klaviatoorka1
29.10.22, 11:38
Proszę pomoc, choć opis będzie długi, ale starałam się naświetlić wszystkie aspekty sprawy.
W czyjej sytuacji byście się postawiły i jak to uzasadnicie?
Jakie macie argumenty ZA?
Jakie widziałybyście rozwiązanie sytuacji?
Dziecko X- kilkakrotnie przychodzi do domu ze świetlicy z różnymi drobnymi siniakami, skaleczeniami, popisanymi rzeczami.
Jako agresora przedstawia kolegę wysoko w Spektrum, który w poprzednich latach słynął w szkole z różnych zachowań typowych dla autystów- ucieczek z klasy, wycia, rzucania się na podłogę, bicia kolegów, wulgarnego słownictwa.
Rejestrujecie fakt, że chłopcy się mimo wszystko lubią i takie akcje zdarzają się w tym roku sporadycznie, ale kategorycznie zgłaszacie w szkole nakaz rozdzielenia, nawet z przesunięciem autysty do innej grupy świetlicowej. Znacie się doskonale z matką autysty i wiecie, ile pracy jest wkładane w terapię dziecka, ale buntujecie przeciwko obecności dziecka w klasie pozostałych rodziców, a przynajmniej dążycie do całkowitej izolacji autysty, bo bezpieczeństwo Waszego dziecka jest dla Was najważniejsze.
Nauczyciel wspierający dziecko Y: pracuje z dzieckiem od dwóch miesięcy, ale to, co słyszał o nim wcześniej i co wynikało z dokumentacji, nijak się ma do stanu obecnego.
Chłopiec jest spokojny, inteligentny, ma bogata wiedzę o świecie, stara się podczas lekcji pracować, zachowywać poprawnie, wyraża swoje emocje w sposób właściwy dla dzieci autystycznych.Jednak nigdy nie inicjuje interakcji z rówieśnikami, a wręcz zamyka się w sobie, gdy przebywa w grupie.
Toleruje tylko kilku kolegów, do których czuje zaufanie, dziewczynek w klasie nawet nie rozpoznaje po imieniu.
Jedynym problemem jest nieprawidłowe odczytywanie zachowań rówieśników, wyobrażanie sobie, że chłopcy śmieją się z niego lub go przedrzeźniają.
I z obserwacji wynika, że właśnie dziecko X najczęściej go przedrzeźnia, odciąga od Y tych nielicznych kolegów, których ma, proponuje im atrakcyjniejsze zabawy ( często zabronione przez nauczycieli- wyjście do sklepu, wspinaczkę po ogrodzeniu, dokuczanie autyście), nie reaguje na prośby o zaprzestanie i prowokuje autystę do zachowań skrajnych.
Cały proceder dzieje się na świetlicy, jest nie do wyłapania przez nauczycieli, a jedynie potwierdzają to "zeznania" pozostałych uczniów.
co robić, drogie Bravo?
Kasy na wspomagającego na świetlicy nie ma i nie będzie.
Jak wspierać mamę X, która obawia się o bezpieczeństwo dziecka i podejmuje się nawet brudnych zagrywek? JAk wspierać mamę Y, która czuje się zaszczuta i napiętnowana?