boxberg i juz bedzie duzo taniej.

[snakelilith]

sylwiastka napisała:

> Jesli chodzi o dojazd na lotnisko we Frankfurcie, to akurat z Heidelbergu sa bu
> sy, ktore w przeciwienstwie do pociagow sie nie spozniaja.

Organizowanie studiów na bazie łatwego dojazdu do lotniska jest moim zdaniem nieporozumieniem. Po pierwsze studenci raczej nie latają wte i wewte, a po drugie Niemcy nie są naprawdę na końcu świata, więc dojazd do Polski w ciągu kilku godzin jest możliwy każdym środkiem transportu.

[sylwiastka]

Wiekszosc znanych mi studentow lata na wakacje samolotem... Ja tez tak robilam, a studiowalam 15 lat temu w Warszawie. Nie chodzi tylko o dojazd do Polski. Latwosc dojazdu na lotnisko komunikacja pubiczna to raczej zaleta.

[dorota_g1972]

Ogromna zaleta. W tej chwili z miejsca niedaleko Heidelbergu do mojej podwarszawskiej miejscowości dojeżdżam i dolatuję w ciągu 4,5-5 h ( spod drzwi pod drzwi), ale nie mam bagażu rejestrowanego i jestem odwieziona i przywieziona samochodem. Gdyby nie było takiej mozliwości dojazd busem zajął by mi całkiem dużo czasu, a bywało, że błogosławiłam pociąg na lotnisko.

[dorota_g1972]

Cóż jeśli mieszka się np. w Berlinie to do Szczecina czy Poznania rzeczywiście dojedziesz dowolnym środkiem transportu w ciągu kilku godzin. Gorzej, gdy musisz dojechać do Krakowa albo Warszawy , tam nawet z Halle ( wschodni land) jedzie się dość długo.
Studenci przemieszczają się właśnie "wte i wewte" , niekoniecznie do Polski, czasem robią krótkie 2-3 dniowe wypady...samolotem.
Wszystko jest zresztą kwestią preferencji.

[snakelilith]

dorota_g1972 napisała:

>
> Studenci przemieszczają się właśnie "wte i wewte" , niekoniecznie do Polski, cz
> asem robią krótkie 2-3 dniowe wypady...samolotem.
> Wszystko jest zresztą kwestią preferencji.

Nie preferencji, a ceny. Mnie tam jako studentki nie było stać na takie wypady, ale w moim czasch nie było tanich linii lotniczych. Miałam za to studencki bilet miesięczny na komunikację regionalną oraz starego Forda Fiestę kolegi na wycieczki do Holandii, albo Paryża. Ale nie neguję, że istnieją ludzie, którzy mogą dzieciom sfinansować częste przeloty. Także przy przyszłych, na pewno dużo droższych cenach biletów lotniczych. Podobno ceny na loty międzyeruropejskie są już o mniej więcej 20% droższe, a jesteśmy na początku kryzysu energetycznego.

[dorota_g1972]

Tak jest. Kwestia preferencji, mozliwości.

[dorota_g1972]

Akurat środowisko dokładnie to samo, z tym, że od momentu ukończenia postdoc'u nie mieszkam w Niemczech. Bywam, owszem, ale nie mieszkam. Zresztą mieszkałam krótko. Akurat te branże są w Heidelbergu bardzo prężne- podobnie jak branża chemiczna znajdująca się w Ludwigshafen ( choćby BASF). czy przemysł farmaceutyczny w Mannheim.
Miejscowości wymienione przez Ciebie to tylko część większych lub ( raczej) mniejszych wokół dużych ośrodków. Co do jakości/komfortu życia zdania są rózne. Najczęściej ludzie są zadowoleni.

[clk]

Jaki kierunek?

[b.bujak]

weź pod uwagę jeszcze język - w języku niemieckim można studiować wszędzie a w angielskim nieco mniejszy wybór...
mój syn planuje studiować w Niemczech, ja podpowiadam politechnikę w Monachium, ale zobaczymy, co tam młodemu się w głowie poukłada - niech wybierze sam, ja mam tylko funkcję doradczą

[snakelilith]

To zależy przecież od kierunku. Najpierw musisz wiedzieć, co chce się studiować i sprawdzić, gdzie dany kierunek jest proponowany i czego oni tam uczą, bo każda uczelnia może mieć swój własny profil. Oraz jakie są regulacje dotyczące przyjęcia (na niektóre kierunki są ograniczenia). Potem ile kosztuje w danym mieście życie. Tańsze są chyba mniejsze uniwersytety we wschodniej części Niemiec. Studia w Monachium, Hamburgu albo Düsseldorfie mogą być interesujące, ale znaleźć tam ekonomiczne mieszkanie graniczy chyba z cudem. Heidelberg i podobne elitarne adresy też nie są tanie.
I nie bardzo wiem, co masz na myśli pisząc "czysto i bezpiecznie". Wszędzie jest czysto i bezpiecznie, a kilka ulic dalej już tak nie jest, to nie zależy od regionu/miasta, a tego, w jakiej dzielnicy mieszkasz.
Ja studiowałam w NRW (Nadrenia Północna-Westfalia), tam jest dużo wyższych uczelni i masa studentów. Region jest bardzo zurbanizowany, jest dobra komunikacja, więc moża mieszkać w jednym mieście, a studiować w innym i masz dużą możliwość znalezienia pracy dorywczej dla studentów. Mieszkania nie są aż tak bardzo drogie. I nie jest tam wcale tak strasznie, jak niektórzy myślą, mieszkanie w regionie z dużą ilością emigrantów ma też zalety. Na uczelniach jest więcej ludzi z zaagranicy, także Polaków. I masz blisko do Paryża, Brukseli, Amsterdamu i Londynu.

[asfiksja]

Bardzo duże różnice są jeśli chodzi o kierunki. Są uniwersytety, które mają jakieś kierunki na super poziomie, inne na takim se, a jeszcze innych wcale. I też zależy, co jest priorytetem studenta - jednemu zależy, żeby na korytarzach spotykać noblistów, innemu, żeby była sympatyczna atmosfera i dużo wesołych erasmusów, a jeszcze innemu, żeby były tanie akademiki i komunikacja. Na różnym też poziomie samorządy lokalne dopieszczają studentów ciekawymi programami i możliwościami, z różną łatwością można znaleźć pracę dorywczą, niektóre regiony są cudowne turystycznie, inne paskudne, to duży kraj.
Najlepiej wiedzieć, co się chce studiować, a potem jakie się ma ogólne priorytety - i sprawdzać konkretne miejsca. Moim zdaniem nieco mniejsze miasta zapewniają wyższy poziom bezpieczeństwa i czystości, ale ogólnie w Niemczech jest czysto i bezpiecznie.
Na południu ludzie milsi (moim zdaniem), ale trudniej zrozumieć dialekty.

[snakelilith]

asfiksja napisał:

>
> Na południu ludzie milsi (moim zdaniem), ale trudniej zrozumieć dialekty.

Mam inne spostrzeżenia. Na północy ludzie są bardziej tolerancyjni, kosmopolityczni, otwarci na obcych, choć mogą robić na pierwszy rzut oka wrażenie mniej zainteresowanych i mniej towarzyskich. Ale nie wszędzie. W pół. Nadrenii ludzie są bardzo serdeczni i komunikatywni. A w Bawarii, to ja po 30 latach życia w pół. Niemczech ciągle czuję się dziwnie i obco.

[alpepe]

A ja jestem zaskoczona Saksończykami, są niesamowicie przyjaźni. Nie mam wielu doświadczeń, nieco turystycznie, nieco z racji kupna mieszkania w Lipsku.

[snakelilith]

Po Berlinie wszyscy mogą ci się wydać przyjaźni. Ale nawet berlińska imperytencja, to tylko taka poza.

[alpepe]

no, Berliner Fresse, to i ja mam

[snakelilith]

Nie mam żadnych wątpliwości. Przyznam jednak, że Berlin jest na liście moich niemieckich miast nadających się do życia gdzieś w ostatniej piątce. Podobno duże miasta z najwyższą jakością życia w Niemczech to Monachium, Frankfurt i Düsseldorf. Heidelberg leży też bardzo wysoko, tam jest naprawdę bardzo ładnie i to super miasto dla studentów, choć nie jest tanio. A ludzie z najwyższym zadowoleniem życiowym mieszkają na północy, w Schleswig-Holstein.
Jeżeli chodzi o turystyczne atrakcje, to bardzo wysoko leży Hamburg, Drezno, Lübeck, Berlin, Potsdam Trier i Weimar. Freiburg ma najsłoneczniejszy klimat.

[wkswks]

Ale studencka brać pytana, gdzie by chciała studiować- mówi Berlin- najlepsze imprezy

[snakelilith]

wkswks napisał(a):

> Ale studencka brać pytana, gdzie by chciała studiować- mówi Berlin- najlepsze i
> mprezy

No ale kogo pytałaś? Berlin jest najbardziej kojarzony zagranicą, ale zobacz gdzie w Niemczech świętuje się karnawał i tam są najlepsze imprezy.

[wkswks]

Tych co studiują w Monachium. Prawie kazdy wolałby w Berlinie, bo Monachium to miasto dla „starych dziadków”.

[snakelilith]

wkswks napisał(a):

> Tych co studiują w Monachium. Prawie kazdy wolałby w Berlinie, bo Monachium to
> miasto dla „starych dziadków”.

Powiedzmy, w młodszym wieku to ma się trochę nierealistyczne wyobrażenie o tym, co w życiu jest naprawdę ważne. W Monachium poziom życia jest wyższy i łatwiej o dobrze płatną pracę, więc wiele tych studentów zmieni jeszcze zdanie. Mnie nie rajcuje jednak ani Monachium, ani Berlin, z dwojga złego wybrałabym jednak Monachium. Jestem jednak pewna, że przeciętnemu studentowi w Monachium zostaje mniej forsy na imprezy i rozrywki, więc Berlin może wydać się leszym miejscem.

[wkswks]

Z drugiej strony: studia to czas na zabawe i mnie w ogóle nie dziwi, że młodzi chcą tam mieszkać.

[snakelilith]

wkswks napisał(a):

> Z drugiej strony: studia to czas na zabawe i mnie w ogóle nie dziwi, że młodzi
> chcą tam mieszkać.

No owszem, ale wierz mi, nie tylko w Berlinie balują. Berlin ma tylko pewną famę, bo był zachodnią oazą w komunistycznym regionie. W zachodniej części Niemiec nie ma takiego jednego centrum, wszystko się trochę rozkłada, ale akurat w NRW imprezowo najlepsze są Köln i Düsseldorf, tu nie dzieje się kulturalnie mnniej niż w Berlinie.

[astomi25]

Ick uch! 😂

[1matka-polka]

Albo czysto i bezpiecznie, albo otwarte na cudzoziemcow😝

[snakelilith]

Przestań bredzić. Cudzoziemcy, to nie tylko emigranci na socjalu bez znajomości podstawowych zasad życia społecznego. W Niemczech aż 15% studentów pochodzi z innych krajów, jakieś 5 milionów cudzoziemców pracuje na ubezpieczonych stanowiskach i do tgeo co roku kraj odwiedza około 30 milionów turystów z zaagranicy. Martw się więc lepiej o czystość i bezpieczeństwo swojego Pierdziszowa.

[wkswks]

Ona pierniczy jak zwykle. Lepiej mieszkać miedzy emigrantami, bo sa bardziej tolerancyjni na imprezy.

[snakelilith]

Trudno mi nawet powiedzieć, co ona ma na myśli, bo ja mieszkałam i studiowałam w multi-kulti Zagłębiu Ruhry. Podczas studiów mieszkałam jednak w bardzo konserwatywnej kamienicy, sąsiadka o swojskim nazwisku, ale pruskich manierach, Frau Kosowski, sprawdzała ilu chłopaków zapraszam do domu i czy myję schody co sobota.
I ciągle mieszkam w tym mieście, gdzieś tam pomiędzy bogaczami z wilami o wartości wielu milionów i robotniczym ruderami z lat 50tych, gdzie częściej spotkasz Ahmeda z dużą rodziną. Mamy w mieście też getto blokowisko z patologią różnego koloru, także white trash, oraz śliczne domki z ogródkami, gdzie mieszkają bardzo grzeczne rodziny. Studenci mieszkają oczywiście tam gdzie taniej i dojazd do uczelni ekonomiczny, najlepiej przy linii s-bahny, ale po to się studiuje, by móc wybrać sobie potem dzielnicę i ludzi, wokół których chce się żyć, więc ja tam emigrantów się nie boję.

[1matka-polka]

"więc ja tam emigrantów się nie boję."

Bedac w Hamburgu ostatnio, zwiedzalam srodmiescie, klatki i podworka kamienic. Widzialam kartki od prawilnych Niemcow, ktorzy prosili swoich rozbrykanow sasiadow, zeby pilnowali dzieci, ich zabawek, nie rozrzucali jedzenia i smieci po podlodze, nie mazali im szyb, bo chca w spokoju prowadzic swoj sklepik, czy inny interes w oficynie kamienicy. W dzielnicach tego typu natychmiast po remoncie elewacji przychodzi grupa lewakow i namawia do mazania po scianach, dzieki czemu wszystkie kamienice na danym obszarze sa pomazane graffiti do wysokosci dwoch metrow? Na placu nowa, biała lawka z betonu, z napisem sprejem "to była bardzo ładna ławka".
Kto normalny bedzie chcial tam dbac o porzadek?🙄

[1matka-polka]

Nie w oficynie, tylko z przodu, na parterze.

[wkswks]

A to bardzo ciekawe co opowiadasz. Niemieckie dzieci sa tak pięknie „wychowywane” i to one przeważnie rozwalają zabawki. Zwłaszcza w kamieniach, gdzie jest mało mieszkan i małe zabetonowane podwóreczka.
I ja nie mowię ze to źle, że regulaminy wspólnot i spoldzielni mówią, ze dzieci do lat 8 mogą praktycznie wszystko (łącznie z jeżdżeniem rolkami po drewnianych parkietach sąsiadom nad głowami). I rozumiem ich rodziców, że mają w pompce coś co jest nieestetyczne a może i niebezpieczne (ppoż), ale na co zezwala regulamin.

[1matka-polka]

"Niemieckie dzieci sa tak pięknie „wychowywane” i to one przeważnie rozwalają zabawki."

Akurat tam nie było niemieckich dzieci, był za to bajzel typowy dla plemion wędrownych, 😉a z Niemcow byli tylko starsi wlasciciele sklepów i emeryci.

[1matka-polka]

A nieestetyczne bylo jedzenie rozmazane przez dzieci po podlodze i szybach sklepu.

[snakelilith]

1matka-polka napisała:

> Bedac w Hamburgu ostatnio, zwiedzalam srodmiescie, klatki i podworka kamienic.

Śródmieście Hamburga to NIE JEST miejsce do życia i mieszkania. Cokolwiek ty tam więc widziałaś, kompletnie mnie nie interesuje. Ktoś tam mieszka i dobrze, inaczej śródmieście by wymarło, ale dla mnie to albo bohaterzy, albo biedacy bez możliwości życia w lepszych miejscach. Nie bardzo jednak wiem, co to mówi o życiu w Niemczech? We wszystkich metropoliach tego kontynentu masz bogactwo i syf, czasem granicą jest jedna ulica. Nikt cię jednak nie zmusza do mieszkania w syfie. Hamburg ma mnóstwo miejsc gdzie jest ładnie, pokukladnie i zamożnie, powiedz to tej twojej rodzinie, którą w Hamburgu w tym getccie odwiedzasz.

[1matka-polka]

Nie mam rodziny w Hamburgu. Moj maz tam jezdzi w delegacje a ja zwiedzam... Ale parki maja piekne... A zreszta, juz 30 lat temu, kiedy bylam dzieckiem i mieszkalam w Wiesbaden, to menele lezeli sobie i smierdzieli stadami w najbardziej uczeszczanych czesciach miasta i na najladniejszych skwerkach. 🤷‍♀️

[snakelilith]

1matka-polka napisała:

> Nie mam rodziny w Hamburgu. Moj maz tam jezdzi w delegacje a ja zwiedzam...

Acha, jedziesz do jednego z najbardziej interesujących miast turystycznych Niemiec i oglądasz tam slamsy? Po co? By potwierdzić swoje uprzedzenia? Każda metropolia pełna jest patologii. Ja już w latach 80 tych widziałam na St. Pauli strasznie zaniedbane młodociane prostytutki uzależnione od heroiny i takie były pewnie w każdym większym mieście Europy Zachodniej, przy odpowiednich ulicach, więc nie bardzo wiem, nad czym ty płaczesz. A podział nie leży pomiędzy emigranci i tubylcy, a biedni i bogaci. Biała niemiecka patologia też istnieje i to od zawsze. Swoją drogą, w moim mieście miesiącami koczowała grupka bezdomnych. Siedzieli w samym centrum pod największą księgarnią i mówili po.... polsku. Choć przyznam, że w okolicach poczty głównej siedzą nawaleni od samego rana ci co gadają po niemiecku. No straszne, w Warszawie ludzkiego syfu na pewno nie ma.

[1matka-polka]

"w Warszawie ludzkiego syfu na pewno nie ma."

Nie ma calych dzielnic tego typu, i nie ma na to spolecznego przyzwolenia i aktywnego wsparcia ze strony lewakow, typu bazgranie po swiezo wyremontowanych instalacjach i elewacjach.

[snakelilith]

1matka-polka napisała:

> "w Warszawie ludzkiego syfu na pewno nie ma."
>
> Nie ma calych dzielnic tego typu, i nie ma na to spolecznego przyzwolenia i akt
> ywnego wsparcia ze strony lewakow, typu bazgranie po swiezo wyremontowanych ins
> talacjach i elewacjach.

Bazgranie po świeżo wyremontowanych elewacjach nazywa się graffiti i należy do kulturowej tradycji dużych zachodnich metropolii. Warszawa jest może jeszcze trochę prowincjalna, nie wiem. Nie wiem też na co w Polsce jest przyzwolenie, pewnie na dyktatorskie zapędy rządu. Dobrobytu, jak uczy historia, taki rodzają rządzenia nikomu jednak nie przyniósł, więc spodziewam się raczej podwyższenia poziomu biedy, która w Polsce ma ciągle trochę inną, bardziej przygnębiającą twarz. W sumie jak kogoś na socjalu stać, by zalewać się od rana w trupa w ładnym parku i nie umiera się przy tym ani z chłodu, ani z głodu, nie świadczy to aż tak źle o warunkach życia w tym kraju.

[konsta-is-me]

Nie wiem jak w Niemczech , ale w Polsce jest podzial-grafitti- sztuka ,w sensie całościowe obrazy, a bazgranie "Dynamo" czy "WKS" to już bardziej wandalizm. Jesteś aż taka ignorantką, że nie widzisz różnicy ?
I na malowanie grafitti ,które jest artystyczne trzeba mieć pozwolenie, są wydzielone miejsca gdzie można to robić.
I - przynajmniej we Wrocławiu a pewnie i innych miastach, są całe ściany budynków przeznaczone na to, albo rewitalizuje się dzielnice urządzając takie galerie grafitti właśnie,wygląda to całkiem efektownie.
Bazgranie sprayem jakiegoś napisu,w miejscu do tego nieprzeznaczonym,to nie jest sztuka tylko niszczenie budynku.

[alpepe]

To jest jak obsranie lub obsikanie, czyli znaczenie terenu przez idiotów.

[snakelilith]

konsta-is-me napisała:

>
> Bazgranie sprayem jakiegoś napisu,w miejscu do tego nieprzeznaczonym,to nie jes
> t sztuka tylko niszczenie budynku.

Dlatego tego rodzaju przewinienia są także karalne w Niemczech. Ale rozumiem, że wygląd hamburskich slamsów musi walczyć o honor całego kraju. Biorąc jednak pod uwagę, że to miasto posiada 111 milionerów na 100 tys mieszkańców (Monachium ma 112) są tam na pewno miejsca wyglądające lepiej.

[1matka-polka]

"Ale rozumiem, że wygląd hamburskich slamsów musi walczyć o honor całego kraju. big_grin"

No własnie w tych slamsach sa piekne kamienice, swiezo odnowione, a potem pomalowane szprejem albo pisakami do wysokosci 2 metrow🙄 W tych slamsach mieszkaja Niemcy, ktorzy probuja prowadzic na sposob niemiecki, czyli czysto, schludnie, i z kwiatkami doniczkowymi, swoje sklepiki, restauracje i hotele, a mogliby to rzucic w cholere i wyjechac w bieszczady🤷‍♀️

[snakelilith]

1matka-polka napisała:

W tych slamsach mieszkaja
> Niemcy, ktorzy probuja prowadzic na sposob niemiecki, czyli czysto, schludnie,
> i z kwiatkami doniczkowymi, swoje sklepiki, restauracje i hotele, a mogliby to
> rzucic w cholere i wyjechac w bieszczady🤷‍♀️

Bosze, jak poeotycznie. Zgłoś się do niemieckiego parlamentu, albo chociaż hamburskiego samorządu, przedstaw plany ratowania Starówki (czy co ty tam pod pojęciem śródmieście rozumiesz) wezmą taką jak ty z pocałowaniem ręki. A nie, ty nie jesteś obywatelką Niemiec, a nawet nie masz tam zameldowania, nie masz więc szans na wielkie życiowe zadanie ratowania niemieckich tradycji. A szkoda, rozumiesz te tradycje widać lepiej niż sporo ponad milion czystych rasowo Niemców mieszkających w tym mieście (tych bałaganiarzy z obcymi korzeniami już odjęłam).
Myślę też, że Bieszczady dla mieszkańców śródmieścia Hamburga są ostatnim adresem, który by wybrali, jeżeli wiedzą w ogóle gdzie to jest.

[alpepe]

No chyba trochę odleciałaś.

[alpepe]

to do snake.

[1matka-polka]

A w st. Pauli i okolicach widziałam tabuny zombiaków-narciarzy, takich, jak na tej sławnej ulicy w Usa... Tyle ze niemieckie zombiaki staly w kolejkach do opieki spolecznej, wiec dluzej pozyją...

[wkswks]

To gdzie ty chodzisz na spacery? W hamburgu super sa wycieczki zorganizowane do podziemi albo nocne zwiedzanie. Znacznie ciekawsze niz slamsy. Tyle ze nie za darmo.

[1matka-polka]

Jakie to jest zenujace, ze musisz mi insynuowac, ze zwiedzam slamsy dlatego, ze mnie nie stac na zorganizowane wycieczki. Bo pewnie nie wiesz, ze po slamsach tez mozna wykupic zorganizowane wycieczki😊 tu jakis tour po burdelach:
www.musement.com/pl/hamburg/wycieczka-po-glownych-atrakcjach-dzielnicy-st-pauli-i-napoje-156242/

[wkswks]

Żenujące dla mnie jest odwiedzanie dziwnych miejsc, kiedy mozna byc w ciekawszych

[dorota_g1972]

Z ciekawości- gdzie w Zagłębiu Ruhry?

[snakelilith]

dorota_g1972 napisała:

> Z ciekawości- gdzie w Zagłębiu Ruhry?

Co chcesz wiedzieć? Gdzie mieszkam, czy gdzie studiowałam? Studiowałam w latach 90 tych w Bochum, duży uniwersytet, ponad 40 tys. studentów. A mieszkam w...Zagłębiu Ruhry. W sumie nieważne gdzie, bo to megapolis bez granic pomiędzy miastami, z ponad 5 milionami mieszkańców, a ja znam tu właściwie wszystko. No może Duisburg Marxloh jest dla mnie egzotyczny i nigdy tam nie byłam.

[dorota_g1972]

Swego czasu bywałam w Zagłebiu Ruhry w Mullheim, ale to dość dawno temu. Przed pandemią byłam raz w Max-Planck-Institut.
Mieszkanie tam chyba ma ten plus, że stosunkowo łatwy jest dojazd na lotnisko. I dobry chleb z piekarni tureckiej.

[snakelilith]

dorota_g1972 napisała:

> Swego czasu bywałam w Zagłebiu Ruhry w Mullheim, ale to dość dawno temu. Prze
> d pandemią byłam raz w Max-Planck-Institut.

Koło Max-Planck-Institut w Mülheim przechodzę dosyć często. To czasem część mojego spaceru nad Ruhrą, a raczej powrót do dworca. Tam na górze bardzo ładnie się też mieszka.
Nie wiem też na ile lotniska są teraz dla studentów takie ważne, ceny biletów pójdą bardzo w górę, tanie loty to chyba już historia. Choć oczywiście do Düsseldorfu jest niedaleko i dojazd łączącą większość miast regionu linią S-1 jest do niego bardzo prosty.

[dorota_g1972]

A to mniej więcej wiem, o których okolicach piszesz.
Myślę, że dojazd na lotnisko ma znaczenie. Porównaj dojazd z Mulheim i z Getyngi. W pierwszym przypadku lotnisko o rzut beretem, w drugim jedzie się tak samo długo jak leci ( albo jeszcze dłużej). Studenci są dość mobilni i dla nich odległość od lotniska ma znaczenie.

[extereso]

Mnie się ogólnie Niemcy wydają przyjaznym narodem. Wszędzie spotkałam się z serdecznością, choć jak teraz myślę, nigdy nie współpracowałam z niemiecką kobieta, więc doświadczenia mam tylko z facetami.

[konsta-is-me]

Za ogólne pytania a jednocześnie chcesz precyzyjnych odpowiedzi.
Wątpię czy są w ogóle całe rejony przyjazne- albo nie, studentom.
Ogólnie wschodnie Niemcy są tańsze, niższe pensje ale za to b.latwo znaleźć mieszkanie i często pracę.W zachodnich na odwrót.
W Monachium koszty lokalu są olbrzymie i b.trudno w ogóle takowe znalezc, za to oczywiście zarobki wyższe.
Jest ogromna biurokracja ,do wszystkiego potrzebne jest tysiąc papierków a potem można czekać miesiącami na wizytę w urzędzie, a potem jeszcze miesiącami na decyzję, więc jeśli cokolwiek ma być załatwiane " urzędowo", radze zacząć już wcześniej.
Wschodni Niemcy są według mnie bardziej otwarci, bardziej "ludzcy" ,zachodni czasem potrafią udowodnić że słyną z chłodu i pewnego rodzaju wykalkulowania. Wschodnie Niemcy są bardziej nudne i depresyjne nieco, Zachodnie bardziej "kolorowe".To oczywiście generalizacja i "nie każdy" i "nie zawsze" itd.To tylko pewna tendencja.
Co według ciebie oznacza "miejsce dobre do zamieszkania"?
Właściwie wszystkie miejsca są dobre, bo uczelnie są w miastach, a te siła rzeczy są przystosowane do studentów.
Czy ma być jakiś budżet czy koszty bez znaczenia?
Czy student będzie studiował po niemiecku czy angielsku ?
Czy był wcześniej w Niemczech czy to wyjazd w nieznane.
Albo - czy student jest ze wschodniej czy zachodniej Polski ( to ma znaczenie w przystosowaniu się ).
Itd.
Nie da się odpowiedzieć, nie znając żadnych konkretów.

[dorota_g1972]

Getynga. Bardzo fajne typowo studenckie miasto ( prawie w każdej rodzinie jest ktoś kto w takim czy innym charakterze jest związany z Uniwersytetem Georga Augusta.
Mnóstwo młodzieży z całego świata. Sporo atrakcji - w tym całkiem ciekawy teatr. Niesamowita atmosfera.
Minusy: drogo. Niechętnie wynajmują mieszkania Polakom. Brak lotniska i bezpośredniego z Polski połączenia kolejowego.

[konsta-is-me]

Ale to jest jakoś potwierdzone że "niechętnie wynajmują Polakom" czy jak zwykle propaganda pt." wszendzie nas Polakof nienawidzom "?
Od biedy uwierzę ,że ogólnie cudzoziemcom nie lubią wynajmować.

[wkswks]

Ogólnie boja sie wynajmować cudzoziemcom, bl ucieknie do kraju i zostawi długi.

[ida_listopadowa]

Polecam Moguncję (Mainz). Jeden. najstarszych uniwersytetow świata, duze zycie studenckie a przy tym średniej wielkisci miasto, gdzie ceny nie powalaja. Bardzo miedzykulturowe.
Dobry klimat i dibre miejsce do wypadow gdzies dalej. Do lotniska we Frankfurcie jest moze z 45 minut pociagiem. Czysto, bezpuecznie i interesujaco.

[atanazja0]

Córka była na Erasmusie we Freiburgu. Ładne, przyjazne msce. Świetna baza wypadowa dalej, do Szwajcarii np , ale i na 1 dniowe górskie spacery. Bogate życie studenckie. I duży wybór msc w akademikach, też b. tanich (260 euro)

[gaskama]

Stwórz własny ranking uczelni pod katem kierunku i tego, co Cię interesuje.
ranking.zeit.de/che/de/