alfa36
18.01.23, 16:40
W kontekście wątku dotyczącego rankingów szkół. Kogo "winić" za wyniki? Nauczycieli? Uczniów? Rodziców? Każdego z nich w jakiejś części? Rozmawiałam z dobrą matematyczką i ona podaje mi przykład ucznia (średnio zdolny), który ma z próbnej matury 10%. Ja, jako rodzic, zrobiłabym wsztstko, żeby dziecku pomoc. Czyli w sumie korki, skoro do ucznia nauka w szkole nie dociera. Ta nauczycielki mówi, że zna rodziców, spotyka ich (nie w szkole, do szkoły to oni nigdy nie przyszli) i oni nigdy nie zająknęli się na temat postępów dziecka. Co sądzicie? Czy może jednak to nauczyciel powinien stanąć na rzęsach i wtłoczyć do głowy? Bo przecież, są tacy, którzy mimo nędznych zarobków pracują dobrze.