lilia.z.doliny
04.12.22, 14:01
W rodzinie przyjaciółki taka sytuacja- przyjęli matkę z sześciolatkiem do domu, ona z tym dzieciakiem.uciekala spod bomb, sama, ojciec "Bóg wie gdzie". Znaleźli ciepły kąt, chłopiec wziął głębszy oddech, zaczął się bawić, mówić po polsku.
I ta matka właśnie zmarła na raka.
Jezu.
On trafi teraz do domu dziecka? Rodziny zastępczej?
I niby robię te święta, pocieszam się butami i ratuje jakimiś pocieszajkami ad hoc, by z choroby ojca ocalić resztki jakieś normalności, ale na smutno się cieszę.
Taki k.rewski los

.