Na marginesie planowania wyjazdu.

[krwawy.lolo]

Czy eMatka stara się czegoś dowiedzieć o celu podróży? Chodzi mi głównie o internety. Ja czeszę oprócz informacji tekstowych mapy (najlepiej jak jest street view) i tubę. Tu chciałbym się poskarżyć na większość autorów mniej, lub bardziej amatorsko skręconych filmików. Prawie wszystkie mają w tle jakąś muzykę. Czy eMatkę to rónie zachwyca, jak mnie, który odkładam słuchawki?

[chococaffe]

Sprawdzam na mapach/streetview miejsce zakwaterowania i ewentualnie miejsca wypoczynkowego/rozrywkowego.

Co bywa czasami mylne, bo swego czasu na zdjęciach google sztokholmskie Djurgarden wyglądało jak jakieś zaplecze Żerania

Blogów itp nie czytam, nie oglądam.

[krwawy.lolo]

Niektóre porady są praktyczne. Na podstawie instruktażowych filmików dowiesz się, jak np. dojechać z lotniska do hotelu, gdzie i jak kupić bilet, do którego pociągu, autobusu wsiąść, na którym przystanku wysiąść. Przed wylotem do Hong Kongu obejrzałem cały filmik, jak kobieta od puktu odprawy granicznej dojechała do tego samego hotelu, w którym ja zarezerwowałem pokój. To może nieco obniża współczynnik "przygody" ale jak obniża jednocześnie poziom stresu.

[krwawy.lolo]

www.filmweb.pl/film/Chungking+Express-1994-511
Ten film też obejrzałem. Dzieje się właśnie w Chunking Mansions, ludzkim mrowisku, w którym mieszkałem trochę.

[chococaffe]

Przyznam się, że ja już od dawna nie byłam w miejscu, którego nie znam, przynajmniej mniej więcej.

Ale gdybym jechała to raczej wpisałabym w google "jak dojechac transportem publicznym z A do B" - mentorski i "oświecony" ton blogerów mnie męczy, nie mam siły słuchać, żeby sprawdzić czy przypadkiem, jakimś cudem nie poweidzieli czegoś co mnie mogłoby zainteresować.

Acha, czasami też kontaktuję się bezpośrednio z hotelem itp z praktycznymi pytaniami (przynajmniej niektórymi)

[krwawy.lolo]

• Odpowiedz Link Zgłoś

[clk]

Jeśli jechałam sama w dalekie podróże - sprawdzałam okolice gdzie się zatrzymam - jak wyglada, infrastuktura na miejscu etc.
Jak już zdecyduje się na kierunek (dalsze, nie europejskie) kupuje przewodnik papierowy bo uwielbiam czytać.
Oglądam czasem youtube, czytam fora.

[pyza-wedrowniczka]

Ja czytam i blogi i przewodniki. Planujemy nasze wyjazdy pod kątem atrakcji, więc nie da się inaczej.
Lubię takie amatorskie blogi czy filmiki, bo często mają jakieś niszowe atrakcje (np. fajna uliczka, jakieś mało popularne prywatne muzeum itp.).

[krwawy.lolo]

Ale powtórzęgłówne pytanie, czy Was też dobija umpa-umpa, tirlidirli w tle?

[chococaffe]

Dobijałoby mnie gdybym oglądała. Natomiast umpa-umpa można spotkać jako podkład w wielu filmikach - wtedy przewijam, wyciszam itd

[extereso]

Ja nie sprawdzam po prostu nic jadę całkiem na pałę. Mąż odwrotnie, spędza miły czas przygotowawczy czytając i tym czymś i oglądając. Na miejscu przekazuje mi to i owo się woda, że może mi przekazać tylko kilka procent tego co się naumiał.

[piataziuta]

Ostatnio, będąc na kanarach, posiadając samochód na wynajem, na cały okres pobytu, zamiast uderzyć w teren, zwiedziłam wyspę na street view. 🤦 Początkowe założenia były oczywiście takie, że gdzieś pojedziemy - trzeba tylko wyszukać co jest najfajniejsze (alternatywną opcją było zamknięcie oczu i wskazanie palcem na mapie kierunku destynacji), ale wszystko skończyło się stwierdzeniem, że w sumie to już większość widzieliśmy na guglu, więc wreszcie można odpocząć. ;P

A co do jutuba, to filmiki, które nie są teledyskami, zawsze oglądam z wyłączonym dźwiękiem - zazwyczaj są napisy. Jak napisów nie ma, to w większości przypadków, rezygnuję z oglądania.

[krwawy.lolo]

To się Wam wynajem samochodu opłacił.

Ja tylko raz wynająłem samochód, na jeden dzień, za bodaj 80 ełro. Nie, dziękuję, szkoda mi forsy.
W Azji kilkakrotnie pożyczałem motorynkę, czy rower.

[krwawy.lolo]

Napisy też często włączam.

[simply_z]

Nie ogladam na yt, lubie sie milo zaskoczyc. Czytam przewodniki, googla ,czasem blogi, na street view ogladam ewentualnie miejsce pobytu.

[kaki11]

Przeszukuję zawsze internet w poszukiwaniu informacji o danym miejscu - co fajnego można zobaczyć, jaka ciekawa historia się za tym kryję, jakie są orientacyjne ceny, jak wygląda na miejscu komunikacja publiczna żeby się gdzieś przemieścić (choćby nawet z lotniska do hotelu jeśli wylot bez BP.), sprawdzam odległości na mapie, czasem dokonujemy jakichś wcześniejszych rezerwacji, ale zwykle czytam na blogach i forach a nie oglądam yt.
Natomiast jeśli już trafie na jakiś film, to muzyka mi nie przeszkadza, musiałabym trafić na jakąś wyjątkowo głośną albo wyjątkowo mi nie podchodzącą, ale chyba się jeszcze nie zdarzyło.

[przepio]

Zawsze się przygotowuję do wyjazdu, wiem gdzie będę mieszkala- zresztą pod takim kątem wybieram miejsce, wiem co chcę zobaczyć, co zjeść.
Blogi czy videoblogi są też dla mnie kopalnią wiedzy, ale wybieram je starannie, bo obecnie, mam wrażenie, każdy chce coś wrzucić w internet. Muzyka mi nie przeszkadza, bardziej się skupiam na merytorycznej stronie

[profes79]

Zależy. Jadąc w Tatry namiętnie przeglądałem filmiki ze szlaków - zwłaszcza tych uznawanych za trudniejsze - żeby wiedzieć, co mnie może czekać po drodze. Przydało się choćby przy podejściu pod Zawrat od strony Murowańca.
Street View przeglądam jadąc do kompletnie nieznanego miasta np. za granicą, żeby zorientować się jak np. dojść na kwaterę. Poza tym jadąc w jakiekolwiek miejsce do plecaka trafia mapa papierowa/przewodnik - wiem, są internety ale jakoś pewniej się czuję mając backup nie wymagający baterii.

[krwawy.lolo]

Kurde, tuby bez adblocka nie da się oglądać! (Dzisiaj jestem w biurze, tu adblocka zainstalować mi nie wolno.)
Tuba już nie tylko na pczątku wciska spam ale i w trakcie.

[aqua48]

Sprawdzam, kupuję przewodniki, dowiaduję się i szukam wiadomości które mnie interesują, bo lubimy zwiedzać, ale nie oglądam filmików. Raczej czytam blogi. A jeśli nie będę na jakiejś polecanej bocznej uliczce, to trudno. Nie zwiedzam na ilość.

[krwawy.lolo]

Trzeba też przygotować się na doznania ekstremalne.

[krwawy.lolo]

Jakie mniemanie posiada o mnie przeglądarka w smartfące, podsuwając mi takie niusy?

[nenia1]

Przy dłuższych i dalszych wyjazdach tak, przeglądamy internety. Niespodzianki i tak się zawsze zdarzają, a zdecydowanie lepiej wychodzą wyjazdy przygotowane od tych "na pałę", choć pewnie zależy co kto szuka i co na wyjeździe robi. Przygotowanie różnych rzeczy w domu oszczędza czas na wyjeździe, zwłaszcza jak jeździ się stale w nowe miejsca i nie da się posiłkować wiedzą sprzed roku czy dwóch. Dla mnie taki moim przykładem na nie dla spontanicznych wyjazdów było spontaniczne zwiedzanie Ystad śladami Kurta Wallandera. I tak mam zdjęcia z trzech stron pewnego placu. Po czym już w domu okazało się, że to na czwartej stronie znajdowała się ulubiona kawiarnia Kurta, we wnętrzu której spędzał sporo czasu. Oczywiście kawiarnia była na tej stronie, na którą nie zwróciliśmy uwagi.
Muzyka mi tak nie przeszkadza jak marnowanie czasu na blogach, gdzie ktoś w zakładce przykładowo "Europa" wpisuje ze 20 państw. Już się cieszę, że poczytam po czym otwieram Francję a tam Paryż i koniec. Hiszpania - Barcelona i to by było na tyle. Węgry - Budapeszt i to głównie jako miejsce przesiadki lotniczej. Itd.
Zdecydowanie wolę blogi, gdzie ktoś jeździ w jakieś rejony często. Np. Bałkany według Rudej. Sama tak nie podróżuję, ale nie da się ukryć, że osoby stale jeżdżące w jedno miejsce bywają skarbnicą wiedzy dotyczącej tego akurat miejsce zdecydowanie bardziej, niż ktoś w przelocie.

[krwawy.lolo]

Wolałbym wędrówkę śladami Johny Walkera.

[boogiecat]

nenia1 napisała:

> Po czym już w domu okazało się, że to na czwartej stronie zna
> jdowała się ulubiona kawiarnia Kurta, we wnętrzu której spędzał sporo czasu. Oc
> zywiście kawiarnia była na tej stronie, na którą nie zwróciliśmy uwagi.

A dlaczego nie zwrociliscie uwagi na te ostatnia strone?

[nenia1]

Bo były same nieciekawe naszym zdaniem budynki, po prostu ściana budynków, takich prawie zwykłych bloków. Najmniej ciekawa strona placu.

[jeziorowa]

krwawy.lolo napisał:

> Czy eMatka stara się czegoś dowiedzieć o celu podróży?
Nie za bardzo rozumiem….. podróżuję w dane miejsce w konkretnym celu. Przecież nikt mi nie nakazuje np jechać do Koluszek a ja panicznie próbuję dowiedzieć się co tam robič😳😳😳🤪🤪🤣🤣. Jadę do X, ponieważ chcę tam robić A, B i C. Doczytuję w necie (nie oglądam filmików) szczegóły dotyczące atrakcji, z których chcę skorzystać, ale jeżeli planuję np Estonię to dlatego, że chcę tam to i to zobaczyć, doświadczyć, skorzystać, więc tylko detale (typu nieczynne cośtam w środy) mnie interesują, bo resztę wiem.

[krwawy.lolo]

Zależy, co kto chce wiedzieć. Oprócz atrakcji do "zwiedzania" obczajam sklepy (ceny), knajpy (jadłospisy, ceny), zbiorkomy, plaże ... i w ogóle okoliczności przyrody. To wszystko można obejrzeć na zdjęciach i filmikach.

[trampki_w_kwiatki]

Zanim wyjadę to wiem już wszystko, robię spacery na street view, czytam ciekawostki, oglądam restauracje i czytam opinię. I potem trafiam już do miejsca, które trochę znam
Chłop mój nie chce wiedzieć absolutnie niczego. Lubi niespodzianki.

[krwawy.lolo]

Niestety, street view nie wszędzie dociera. Z różnych przyczyn, najczęściej obsesyjnych (vide Niemcy).

[dwa_kubki_herbaty]

Tak, jak tylko coś potwierdzę to zapisuje się na fb grupę zamkniętą, kupuję polecany przewodnik, filmy na yt.
Ja nawet sobie lotniska ogladam ;P.
A mapę okolcy znam na pamięć, pinezki w google poprzypinane.
Nawet spontaniczny wyjazd = wiem co zwiedzać w okolicy, bo wystarcza mi 30 min w internecie.