pannazdzieckiem
05.12.22, 14:07
Mam taki dylemat i nadzieję, że emama pomoże podjąć decyzję.
Mam dom, spory, korzystamy praktycznie tylko z piwnicy i parteru, na piętrze sa dodatkowe dwa pokoje, łazienka, aneks kuchenny, z osobnym wejściem z ganku, praktycznie bez styku z życiem na parterze (ważne), tak to zbudowali jeszcze poprzedni właściciele, my tego piętra nie ruszaliśmy, bo nie było potrzeby.
Mam dzieci, nieduże, jedno to w ogóle niemowlę, więc jest co robić. Pracuję ja, pracuje tata dzieci, sporo zdalnie, ale jednak czasem trzeba jechać do biura.
Mam też babcię, która jest na ten moment w pełni sprawna i samodzielna, ale w wieku 90+, która mieszka kilkaset kilometrów ode mnie. Babcia mieszka w jednym mieście ze swoimi dziećmi, ale te dzieci są do pomocy raczej średnio chętne. No i wiadomo, babcia nawet jeśli na dziś ogarnia się sama, to jednak niedługo już pewnie będzie potrzebować pomocy.
Chodzi mi po głowie, żeby zaproponować babci przeprowadzkę do siebie. Wiadomo, nie jestem pierwsza w kolejce zobowiązanych do pomocy (babcia ma 6 mocno dorosłych dzieci), ale jednak nikt inny nie zgłasza sie z taka propozycją. Cześc nie ma warunków, część nie ma chęci, nieważne. Jak wspomniałam - babcia na dziś pomocy nie potrzebuje, moje zaangażowanie to byłoby podrzucenie zakupów, zupy i ogarnięcie lekarza raz na parę miesięcy, ale zdaję sobie sprawę, że to się może zmienić w każdej chwili. No i że to pewnie byłoby dozywocie.
Aha, babcia nie ma majątku, żadnego. Wszystko co miała, oddała dzieciom, dom, a kórym mieszka też nie jest jej własnością. Może dlatego nikt się nie garnie do pomocy... Zaznaczam, żeby nie było, że czyham na stumetrowe mieszkanko w centrum czy coś.
Zaproponowałybyście takie rozwiązanie?
Wziełybyście to na siebie, chociaż w sumie nie macie takiego obowiązku?