anka_z_daleka_1
13.01.23, 11:50
o rodzicach.
Kochani, zdarzają sie mądrzy inaczej nauczyciele, ale i rodzicom nie brakuje pomysłów i inwencji. Nauczycielką , przedmiotu ścisłego, nielubianego byłam 4 lata. Lubiłam uczyć, robiłam to raczej hobbystycznie niż dla pieniędzy, ale po 4 latach bliskich spotkań , nie, nie z uczniami, ale rodzicami ( nie, nie wszystkimi, wybranymi)i częścią kolegów z pokoju nauczycielskiego z radością opuściłam szkolne mury.
Miałam śmieszne, zaskakujące, miłe i mniej miłe sytuacje. Nie miejsce tu i czas, żeby opisywać wszystkie, ale podzielę się trzema.
I. Wpada do mnie przed lekcją mama uczennicy z piekielną awanturą- oczywiście straszy mnie dyrekcją, kuratorium i diabli wiedzą czym jeszcze. Słuchając robię szybki rachunek sumienia i usiłuję przypomnieć sobie uczennicę. Gdy padły najgorsze życzenia mojemu dziecku, mojemu mężowi i mojej skromnej osobie zajarzyłam, że nie uczę tej dziewczynki, nie znam jej a pretensje nie do mnie. Czy myslicie, że usłyszałam słowo"przepraszam"? Wszystkie takie jesteście - skwitowała pani po czym tak trzasnęła drzwiami, ze te o mało nie wypadły z futryny.
II. Przedmiot trudny, nielubiany, ale jest w programie liceum. Mam trzy klasy - dwie z rozszerzeniem jedną nie. Humanistyczna ma inną podstawę a ja świadomość, że nauczany przeze mnie przedmiot raczej sie nie przyda. Staram się więc ograniczyć wiedzę do niezbędnego minimum i przekazać informacje praktyczne. Ale czegoś muszę wymagać. Wymyslałam też oryginalne, łatwe i "pod humanistów". I odwrotnie - mój przedmiot był bardzo istotny przy rekrutacji na studia więc cisnęłam ile się da. Także na klasówkach. No i przyleciała mama uczennicy z klasy "rozszerzonej" z klasówką z humanistycznej w ręku i wrzaskiem, że jestem niesprawiedliwa, źle oceniam i znów życzyła mi wszystkiego najgorszego. Ministerstwo i kuratorium było w tle.
III. Tym razem wpada mama ucznia, który dostał mniej niż 10% z klasówki a więc 1. W odpowiedziach aż roiło się ( potem okazało się, że celowo) od błędów ortograficznych. Poprawiłam , ale oceniałam nie ortografię a wiedzę, która była niedostateczna. No i mama wyrzuciła z siebie pretensje o ...ortografię.
Nie chcę być jednostronna, nieobiektywna. W ciągu 4 lat pracy spotkałam się w znakomitej większości z fajnymi, ciekawymi uczniami. Z normalnymi, chętnymi do współpracy, także wychowawczej, rodzicami, z super kolegami.
Chcę pamiętać z mojej belferskiej przygody to co najlepsze, ale w każdej beczce ( szkolnego) miodu jest trochę dziegciu.