mmoni
14.01.23, 20:17
Szczyt sezonu prezentowego już za nami, a mi zebrało się na rozkminy na temat pewnej grupy facetów, raczej 60+, chociaż i wśród młodszych takich znam. Zainspirował mnie do tego jakiś wątek na Twitterze typu "prezent dla ojca", w którym jeden z dyskutujących stwierdził "wszyscy mamy tego samego starego". Ten archetypiczny stary nie interesuje się niczym poza pracą zawodową i oglądaniem telewizji (sport i wiadomości). Prezenty związane z pracą zawodową mu trudno dawać, bo są to za drogie rzeczy, albo po prostu nie wypada położyć pod choinką tego trychtera, zwłaszcza że się nie znamy i nie wiemy, czy ma on być krajcowany, czy na szoner robiony. Wszystko mu jedno, co założy na grzbiet, wodę toaletową ma jedną od 10 lat i używa jej na wesela i to tylko wtedy, jak mu stara przypomni. Książek nie czyta, muzyki słucha tej, która akurat leci w radiu. Z gadżetów elektronicznych obsługuje z biedą jeden i ten sam telefon od paru lat, którego nie ma ochoty zmieniać, inne go nie interesują.
Może wynika to z tego, że sama jestem kobietą, ale nigdy nie miałam problemu, aby kupić prezent innej kobiecie niezależnie od jej wieku, poza bezgenderowymi książkami i płytami zawsze jeszcze są kosmetyki, apaszki, jakieś gadżety kuchenne. Z facetami typu "mój stary" mam problem. Nie są to oczywiście ojcowie, mężowie i bracia ematek, którzy są nienagannie ubranymi koneserami muzyki i literatury uprawiającymi różne sporty i mającymi rozmaite hobby, ale może któraś ma takiego teścia albo szwagra? I czy któraś się spotkała z żeńskim odpowiednikiem "mojego starego"?