zuzanna_a
01.01.23, 18:57
Od nowego roku, głownie ze względu na szalejącą grypę i trudność w ocenie choroby ze względu na zbliżone objawy - lekarze POZ mają dysponować szybkimi testami potrójnymi, na grypę A/B, covid i rsv.
Dzięki temu po pierwsze od razu mogą zdiagnozować chorobę, po drugie zastosować odpowiednie leczenie ( co ważne, ze względu na dobre leki na grypę - ważny jest czas zastosowania więc im szybciej tym lepiej).
Wydawało by się - pomysł ok. Szybka diagnostyka, leczenie, różnicowanie chorób. Zresztą sama taki test już miałam - wygodne, tanie, szybkie, widomo było co leczyć.
Grypa nie covid - więc również wydaje się, że szury mające jedynie antycovidowe manifesty i szukające raczej tam spisków - nie powinny się rzucać.
Ale nie. Szury oburzone. I doczytałam na dyskusjach czemu.
Otóż w trakcie tych potrójnych testów - pobierane jest materiał genetyczny, który jest w wydzielinie z nosa.
No a DNA to dane, które potem:
1. Służą do wyhodowania wirusa bardziej celnego, który zabije więcej ludzi, bo jak wiadomo, lekarze służą do zabijania pacjentów.
2. Trafiają do bazy danych. Potem jak masz np. masz wypadek samochodowy, zabiera cię karetka, wiedza już że to ty i kto czeka na twoje narządy, bo DNA z próbki jest już na liście tych, którzy czekają na przeszczep - no i nie ratują cię tylko pobierają organy dla innych. Bo oczywiście, jak powszechnie wiadomo, ratownicy wraz z lekarzami potrzebują pacjentów głownie do wycinania im różnych części ciała. I te testy pod pretekstem grypy mają im to ułatwić, dzięki tworzeniu bazy DNA.
Także reasumując, jeśli myśleliście choć przez moment, że szurologia upadnie wraz z powoli odchodzącą w niepamięć epidemią - nic bardziej mylnego. Dopiero wszystko przed nami, wręcz można oczekiwać rozkwitu nowych dziedzin i wysypu kolejnych teorii.