andallthat_jazz
29.12.22, 16:10
Moj pierwszy maz, Austriak. Pojechalam do wtedy jeszcze przyszlych tesciow: ugoscili ryba wedzona, podgrzana w piekarniku i salatka ziemniaczana. Dla Polki nie obytej jeszcze w tej kulturze takze kulinarnej byl to szok. To co oczekiwalam, ze bedzie zimne (rybs wedzona) bylo cieple, a to co wzielam za pewnik cieply (ziemniaki) bylo wyjete z lodowki. Takiego WTF?! wymalowanego na mojej twarzy sie chyba nie spodziewali. Teraz uwielbiam salatke ziemniaczana i ryby wedzone, szykowane na cieplo tez (juz bez entuzjazmu zjem). "Odwdzieczylam" sie exowi wizyta w Polsce.... Matka ugotowala barszcz z uszkami. Niestety nie wytlumaczylam mu, ze to jsk ravioli z grzybami, tylko "uszka" przetlumaczylam bezmyslnie i doslownie "öhrchen", nad barszczem juz wcale nie myslalam. On zobaczyl te wystajace rogi "uszek" zatopionych w czerwonej substancji i zielony na twarzy uciekl.... 😂 Wasze kulinarne przygody?