andallthat_jazz
20.01.23, 14:48
Calkowicie mnie pochlonal, bo toczylismy zarliwe dyskusje. I chcialam sie podzielic z Wami. Mianowicie (przepraszam, ze troche splaszcze terminy, bo nie chce mi sie szukac polskich sformulowan). Tematem byly funkcje kognitywne, emocjonalne, temperament wrodzony, obraz siebie samego na bazie tych wskaznikow. Grupa dyskusantow mocno zroznicowana. I co mnie zaskoczylo to brak w przewazajacej czesci grupy zrozumienia, ze takze negatywne emocje (jest mi zle) sa na rowni z emocjami pozytywnymi (jest mi swietnie) i presja spoleczna na wylacznie "pozytywne myslenie" jest szkodliwa, bo zaczynasz ukrywac emocje negatywne, bo to oznaka slabosci, braku umiejetnosci rozwiazania problemu itp. Wyszlam z dyskusji z poczuciem, ze na prawde byloby warto leczyc nie tylko osoby z depresja, ale tez te, ktore stoja po drugiej stronie, czyli wiecznie szczesliwe (bo to tez dysfunkcja). Bycie szczesliwym/nieszczesliwym to momenty, pomiedzy nimi (w zdrowym ukladzie) jest 1:1, rownowaga. Jak Wy to odbieracie? Ciekawam opinii e-matki.