luderka
15.12.22, 20:57
Wracając z pracy wstąpiłam do galerii handlowej by zjeść coś ciepłego w tamtejszych restauracjach szybkiej obsługi. Jem porcję za 21zł - na moje potzreby ilość wystarczająca aż nadto. Smak bez szału, ale ciepłe i dość urozmaicone w składzie, jem.
Przez galerię przetaczają się tłumy, ludzie w pędzie, zabiegani, zmęczeni albo hałaśliwi i roześmiani.
Idzie grupka młodzieży około 20 letniej, markowe ciuchy, w rękach torebki z zakupami z drogich sklepów. Zajęci sobą nie zwracają uwagi na innych. Głośni i pewni siebie. Za nimi szczupła wybotoksowana pani na szpilkach rozmawiając przez i-phona dzwoniąc przy tym złotymi zawieszkami swarowskiego.
Blady chłopak z plecakiem stoi przed KFC długo wpatrując się w cennik. Pod ścianą wolno idzie starszy mężczyzna z dużą marketową torbą w której ma upchane jakieś ciuchy. Zatrzymał się i patrzy na jedzących. Przystaje przy stolikach, o coś pyta, ludzie kręcą przecząco głową. Podchodzi bliżej, słyszą jak łamaną polszczyzną ze wschodnim akcentem, pyta czy ktoś mu może kupić jedzenie. Pokazuje gestami do ust. Wszyscy go zbywają. Nie jest pijany ani nie wygląda na nadużywającego.
Obok przy stoliku usiadły dwie osoby - trudno po wyglądzie rozróżnić, czy to matka z ok 40+letnim synem czy para. Zmęczeni i nietutejsi, z dziwnym akcentem. Do jedzenia kupili tylko jedną małą porcję na kartonowym talerzu, podzielili porcję równo na pół. Mężczyzna chciał jeszcze dokupić małe frytki ale jak usłyszał że kosztują 7 zł to zrezygnował. Kobieta prosi mężczyznę by zjadł więcej, ten odmawia i ją namawia by jadła jego porcję. W końcu mężczyzna zjada swoje pół, kobieta swoją część tylko napoczęła i siedzi milcząca podpierając głowę ręką.
Starszy mężczyzna z torbą przeszedł wszystkie stoliki jedzących, wszyscy mu odmówili. Wołam go i daję 10zł drobnych. Poszedł do obsługi przy ladzie i ogląda jedzenie, pyta ile co kosztuje, przelicza pieniądze w ręce. Gdy obsługa mu pokazała co za to może u nich kupić.. wolnym krokiem poszedł dalej dźwigając torbę swojego dobytku.