charlottetown
15.12.22, 16:06
Opiszę Wam swój problem. Znalazłam się niestety w dość podbramkowej sytuacji ( okradziono mnie) finansowej. Sprawa została zgłoszona przeze mnie na policję, toczy się sprawa. Ponieważ straciłam pewną kwotę pieniędzy- zwróciłam się do rodziców z prośbą o pożyczkę 300 zł. Aby nie było- jestem jedynaczką, rodzice są dobrze sytuowani ( ojciec ma bardzo wysoką emeryturę jak na warunki w PL, mama jeszcze pracuje i dobrze zarabia. Nigdy nie zwracałam się do nich z taką prośbą, bo wiem, że są chorobliwie chytrzy ( ale wrecz chorobliwie). Matka np nigdy nie zaprosi żadnych gości " bo ile to kosztuje" , potrafi kupować jedzenie z bardzo krótkim terminem ważności- bo przecenione. No i zaczęła się awantura " A co mnie to obchodzi, że Ciebie okradli" " A kiedy oddasz" " Ja nie mam pieniędzy na wyrzucenie" "itd itd. Nie dość, że ja i tak byłam przybita tą koszmarną sytuacją to jeszcze to. Awantura skonczyła się, że ojciec zaczał krzyczec " że zawsze byłam niemile widziana u nich w domu" i mam sobie iść, bo chcę ich okraść. Wyszłam zapłakana, ostatecznie pieniądze do 1 stycznia pożyczyła mi moja dobra koleżanka ( 1 mam płaconą pensję).
Ale tak na dobrą sprawę, rodzice nigdy mnie nie lubili, zawsze okazywali mi swoją pogardę i wyższość.
Doradźcie mi, czy ja miałam prawo oczekiwać od nich pomocy finansowej w bardzo trudnej dla mnie sytuacji? Kiedy wiem, że ich stać na taką pomoc.