zielonyjeziorak
05.11.22, 23:12
Naszła mnie taka refleksja przy czytaniu wątku obok: czy jest to możliwe, że można być dobrą babcią dla jednego wnuka, a kiepską dla drugiego?
I trochę nie rozumiem, skąd zdziwienie, że można. Moja mama i tato zresztą też, mają 6 wnuków i dla każdego z nich są inni. Pierwszy wnuk, wymarzony, dziadkowie jeszcze młodzi - spędzali z nim naprawdę mnóstwo czasu, mieli nieskończenie wiele pomysłów i energii. Opiekowali się bardzo dużo, przyjeżdżali, zostawali na całe dnie. Wszystkie imprezy w przedszkolu zaliczone. Potem kolejny wnuk - zupełnie inne dziecko, trochę inny system organizacji opieki nad nim przez rodziców, dużo mniej wspólnego czasu, ale wciąż dużo. Potem kolejne wnuki, dodam że pomieszane w kolejności ode mnie i od siostry, dziadkowie coraz starsi, jakieś choroby się pojawiają, dużo pracy mają w ukochanym ogrodzie - tak, przy kwiatkach, jest to dla nich ważne. Najmłodszy, szósty wnuk, można przez porównanie powiedzieć - kontaktu z dziadkami nie ma. Owszem, prezenty dostaje, jak dziadków odwiedzamy, to się uśmiechną, zagadają. Ale już na spacer nawet nie wyjdą. O przyjeżdżaniu do nas czy opiece sam na sam nie ma nawet mowy. Urodziny wnuków - czasem przyjadą, częściej nie. Nie wymagamy tłumaczenia. Rozumiem też, że imprezki u znajomych są dla nich ciekawsze. I fajnie, że pierwszego wnuka potraktowali z pasją, no ale mogło być tak, że by się urodził później, i oni by już inną pasję mieli.
Szczerze - nie wpadłam na to, żeby się temu dziwić. A już na pewno - nie mam pretensji. No różnie się życie układa, różne ludzie mają zajęcia, poziom energii, hobby na różnych etapach życia. Do tego inna osobista chemia. Czy rodzice rzuciliby wszystko w sytuacji podbramkowej? Nie wiem, nie sprawdzam, zbudowałam sobie przez lata i przy trójce dzieci jakiś tam system wsparcia, nie wymagam od nich akurat tego.
W ogóle uważam, że oczekiwanie, że dzieci czy wnuki będą traktowane identycznie czy po równo, za po prostu nierealistyczne. I prowokujące do niezdrowych porównań i rozliczeń, a w konsekwencji do frustracji. Ludzie są różni, różne mają potrzeby - rodzice, dziadkowie, dzieci. Sama miałam w dzieciństwie dużo lepsze kontakty z tatą, siostra z mamą.
Może zamiast tracić czas na pretensje do ludzi, którzy wg nas coś powinni, szukajmy wokół siebie i poświęcajmy energię takim, którzy chcą.