comamrobic123
21.11.22, 11:58
Piszę tutaj oczywiście pod innym nickiem, ponieważ jestem masakrycznie skołowana, zagubiona, przestraszona, wkurzona i już sama nie wiem co robić. A chodzi mi o relacje z córką nastolatką, które za chwilę mogą z hukiem yebnąć. A tego nie chcę bo mi na nich bardzo zależy. Pisząc ja – mam na myśli siebie i męża – oboje jesteśmy w równie mocno zaangażowani.
Postaram się skrócić i przedstawić cały obraz bez lukru, szczerze.
Dziecko od urodzenia bezproblemowe, koleżeńska, usmiechnęta, taki promyczek. W domu wychowywana w miłości, akceptacji, spokoju, otoczona rodziną najbliższą. Duzo rozmów, wspólnych wyjazdów. Czas poświęcany i pełna akceptacja. Uczenie szacunku, dawanie wolności na miarę wieku. Dużo zaufania. Wiek dojrzewania zaczął się szybko, burzliwie i w pandemii.
W 7 klasie- czyli rok temu były kłopoty z zachowaniem, dostosowaniem się w szkole– po powrocie ze zdalnej. Była płaczliwa, smutna, miała myśli rezygnacyjne. Lekarze, leki, terapia bo diagnoza- depresja umiarkowana. Od tej pory pod opieką lekarza i poradni.
W międzyczasie poznała chłopca. Rok starszy, z tej samej szkoły. Wg mnie toksyczny co wyszło później. Na początku zwykła fajna znajomość, jakieś spacery, mcdonaldy, kina. I tak to się to toczyło do końca roku szkolnego kiedy z nią zerwał o pierdołę a ona to ledwo przeżyła. Zabijać się chciała- oczywiście w teorii, była ogromna rozpacz, zachowanie jej było takie, ze pocierpiała kilka dni, przeleżała w łóżku, pilnowana przez rodzinę i zaczęła znowu wychodzić do ludzi. Wtedy mnie coś tknęło i przejrzałam ich rozmowy. Chłopak jej nadawał bardzo na nas, na rodziców, manipulował , przekręcał nasze słowa, podkręcał ją przeciw nam, podsuwał pomysły jak kłamać, zabraniał spotykania się z koleżankami albo np. pozwalał na 2 h w czwartek bo wg niego są głupie i toksyczne, odciął ją od poprzedniej ekipy bo wg niego patola bo ktoś tam pali papierosy, ( sam pali – niestety, widziałam go też jak kupuje alkohol- piwo Sommersby ) natknęłam się na rozmowy o seksie i informacje od niego do niej- jak bardzo jest to w związku ważne. Wtedy mniej więcej też się pogodzili a ja po tym co przeczytałam – zabroniłam kontaktów. Zabrałam telefon, odcięłam od netu, pilnowałam jej na każdym kroku oczywiście tłumacząc jakie zachowania mnie zaniepokoiły. Rozmawiałam tez z matką chłopca ale nic do kobiety nie docierało. Ona mu wierzy, ufa i go w domu trzymać nie będzie, mi nie wierzy w nic. Ja jestem średniowiecze i nie dziwne że córka ma depresje skoro ma taką matkę. Nawet jak dostała w twarz screenami z rozmów nic nie dotarło.
No i jakoś leciało – latem zaczęła uczęszczać na oddział terapeutyczny na depresję, mieli codziennie aktywności, chłopak próbował się kontaktować na różne sposoby ale w końcu odpuścił. Dostała z powrotem telefon, zaczęła wychodzić. Wiem że kontaktu nie było bo sprawdzałam . Był to czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik. Od września rozpoczęła też na tym oddziale nauke, bo mają szkołę , w połowie października ją wypisali bo powiedzieli, że nie są w stanie jej pomóc , ze nie współpracuje i ma złą postawę do dorosłych. Że ma zaburzenia zachowania. Poza tym widziano ją z papierosem a ona nawet się nie schowała przed panią psycholog a potem się nie chciała przyznać i w oczy kłamała że tak nie było. Że gwiazdorzy. To była opinia terapeutów, opinia ze szkoły przyoddziałowej była odwrotna - super zachowanie i oceny. Zalecono powrót do szkoły macierzystej , wizyte w PPP i skierowanie do ośrodka socjoterapii bo nas okłamuje i będzie tylko gorzej. Kiedy zapytałam w czym okłamuje- powiedzieli że we wszystkim. Po miesiącu terapii to stwierdzono.
Ok, wróciła do szkoły i o dziwo jest wszystko super. Ma dobre oceny i bardzo fajnie funkcjonuje w klasie do której bardzo bała się powrotu . Jest aktywna, zaangażowana.
No i powrócił temat chłopca, bo się znowu objawił. Piszą, spotykać się ze wiele im nie udaje bo zimno, ciemno, ale na pewno raz spotkała się z nim w galerii, powiedziała nam że jest z koleżankami. Wyszło jeszcze w ten sam dzień. Czemu skłamała? Bo musiała, żeby się z nim spotkać bo ona go kocha a on ją.
Byłam z nią oczywiście w poradni PP- z tym wszystkim, opowiedziałam- w związku z tym, że zależało mi na orzeczeniu – bo wolę je mieć niż nie mieć nie lukrowałam i przedstawiłam wszystko w ciemnych barwach . Psycholog w poradni odpowiednio mnie przepytała i zrobiła wielkie oczy- jaki ośrodek ? Kobieta powiedziała, że owszem to szybko- ten papieros i trzeba monitorować takie zachowania, ale nadal jakby w normie rozwojowej. A jak się dowiedziała po przepytaniu mnie, że dziecko wraca do domu na czas, nigdy nie wyszło bez pozwolenia, chodzi do szkoły, na zajęcia dodatkowe, uczy się bardzo dobrze, zachowuje się bardzo dobrze, angażuje w szkolne projekty, przedstawienia, wyjścia pozaszkolne, skupia wokół siebie koleżanki – dobre grzeczne zadbane dzieci , nie przejawia żadnej agresji, nie kradnie, nie bije nikogo to mówi – no dziwna sytuacja…Identycznie mówi jej terapeutka ( specjalista od trudnej młodzieży na dodatek ) która zna ją i naszą rodzinę od ponad roku i wszystkie problemy od podszewki. Mówi- zaburzeń nie widzę, ani książkowo ich nie spełnia, ani z tego co ją znam. Morale i etyka ok, emocje rozchwiane, duzy wpływ chłopaka. Zabronić się nie da, możecie tylko utrudniać kontakt i kierować jej czas i uwagę gdzie indziej.
Jak się zachować? Bo co ja wiem- wiem, że kontaktu szukać będzie i będzie go miała . Boję się okropnie jego wpływu na nią. I tego jak daleko ona się posunie by mieć jego akceptację i miłość.
A jednocześnie nie chcę robić z tego afery i nadawać tej relacji takiej WAZNOŚCI bo to utwierdzi ją tylko w przekonaniu , że jest ważna – wręczy wyjątkowa, skoro wszystko tak koło niej i niego skaczą. I może jednak relacje dobre, bez pokazania jak bardzo nam to daje do pieca da jej obraz że jest ok i skłoni ją do mniejszego kombinowania. Mam rację?
Ona buja totalnie w obłokach jeśli chodzi o niego, projektuje przyszłość, zakończenia jak z bajek, że oni zawsze razem, razem gotuja, mają 5 kotów.
Bo może ja się za bardzo przejmuję biorąc jej słowa do serca-jak chce nas wkurzyć mówi : zawsze będziemy razem, nie rozdzielicie nas, nawet kosztem naszych relacji, wole jego od was, a potem za godzinę przychodzi , opowiada coś , pokazuje coś na telefonie, pokazuje muzyke, przytula się, robi tacie kanapki na rano do pracy i pisze liściki.
Czasem jak z nią rozmawiam o tej sytuacji to nie wierzę że taką sieczkę można mieć w głowie…a z drugiej strony to taka mądra, dojrzała dziewczyna pod wieloma innymi względami- relacji z innymi ludźmi, świadomości tego co dzieje się na świecie , poglądów, zachowania w towarzystwie. Jak pójdzie gdzieś w towarzystwo dorosłych np. jakies spotkania rodzinne to każdy pod wrażeniem jak mądra jaka dojrzała. To jest taka dziewczynka, że niewidomego przeprowadziła na pasach i babuleńce pomogła. Przychodzi przytula się, mowi że kocha, opowiada o koleżankach, różnych rzeczach, które ją spotykają, o tym co się dzieje w szkole, na lekcjach. Ma bardzo dobry kontakt z całą rodziną, siostrą, dziadkami. Chodzi, odwiedza, pomaga dziadkom. Jest bezinteresowna.
Czas ma zapełniony maksymalnie- przez zajęcia dodatkowe, zima nie sprzyja spacerom, koleżanki przychodzą. Wiem, że piszą ale nie jest to tak częste jak kiedyś. Np. kilka dni temu więcej grała w jakieś puzzle na telefonie niż spędziła na Messengerze.
Czego się boje- ze znowu ją odetnie od znajomych, że jej spartoli naukę , że jej cos odwali przed egzaminami 8 klas, ze będzie ją odciągał od nauki i rodziny.
Przeczekać? Udawać że nic się nie dzieje? Czy może powiedzieć – ku temu się skłaniam- kocham cię ,wspieram i pomogę Ci zawsze, ale wiem tez, że mnie okłamujesz i nie akceptuje tego. Ale co dalej ?
CIĄG DALSZY NIŻEJ