rinoa_woman
25.10.22, 16:45
Jestem w trochę patowej sytuacji w pracy i chętnie dowiem się co zrobić, bo nie wiem kto ma rację.
W sobotę miałam być w pracy, do pracy poszłam i wpisałam się na listę obecności, ale czułam się okropnie i po 45min koleżanki ze zmiany stwierdziły, że mam iść do domu, a kierowniczce zgłosić że chcę urlop na żądanie. Tak zrobiłam. Ale dzisiaj kierowniczka do mnie, że nie może mi dać UŻ, bo wpisałam się na listę to tak jakbym była w pracy więc mam odrobić resztę godzin. Dostałabym UŻ gdybym w ogóle nie przyszła. Problem w tym, że zostały mi 4 dni pracy w tym miesiącu, a od listopada już mnie tam nie będzie, bo zmieniam robotę. Gdybym miała odrobić sobotnie zaległości musiałabym 4dni robić po conajmniej 12godz. Zapytałam czy mogę za sobotę przynieść L4, odparła że nie, bo, znowu, wpisałam się na listę. Powiedziała, że mogę tego nieodpracowywać i będę mieć nieusprawiedliwioną obecność i firma nie zapłaci mi za tamten dzień. Kierowniczka twierdzi, że ona nie będzie fałszować dokumentów - czyli tej listy obecności - i że gadała z kadrową i kadrowa twierdzi tak samo. No, ale ja mam wątpliwości czy aby na pewno tak ma być czy po prostu robią mi pod górkę. Jest tu ktoś, kto może mi to wytłumaczyć? Jak to faktycznie według prawa pracy wygląda?