brytyjska.mgla
24.11.22, 15:34
Zbliża się osiemnastka syna i lecimy do PL, żeby świętować razem z dziadkami. Ponieważ nasze rodziny nie utrzymują kontaktów, jest dla wszystkich oczywiste, że będą dwie osobne imprezy.
Niedawno rozstaliśmy się z mężem i dla mnie jest jasne, że w tej sytuacji ja zabieram dzieci do moich rodziców, a on do swoich. I tu rozpętała się prawdziwa drama. Ex i dzieciaki są szczerze zbulwersowani i uważają, że na obu imprezach mamy być wszyscy razem. Dla mnie to przepis na katastrofę, bo rozstanie było burzliwe, ex torpedował wszelkie ustalenia i do tej pory robi z siebie ofiarę. Do tego jego rodzice nigdy mnie nie zaakceptowali i przeszłam z nimi prawdziwą gehennę. Ale ich rodzinka uwielbia pozory, więc ex oczekuje, że będziemy zgrywać przed wszystkimi sielankową rodzinkę. Dzieciakom też jest trudno pogodzić się z naszym rozstaniem, więc są jak najbardziej za.
A ja psychicznie nie dam rady tego udźwignąć. Wiem, że to urodziny syna i to on powinien być najważniejszy, ale to mnie zwyczajnie przerasta. Szczególnie po ostatnich wydarzeniach, nie mam siły się z nimi mierzyć. Nie rozumiem też exa, który nienawidzi mojej matki, ale twardo wybiera się do jej domu na imprezę. 🤦♀️
Nikt z rodziny nie chce mnie zrozumieć i wszyscy mają pretensje do mnie. Mam ochotę walnąć tym wszystkim i niech tatuś sam sobie jedzie z dziećmi. Ale to jednak urodziny syna i serce by mi pękło. Co robić???