purchawka2020
09.12.22, 09:09
Zainspirowana wątkiem forumki o obrączce ( kobieta twierdzi, że na dwa tygodnie życia zostało jej 170 zł i musi sprzedać biżuterię aby dożyć) przypomniał mi się problem, który nurtuje mnie od jakiegoś czasu.
Obserwuję strony typu " Uwaga śmieciarka jedzie" i tam na porządku dziennym są prośby o podstawowe produkty, które właśnie akurat w niedzielę się skończyły.
Do tej kategorii należą wątki typu "nie wiem w co się ubrać".
Albo zrobić choremu zakupy i przywieźć do domu.
Zastanawiam się czy ci ludzie żyją na jakiejś pustyni?
Naprawdę nie mają do kogo zwrócić się żeby dał/pożyczył 50 zł albo paczkę kaszy albo powiedział w co się ubrać? Albo raz w życiu coś kupił po drodze i przywiózł bo jestem sama chora w domu?
Nie chodzi o chroniczne sępienie ale pojedynczą, drobną awarię.
Gdy wyobrażam sobie, że jestem w sytuacji kryzysowej przychodzą mi na myśl przynajmniej trzy kręgi ludzkie, które w takiej sytuacji pospiesza z pomocą.Ja też jestem do takiej pomocy gotowa. To jest oczywiście rodzina i najbliżsi przyjaciele ale też zwykli znajomi (z pracy chociażby), którzy odpowiedzieliby na taką prośbę.
W sytuacji drobnego kryzysu organizacyjno - zaopatrzeniowego macie do kogo zadzwonić, czy wrzucacie post na śmieciarkę czy grupę typu "niewidzialna ręka".
A może wstydzicie się prosić i "zawracać głowę"?