pomelogirl
13.01.23, 21:30
Byłam z własnym konkubentem na pewnej gali zorganizowanej przez pewną firmę. Całość odbywała się w jednym z hoteli a gwiazdą uroczystości miała być jedna piosenkarka. Nie podam nazwiska- napiszę tylko, że średnio znana, kolorowa pani lat 60+. I wiecie co? Nigdy nie byłam tak zazenowana jej występem. Otóż ta pani do swoich piosenek wyciągała na scenę facetów i zachowywała się tak, że widzom szczęki opadły. No i pech chciał, że wyciągnęła mojego chłopa no i zaczął się cyrk. Pani tancząc i śpiewając zaczęła się do niego tulić, rozpinać mu marynarkę, głaskać po torsie, klepać po d... On zazenowany rzucał mi rozpaczliwe spojrzenia, ale szczytem było gdy wskoczyła mu na barana i kazała się wozić po scenie. Ja osłupiała siedzę w pierwszym rzędzie, ona swaloli na tej scenie ile wlezie, chłop widzę już wsciekły, reszta sali ma polewkę. W koncu puściła go, ale wyrwała kolejnego faceta i tym razem łapała go za tyłek i śpiewała jakąś frywolną piosenkę o kocurze i jego przyrodzeniu. Potem przelewała się przez jego ręce.Potem widząc dziwne miny kobiet siedzących na widowni, wyjaśniła, że ona ma taki zwyczaj, że do zabawy włącza mężczyzn. Przejrzałam poźniej YT- no faktycznie na każdym koncercie klei się do facetów. Nazwiska nie podam, bo nie chodzi mi o hejt czy nagonkę, tylko ciekawa jestem jak byście się zachowały, gdyby wzięła waszego faceta z widowni na estradę i publicznie go obmacywałą na scenie?