maraluna
31.12.22, 15:28
Taka sytuacja. Sylwia nie ma dzieci, w domu z nią mieszkają rodzice którymi się opiekuje, rodzice już starzy, dom kiedyś ich teraz jest Sylwii.
Sylwia na co dzień za towarzystwo ma dwa koty, są wychodzące ale mieszkają z nią w domu, mają swoje legowiska, dba o ich karmienie, nosi na rękach, rozmawia i tresuje.
Dwa razy do roku na święta przyjeżdża brat z żoną i swoimi kilkuletnimi dziećmi. Dzieci jak to współczesne dzieci - hałasują, biegają, puszczają głośniej muzykę, jest gwar i harmider. Koty nieprzyzwyczajone do hałasu, przerażone, chowają się po kątach, uciekają przed dziećmi które chcą się bawić z kotkiem.
Brat uważa, że nic się nie dzieje, kot to zwierzę, może siedzieć na podwórku, a tu są dzieci - jedyne w rodzinie - i najważniejsze, żeby dzieci w domu dziadków się swobodnie czuły, a Sylwia powinna się cieszyć, że dzieci przyjechały i nimi się zajmować, animować, a nie uciszać dzieci i wychodzić do drugiego pokoju żeby uspokajać koty.
Co wy na to?