luderka
27.11.22, 14:53
Zniechęciłam się. Niestety przytyłam nie tu gdzie trzeba i nie mogę się dogadać z moją garderobą bo w nic się nie mogę wcisnąć. Chodzę po sklepach, przymierzam to co mi się podoba i ..wyglądam fatalnie.
Zawsze miałam figurę lekkiej gruszki, szczupłe ramiona, nieduży ale ładny biust , fajną talię i okrągłe seksowne biodra, grubsze uda ale łydki szczupłe. Zakładałam sukienki w literę A , albo takie spódnicę do kolan,
albo na imprezy dżinsy podnoszące pupę i koszulową bluzkę wiązaną w pasie, albo bluzkę w nietoperza, albo z falbankami na dekolcie i krótkimi poszerzającymi ramiona rękawkami ,
albo nawet zwykły taliowany dopasowany t-shirt w jaśniejszym kolorze niż dół i z jakimś printem - i sylwetka wyglądała atrakcyjnie. Ale to już pieśń przeszłości.
Jest jakaś zgroza. Urósł brzuch. Nie ma talii. Jest opona.
Biust obwód 97, pod biustem 85, ale obwód brzucha mierzony na wysokości pępka to już 96cm!
Biodra obwód 114, tymczasem ramiona jeden wymiar na szerokość sylwetki to tylko 40cm.
Wszystkie elegantsze sukienki które przymierzam -albo nie wbiję się w biodrach, albo wywalają brzuch jak 7 mc ciązowy, albo -jeśli w dół się w miarę zmieszczę to materiał smętnie wisi na chudej górze i wyglądam jakbym piersi nie miała wcale.
Rozważam zakup worka i niewychodzenie z domu....
Przede mną dwa wesela i imprezy w pracy na których wypada ściągnąc gruby luźny sweter i żakiet którym obecnie tuszuję mankamenty.
Ratunku! Chcę ładną kieckę! ładną spódnicę i bluzkę i spodnie. Chce jeszcze wyglądać i czuć się atrakcyjnie na imprezach.