Sfałszowanie recenzji- gdzie to zglosić?

[merynoskablekitna]

Opiniowałam pewien projekt dla pewnej instytucji, projekt był niedobry, niemerytoryczny- więc zaopiniowałam go negatywnie. Po pewnym czasie otrzymałam pismo od tej instytucji, że projekt został przyjęty- ponieważ oprócz mnie zaopiniowały go dwa inne autorytety i tu ciekawostka... które zmarły przed ukonczeniem projektu przez autora. Jestem pewna, że autor projektu podrobił owe recenzje, a komisja w instytucji nie miała pojęcia, że one obie nie żyją. I teraz- gdzie można zgłosic fałszerstwo takich opinii i czy ja jako osoba postronna mogę to zrobić, czy muszą to zrobić spadkobiercy zmarłych?

[aga_sama]

Szymon Jadczak dziennikarz śledczy

[cegehana]

Do komisji instytucji - być może masz rację, ze nie miała ona pojęcia.

[merynoskablekitna]

Myślałam o prokuraturze też, bo jest jakiś paragraf na fałszowanie recenzji i podpisów.

[kaki11]

Może w pierwszej kolejności telefon do kogoś względnie decyzyjnego z tej instytucji. Powinien się zainteresować i sprawdzić sprawę, ewentualnie później zgłosi to do odpowiednich organów (nie wiem, prokuratura?)

[szmytka1]

Lepiej pismo, z potwierdzeniem odbioru takie, a jak ma.blisko to.pofatygowac się i na swojej kopii pieczątkę z instytucji mieć.

[jednoraz0w0]

a to pismo które otrzymałaś było całkowicie anonimowe, nikt się pod tym nie podpisał?

[merynoskablekitna]

jednoraz0w0 napisał(a):

> a to pismo które otrzymałaś było całkowicie anonimowe, nikt się pod tym nie pod
> pisał?

Są podpisy i nazwiska osób zasiadających w komisji. Trzy osoby.

[berdebul]

I do komisji trzeba zgłosić. W jaki sposób martwy człowiek napisał opinię?

[alpepe]

Ja tam jestem zwolenniczką spiskowych teorii i myślę, że ktoś to przyklepał dobrze wiedząc o fałszerstwie, tylko się pomylił co do merynoskiblekitnej.

[anorektycznazdzira]

to bardzo prawdopodobne, bo jak żyję nie widziałam instytucji, która przydziela projekty na podstawie recenzji nadesłanych przez autora projektu (nieżywi sami nie nadesłali)

[berdebul]

Jak autor wiedział, ze panowie zeszli, to mógł sam napisać i wysłać, nikogo o tym nie informując. Ściągnięcie firmowego papieru uczelni to małe miki, wiele osób i tak ich nie używa, podpis można wyciąć i wkleić w fotoszopie.

[jednoraz0w0]

Ale, że tak naiwnie zapytam, za to się do pierdla nie idzie?

[berdebul]

Za nierozliczenie projektu tez.

[anorektycznazdzira]

Nadal nie widzę tego technicznie- do recenzji zaprasza instytucja. NIE osoba oceniana. Ta instytucja wysyła na adresy potencjalnych recenzentów zaproszenia a potem materiały, z pominięciem autora, a w prawidłowym procesie NIE informująco go kto to będzie. Przecież by się nie dało recenzji zrobić, tak by autorzy usiłowali ubłagać albo wpłynąć. Poza tym dostając recenzje negatywne wielu by się mściło, bo tacy są ludzie, nikt by nie chciał uczciwych recenzji robić.
Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby autor był na jakimkolwiek etapie łańcuszka oceny obecny i miał jak podłożyć recenzję.
Ergo: fałszerstwo to raczej na poziomie instytucji.

[zona_mi]

> Ergo: fałszerstwo to raczej na poziomie instytucji.
>

Lub na poziomie forum 😉

[anorektycznazdzira]

Ale od kiedy to recenzentów powołuje sobie autor projektu a nie ta instytucja, co ma go przyjąć lub odrzucić?
Dziwaczna konstrukcja.
Ogólnie- wszelkie wątpliwości co do dokumentacji złożonej przez autora projektu do instytucji decydującej o projekcie składa się do tej instytucji. Ewentualnie na policję, jeśli podejrzana jest sama instytucja i jej proces decyzyjny, o ile oczywiście mówimy o publicznych pieniądzach.

[woman_in_love]

ja bym zgłosiła najpierw do autora: niech płaci ci twoją dolę złodziej jeden

[unaluna]

Zawsze miałam wrażenie, że recenzentów projektu powołuje instytucja, która wykłada pieniądze na realizację projektu, a mie ta, która zamierza go realizować, więc nie znam przypadku, żeby recenzję można było sfałszować. Chyba, że tu jest jakaś mało transparentna procedura od początku, ale trudno to wywnioskować z opisu sytuacji...

[berdebul]

Znam przypadek publikacji z dwoma autorami, do której dopisano Iksińskiego (wielkiego amerykańskiego profesora, nazwisko z gatunku, że otwiera każde drzwi), bo pan Kowalski kiedyś u pana Iksińskiego pracował (krotko i 30 lat temu). Publikacja poszła po śmierci, bez oznaczenia że współautor zmarł, cytowała się jak złoto, ALE wkroczyła pani Iksińska, również naukowiec i zrobiła jesień średniowiecza w wydawnictwie, za szarganie pamięci ukochanego małżonka.

[droch]

No i w czym problem? Precedens już był: bezdomny oddał z dobrego serca swoje dwa samochody, po czym umarł, biedaczyna.

[eriu]

1. zadaj pytanie instytucji na piśmie odnoście tych recenzji, np. w mailu żeby był ślad po odpowiedzi instytucji. Ewentualnie zadzwoń i nagraj co Ci mówią. W każdym razie dbaj o dowody. Nie mów wprost i nie oskarżaj. Zadaj pytania żeby mieć więcej informacji, nic nie sugeruj.
2. Zadzwoń do prokuratury i zapytaj. Bo jeśli sytuacja jest taka, że tak łatwo wykryć problem to ciężko uwierzyć, że instytucja i komisja nie jest umoczona.

[eriu]

I mając podejrzenie przestępstwa możesz zadzwonić do prokuratury i pytać jak postąpić. Nie musisz być z nikim spokrewniona.

[bzdety2019]

Wygląda na to, że instytucja jest umoczona. Nie jest możliwe żeby wysłali projekt do nieżyjących 2 recenzentów i odebrali od nich recenzje bez mrugnięcia. Przecież dostając propozycję recenzji musisz jeszcze się zgodzić, a jak zmarły mógł tej zgody dokonać, a w tym przypadku 2!
Nie kontaktowałabym się chyba w tym przypadku z instytucją bo tylko zaczną ślady zacierać. Jak wspomniano możesz zgłosić się do prokuratury z podejrzeniem przestępstwa fałszowania dokumentacji. Niech oni już instytucję i delikwenta nachodzą a ty sobie żyj spokojnie.
BTW nie cierpię takiego cwaniakowania ichwała ci, że nie machasz na to ręką tylko cię to uwiera. Wiele osób ma to gdzieś

[extereso]

Mnie się też podoba, że nie zamiatasz. I też nie wyobrażam sobie tego bez udziału instytucji, przecież delikwent nie przyniósł tych recenzji w zębach, tylko instytucja się zgłosiła i recenzent odpowiedział, chyba że nie żył, ale wtedy i tak pan x nie mógł tego zrobić bez poważnych zaniedbań że strony instytucji przynajmniej. Bo co, czas mijał, instytucja nie dostawała odpowiedzi a pan x wyskoczył: mam, mam w teczce, autorytet mi przesłał na maila i kolejnego dnia umarł? Też uważam że instytucja musiała brać w tym udział.

[71tosia]

nie wiem co to za projekt, ale zwykle to jednak nie autor ale instytucja przyznająca finansowanie powołuje recenzentów i zwykle robi anonimowo. Czasami w przypadku grantów naukowych autor może podać listę nazwisk z sugestiami recenzentów ale nawet nie będzie wiedzieć czy z niej skorzystano.