wymeksowana
06.11.22, 10:43
Zainspirowałam się tematem jednej z forumek. Mam toksyczną matkę i siostrę (ojca brak). Od zawsze wszystko było źle, zero czułości, wsparcia, wieczne czepianie się. Młodsza siostra, ta lepsza, na matkę zawsze mogła i pewnie może nadal liczyć. Po maturze opuściłam dom rodzinny, na studiach zaocznych utrzymywałam się wyłącznie sama. Trafiłam na dobrego psychoterapeutę, z którym w 3 lata przepracowałam relację z matką i siostrą (która mnie gnębiła i wykorzystywała). W pierwszej od razu trudnej pracy (korpo) nabyłam asertywności i pewności siebie. W wieku 25 lat świadomie ucięłam wszelkie kontakty z matką, siostrą oraz całą rodziną. Rok później poznałam faceta, mając 30 lat urodziłam pierwsze, a 32 lata drugie dziecko. Teraz mam 35 lat, od zerwania relacji minęło lat 10, a mi jest ciągle źle.
Dlaczego? Minęło już tak dużo czasu przecież. Oczywiście ze strony matki i siostry zero prób nawiązania relacji. Nic dramatycznego się nie wydarzyło, po prostu z dnia na dzień przestałam do nich dzwonić, a do tej pory tylko sama inicjowałam kontakt i je odwiedzać (mieszkały razem, teraz nie wiem). Ciągle mnie boli, że miałam taką rodzinę. Boli mnie, że dzieci nie znają babci i cioci i nikogo od mojej strony. Mąż ma inny charakter, natychmiast ucina wszelkie kontakty z ludźmi, którzy mu nie pasują (pewnie dlatego zresztą mnie zauroczył, że nie pozwalał sobie na jakieś manipulacje czy toksyczne zagrywki) i nie ma z tym problemu. Zresztą ma świetnego ojca (matka nie żyje) i bardzo dobry z nim kontakt.
Byłam u kilku psychologów, rozmawiałam o tym swoim bólu, wszyscy uważają, że powinnam się w końcu z tym pogodzić, że więcej matki i siostry nie zobaczę i skupić się wyłącznie na swoim życiu, dzieciach, mężu. A mnie sama myśl o tym, chociaż minęło już tak wiele czasu od ostatniego kontaktu, tak bardzo boli. Jak sobie z tym poradzić? Czy są jakieś sprawdzone metody, żeby przestać czuć emocje wobec przeszłości? To naprawdę odbiera dużą część radości życia, cieszenia się nim. Mam ogromną pretensję do matki i siostry, czuję coś na pograniczu nienawiści za zmarnowane dzieciństwo, wczesną młodość i utrudnienie życia dorosłego, a przecież to powinno być już mi obojętne.