youngagain
13.11.22, 11:29
40tka niedawno pykła i tak jak całe życie przy wzroście 168cm ważyłam 56-57kg tak już waga teraz pokazuje 61kg. I nie ma tragedii, ale poszło głównie w uda i już mi się nie podoba w którą stronę idzie...Zawsze byłam szczupła, to jakaś taka duża część w mojej percepcji siebie..Nigdy nie byłam na diecie, przez 40 lat. Starałam się jednak jeść zdrowo, ale nie z jakimś twistem gdzie ludzie się katują odżywkami białkowymi i innymi cudami. Po prostu zawsze gotowanie w domu, jak najmniej przetworzonych, żadnych słodkich napojów etc. Ale lubię słodycze i słone przekąski i to mnie chyba gubi. Dużo się ruszam, zawsze sport był w moim życiu - i przed dziećmi i po.
Czytałam o tym jak zmienia się ciało po 40 i ponoć ważne jest więcej białka i zdrowych tłuszczy.
Więc podjęłam decyzję żeby odstawic słodycze i przekąski (nie w 100% ale np w weekend tylko czy coś) i pieczywo ograniczyć. Liczę na to żeby dojść dot tych 57kg. Wtedy wyglądam dobrze i mam fajne nóżki.
Co jesc na śniadania i kolacje? Czy wystarczy że będę jeść normalne, wyżej białkowe śniadania, obiady mam ogarnięte (jem wege od 10 lat i mam swoje dania), a na kolację max do 19 np serek wiejski z warzywami? Lub omlet.
Czy to jest wystarczająca redukcja? Nie chodzi mi o zrzucenie na chwilę tylko na utrwalenie jakiegoś sposobu jedzenia. Nie mogę więc być głodna bo wiem, że wtedy bez sensu.
Podzielcie się swoimi patentami na więcej białka i warzyw w diecie bez jakichś wyrzeczeń. Kosztem cukru i węglowodanów. Dzieki