cud_bogini_w_bikini
14.12.22, 14:43
Historia z końcówki lat 30.
Ona, Marysia, młoda dziewczyna z biednej rodziny idzie na służbę do miasteczka. Mieszka w pokoiku, zwanym "pieszczotliwie" komórką. Marysia jest lubiana; młoda, ładna, chętna do pracy, uczciwa i pobożna. Po roku Marysia zachodzi w ciążę i bierze ślub z miejscowym chłopakiem, Jaśkiem. Po 5 miesiącach od ślubu rodzi się ich syn, Paweł, a potem jeszcze troje dzieci. I dochodzimy do rozbieżnych wersji wydarzeń:
a)Maria i Jan do końca zgodnego życia twierdzi (o ile w ogóle ktoś ich pytał, ale pewnie na początku na pewno), że Paweł to ich wspólne dziecko. Jeśli było inaczej, to tajemnicę zabrali do grobu.
b)Helena, starsza siostra Jana, umarła będąc przekonaną, że Paweł nie jest synem Jana, ale panicza Karola, syna ludzi, u których Maria służyła. Nie miało to nic wspólnego z jakąkolwiek niechęcią obu pań. Całe życie się wspierały, począwszy od wojny. Nawet ja pamiętam ciocię Marysię, bo mnie babcia zabierała do niej idąc w odwiedziny. Wg Heleny jej brat "ulitował się" nad biedną dziewczyną. Babcia opowiadała mi to już po śmierci Marii, ale do końca życia miała pamięć jak brzytwa, więc to nie są tylko bajania u kresu życia.
c)Ludzie na poczatku gadali (relacja Heleny), że komórkę Marysi odwiedzali po równo Karol z Jasiem. Marysia wiedziała, że z paniczem nie ma szans, to wmówiła ciążę Jasiowi.
I nie było by sprawy gdyby... Paweł nie był niepodobny do rodziców i rodzeństwa. To bywa, ale różnice naprawdę duże. Cała rodzina brunetów, ciemne oczy, Paweł niski blondyn. Helena widziała zawsze w Pawle podobieństwo do Karola; widywała go w kościele. Niski, krępy, blondyn.
Historię ciekawi córkę Pawła (on sam nie żyje od kilku lat). W ramach wspominek i oglądania rodzinnych zdjęć przyznała się, że jako mała dziewczyna była na cmentarzu u dziadka (Jan) i jakiś staruszek zapytał jej ojca, czy wie, że to nie jego ojciec. Paweł skwitował, że to widocznie jakiś chory człowiek. Powiedziałam kuzynce to, co wiem od babci Heleny. I teraz ona chciałaby badań genetycznych, bo bardzo ją to ciekawi.
Zastanawiam się, czy można tak burzyć spokój zmarłych. Nic byśmy nie zyskały prócz zaspokojenia ciekawości, na pewno nie szukałybyśmy rodziny Karola, choć wiem, że jego potomkowie żyją i są do odszukania, choć tuż przed wojną cała rodzina panicza Karola wyjechała do Francji.