zlazonaimatka
29.11.22, 14:15
Pierwszy raz pisze na forum, wcześniej tylko czytałam.
Mam córkę - 11 lat i drugą dorosłą.
Z mężem relacje dla osób postronnych poprawne. Naprawdę jest dramat. Od kilku lat myślę o rozwodzie. Już się nie kochamy. On o rozwodzie nie chce słyszeć, bo jest mu wygodnie. Głównym jego problemem będzie brak własnego mieszkania (obecne jest wyłącznie moje) i alimenty.
Wczoraj córka wróciła od koleżanki i straszeni płakała. Nie chciała rozmawiać. Wieczorem jednak się zdecydowała. Płakała, bo my (czyli rodzice) się nie kochamy. Powiedziała, że to widać, że wie, że nie lubię taty, bo to widać. I boi się, że wyrzucę tatę z domu.
Powiedziała, że u koleżanek rodzice się przytulają, uśmiechają się do siebie, a my nie.
Było późno więc obiecałam, że dzisiaj z nią porozmawiam.
Co mam jej powiedzieć? Co zrobić?
Mąż nie będzie współpracował. Przed pandemią poruszyłam temat rozwodu - córka weszła do pokoju, przytulił ją i łamiącym głosem powiedział, że mama chce go wyrzucić z domu. Córka straszenie się rozpłakała. Obiecałam małej, że nie zrobię tego.
Męża toleruję, nie kłócimy się, rozmawiały tylko służbowo. Jest to okropnie ciężkie. Jestem nieszczęśliwa, samotna, on zadowolony.
Co robić, dziewczyny? Najważniejsze jest dla mnie dobro córki. Czuję, że tak dłużej się nie da.
Poczytam Was jutro.