kozaki_za_kolano
24.12.22, 22:52
Wydaje mi się, że się kończę. Że skończyły się dla mnie życiowe role. Nie będę już matką niemowlęcia, zawodowo wyżej nie podskoczę, artystycznie się już nie zrealizuję. Że nie mam żadnej wartości. Do babci mi daleko.
Wiek już po 40. Do tego smutek, płaczliwość, mocno drażnią mnie drobiazgi typu chołota drąca się na osiedlowej ławce albo goście sąsiada. Zamiast spokoju albo żartu, wkurw. Śpię jak zając pod miedzą.
Wydaje mi się, że nie czeka mnie już nic. Brak celów, brak planów. Dziwię się, że mój partner nadal chce ze mną być.
Czy to już tak będzie? Równia pochyła.
Badać tarczycę?