black.imak
21.10.22, 18:58
Widzę, że funkcjonuje taki głupi stereotyp, że nic tak nie trzyma ludzi w małżeństwie jak wspólny kredyt mieszkaniowy. Skąd takie idiotyczne przekonanie, skoro przecież każdy chyba wie, że mieszkanie obciążone kredytem, można w razie rozwodu sprzedać bez najmniejszego problemu. Pomijam tutaj skrajne przypadki, że ktoś wziął kredytu pod korek, szczególnie we frankach, po latach zmieniły się warunki i mieszkanie stało się chwilowo "nie sprzedawalne" bo jego wartość nie pokryłaby pozostałego do spłaty kredytu. To są jednak skrajne przypadki. W zdecydowanej większości rozsądnie zakredytowani ludzie mogą sprzedać mieszkanie, spłacić z tego kredyt i każde z byłych małżonków może wolne iść w swoją stronę. Dlaczego więc przyjął się taki głupi stereotyp? Skąd ta uciecha u niektórych, że ta gruba Kaśka tkwi w nieudanym małżeństwie z mężem, który jej nie kocha, bo mają kredyt i nie mogą się rozwieść?