la_felicja
04.12.22, 13:15
Ja to jestem chyba jakaś autystyczna.
Nienawidzę składania życzeń. Z rodzicami, rodzeństwem czy kuzynostwem problemu nie ma, bo od dawna wysyłamy sobie życzenia przez Whatsapp, a jak do siebie dzwonimy w czyjeś imieniny czy urodziny, to nie jest to tylko w tym celu. Życzenia są tylko małym ułamkiem takiej rozmowy.
Mam natomiast kilka szacownych osób, do których wypada zadzwonić.
I tu mnie zawsze skręca.
NIENAWIDZĘ TEGO. To takie sztuczne, głupie, wymuszone, nienaturalne i całkowicie niepotrzebne zawracanie głowy.
Przecież wiadomo, że wszystkim krewnym i znajomym życzę przez cały rok, a nie tylko w te durne imieniny, żeby im się dobrze wiodło, żeby byli zdrowi i omijały ich wszelkie nieszczęścia.
To czemu koniecznie trzeba to wyartykułowac w ten jeden dzień?
Zawsze mam poczucie, że taka osoba siedzi w domu i chwili spokoju nie ma przez cały dzień, bo co chwila ktoś dzwoni i klepie te debilne formułki.
Cały dzień prokrastynuję. Usprawiedliwiam się - wymyślam najgorsze zajęcia, żeby tylko odwlec to cholerne dzwonienie. Jeszcze tylko posprzątam łazienkę, zdezynfekuję kubły na śmieci, wydepiluję nogi, wyszoruję piekarnik, obetnę psu pazury - i wtedy to już na pewno do niej zadzwonię.
No i jeszcze - w UK przynajmniej wystarczy powiedzieć Happy Birthday albo Merry Christmas, może dodać - have a great day - i tyle. Można przejść do normalnej rozmowy.
W Polsce niektórzy - a może i większość - oczekuje życzeń oryginalnych , wymyślnych, spersonalizowanych i kwiecistych. Bo inaczej jest foch.
Noż kurczę.
Powiedcie, że nie jestem sama, że ktoś tak jeszcze ma?
I jeszcze jedno - to nie jest tak, że ja nie lubię tych osób. Lubię. Nie mam problemu, żeby dzwonić do nich bez okazji i pogadać tak sobie. Tylko ta sztuczna, narzucona sytuacja mnie tak blokuje.