kabaret234
20.10.22, 14:08
normalny?
Taka sytuacja w warunkach, kiedy normalnie nazwiska ciecia nie można uzyskać bo RODO.
Chciałam uzyskać poradę psychologa z poradni NFZ (bez płacenia gór złota) specjalizującej się we wspraciu w związku z określonym problemem (zazwyczaj wstydliwym), nie chodzi o mnie osobiście tylko o osobę z kręgu mojej rodziny i dlatego to też mnie dotyczy.
Umówiłam się i idę. I na blacie leży taka kartka - zawierająca wcześniejsze wpisy - na którą pani powiedziała, że mam wpisać swoje imię i nazwisko oraz podpis. I taka kartka tak sobie leży na tym blacie na wierzchu - rozumiem, że aż się zapełni i wtedy pojawia się nowa kartka.
Wkurzyło mnie to i mówię, że tego nie rozumiem, że jest przecież ochrona danych. IMHO, nawet bez żadnego RODO informacja, kto korzysta z takiej poradni, to jest zawstydzanie tak po ludzku. A pani mi na to, że UWAGA: imię i nazwisko to nie są dane osobowe?! I że one miały kontrolę z Inspekcji czegoś tam, chyba z Inspekcji Pracy i ta inspekcja nie miała zastrzeżeń! Potem sobie pomyślałam, że jak była inspekcja, to może się tak specjalnie tym karteluszkiem nie chwaliły, dlatego inspekcja nie miała zastrzeżeń.
Najpierw się wpisałąm, a potem się wkurzyłam i zamazałam swoje imię i nazwisko i podpis na tym świstku. To ona powiedziała, że to ona mnie nie wpuści do tego psychologa.
Miałam złożyć skargę do Głownego Inspektora, do tej pory tego nie zrobiłam, problem powraca i jestem wkurzona, a ponadto to dla mnie skandal, a trzecia rzecz, dalej nie mogę zrozumieć, czemu egzekwowanie wpisywania się na jakąś wyłożoną na ladzie listę i podpisów - czemu to ma służyć?!
Dla mnie to jest sytuacja jak z jakiegoś skeczu o aptece - Halinko sprawdź na zapleczu, bo pan przyszedł z receptą na lek na syfilis - tak żeby wszyscy usłuszeli