panna_lila
17.11.22, 21:38
zapożyczone od Filipa Springera z FB
Poniedziałek pod bankomatem. Pan przede mną duma przez chwilę przed ekranem, potem sięga do plecaka po kartę. Wyjmuje ją, ale wraz z nią, czego pan nie widzi, wyjeżdżają też majtasy - męskie slipy całe w tygryski (te z Kubusia Puchatka). Mówię więc do niego:
- Coś tam panu spadło.
Ale typ ma słuchawki, stoi tyłem, ewidentnie mnie nie słyszy.
Poczekam aż się odwróci, myślę sobie, i mu te jego majtasy pokażę.
Tak też robię. Gość, już z gotówką robi w tył zwrot i natyka się na mnie uśmiechniętego z palcem wskazującym te jego galotki leżące mu u stóp.
- Coś panu spadło - powtarzam siląc się na najbardziej życzliwy ton jaki można sobie wyobrazić.
A on podnosi wzrok i z miną pokerzysty mówi:
- To nie moje.
I byłoby to pozamiatane, bo przecież bym się z nim nie kłócił o te gacie. Tak postanowił wyjść z tej sytuacji z godnością? Jego sprawa. Byłoby - gdyby zza moich pleców nie wyskoczyła w tym momencie rezolutna staruszka z jedynie słuszną uwagą:
- No może i nie pana, ale panu wypadły. Zabrać trzeba!