iberka
02.12.22, 22:48
Jak radzicie sobie z ludźmi, których pasją jest uprzykrzanie życia innym, którzy we wszystkim widzą podstęp/ układy itp, dla których współpraca oznacza "albo po mojemu albo wcale".
Przyznaję, że od ubiegłego roku mam w otoczeniu taką osobę - jest ona dodatkowo głośna,wszędzie jej pełno i stwarza wrażenie, że bez niej zawali się świat. Problem swój/ swojego członka rodziny potrafi rozwlec tak, że wychodzi iż problem ma cała grupa (a ta grupa nawet nie wie

). Dzień bez szantażyku czy próby zastraszenia jest dniem straconym a ja przyznaję, że psychicznie wysiadam. Ona wszystko krzykiem, ja ostoja spokoju co jeszcze bardziej ją rozwściecza. Ona oczekuje, że będę forsować wszelkie kwestie siłowo wręcz (ręką trzeba walnąć w stół a nie dyplomatycznie) a ja uważam dialog za podstawę komunikacji i porozumienia między ludźmi.
Z otoczenia nie zniknie zatem jak żyć w symbiozie i nie oszaleć?