rijada
19.01.23, 18:00
Były wizyty u psychologów, były wizyty u psychiatry, ostania psychiatra nie widzi w mojej córce pracy dla siebie, raczej praca dla psychologa. Powoli się poddaję po dzisiejszym i wczorajszym dniu.
Córka nie chodzi do szkoły bo stresowała się, wczoraj miała pójść do szkoły po brata, który nie wraca jeszcze sam i pisała do mnie, że nie może iść bo źle się czuje, nie odbierała telefonu. W końcu poszła ponad godzinę później niż miała.
Dziś przed pracą tłumaczyłam jej, żeby odebrała brata o określonej godzinie, bo ma dziś trening, musi wrócić, zjeść i przebrac się.
Napisała mi godzinę później niż miała odebrać, że nie może wyjść, bo ma skórę na nosie !!!! Z którą nie może sobie poradzić od godziny i nie może tak wyjść. Zobaczą ją inni itp.
Moje racjonalne argumenty, że nikogo to nie obchodzi, że musi go odebrać, że ma trening, że nie zdąży, że jest głodny, nie docierały do niej.
Nie poszła.
Mąż odebrał syna po pracy, pół godziny przed treningiem. Musieli gnać do domu żeby mógł się przebrać, nie zdążył już zjeść. Syn był zdenerwowany i płakał, wykrzyczał siostrze, że go nie odebrała.
Nie poszłam z nią rozmawiać, nie mam sił, to nic nie daje. Nawet nie chce mi się jeść. Tracę ochotę na wszystko.
Pisalam do kolejnej psychoterapeutki, nie ma miejsc.
Chciałam się wygadać.