la_felicja
14.01.23, 12:17
W jednym z wątków wigilijnych napisałam, że w moim domu rodzinnym ryba po grecku to było zwykłe danie obiadowe, nie odświętne. Jakaś forumka zapytała mnie, z czym to jedliśmy. Nie miałam czasu wtedy odpisać, a nie będę teraz wyciągać tamtego wątku. Zatem:
Rybę po grecku podawało się u nas na ciepło, od razu po przyrządzeniu. Zwykle do chleba z masłem.
W domu mojej mamy ta ryba była rozkawałkowana i zmieszana z warzywami, ale u mojej koleżanki poznałam lepszy patent: warstwa warzyw na podgrzanym półmisku, a na to ułożone usmażone kawałki ryby. Każdy sobie nakładał kawałek ryby z przynależną do tego kawałka porcją warzyw.
Wydało mi się to bardziej eleganckie, więc u siebie też tak zaczełam robić. A po pewnym czasie w ogóle zaczęłam rybę i warzywa podawać osobno, bo tych warzyw zwykle sporo zostaje po obiedzie i mogę je sobie na drugi dzień wymieszać z ryżem albo makaronem i mam lekki wegański lunczyk do pracy, bez żadnych rybich zapachów.
W ogóle lubię to danie i w czasach wegetariańskich zamiast ryby dawałam tofu albo tempeh (tempeh było pyszne!) Od jakiegoś czasu znowu jemy mięso (mam nadzieję, że już niedługo) i kilka razy zrobiłam to danie z udkami kurczaka zamiast ryby.
A, i jeszcze warzywa: klasycznie to cebula, marchew i seler, doprawione papryką i pieprzem. Magda Gessler prezentowała rybę po grecku z papryką, cukinią i bakłażanem.
Bakłażan to dla mnie lekka przesada, ale ponieważ cukinię wciskam, gdzie tylko mogę, więc zaczęłam i do ryby po grecku - w postaci cieniutkich plasterków pod sam koniec gotowania.
A jakie są wasze wersje?